Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krwawa jatka w wykonaniu suwalczanina

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Bogusława Babicka, matka Moniki, nie może otrząsnąć się z tej tragedii, nigdy nie zrozumie dlaczego tak się stało...
Bogusława Babicka, matka Moniki, nie może otrząsnąć się z tej tragedii, nigdy nie zrozumie dlaczego tak się stało... Janczo Todorow/Gazeta Lubuska
Suwałki/Żary. Kamil T. wpadł w szał. Nożem zaatakował najpierw 15-letnią dziewczynę. Chwycił ją za włosy i zadał cios w twarz. Potem "zabrał się" za swoją konkubinę. Dźgał, gdzie popadnie, w tym w brzuch, w którym znajdowało się siedmiomiesięczne dziecko. Jego dziecko.

Ta tragedia wstrząsnęła całą Polską. 22-letnia Monika poroniła i z ciężkimi obrażeniami trafiła do szpitala. Znalazła się tam również 15-latka. Stan obu lekarze określają wciąż jako ciężki. Kamil T. popełnił samobójstwo. Powiesił się na drzewie. Najprawdopodobniej zaraz po jatce, jaką urządził.

Niemal od razu wyszło też na światło dzienne, że sprawca to mieszkaniec Suwałk. W odległych Żarach (woj. lubuskie), gdzie wszystko się wydarzyło, pojawił się kilka lat temu. Dlaczego akurat tam?

- Nie wiem - mówi mieszkająca w Suwałkach jego siostra, młoda kobieta.
Kamil mieszkał przy ul. Kościuszki - w obskurnym budynku znajdującym się na jednym z podwórek. To nie jest miejsce, gdzie powinno się zaglądać na przykład w nocy.

- E, tam, lepiej nie mówić - sąsiadka macha ręką, gdy pytamy o rodzinę.
Problemy z prawem miało paru członków tej rodziny. Kamil też był znany suwalskiej policji. Ale poważniejszych przestępstw nie popełnił.

W Żarach z kolei zajmował się różnymi doraźnymi pracami. Oficjalnie był bezrobotny. Miał 25 lat.

W Żarach już go znali

- On chwalił się swoją nową dziewczyną - opowiada siostra. - Widać było, że mu na niej zależy.

Ale zdenerwowana kobieta w szczegóły wdawać się nie chce.

- Nie wiem, co mu strzeliło do głowy i nie będę o tym rozmawiać - mówi.
Kamil był z Moniką od ponad roku. Dla niego kobieta zostawiła męża, z którym miała dziecko i do tej pory nie uzyskała rozwodu.

Policjanci opowiadają, że to był burzliwy związek. Często dochodziło do awantur.

- On był bardzo zazdrosny - mówi anonimowo jeden z funkcjonariuszy.
Także w Żarach Kamil T. dał się już poznać policji.

- Wielu funkcjonariuszy znało go osobiście, ale nie dlatego, że pili z nim wódkę, lecz z podejmowanych interwencji - dodaje Kazimierz Rubaszewski, rzecznik prasowy zielonogórskiej prokuratury.

Kamil był ojcem dziecka, które nosiła w swoim łonie Monika.

Ćpał i pił?

Organy ścigania wciąż nie mają gotowej odpowiedzi na pytanie, co było powodem poniedziałkowej kłótni między Kamilem a Moniką. Wiadomo jedynie, że zaczęło się od tego, iż uderzył swoją konkubinę, a ta, z podbitym okiem, znalazła się w mieszkaniu swojej matki. Postanowiła jednak wrócić na noc do domu. W charakterze "ochrony" miała wystąpić 15-letnia znajoma.

Cała agresja czekającego już z nożem w ręce mężczyzny skupiła się właśnie na niej. Dlaczego, tego też, przynajmniej na razie, nie wiemy. Kiedy, po którymś z ciosów ostrze noża wygięło się, napastnik pobiegł do kuchni po kolejny. Ten, który przyniósł, był jeszcze większy.

To cud, że kobiety, które zostały ugodzone tyle razy, w ogóle przeżyły. Lekarze wciąż wolą jednak dmuchać na zimne i twierdzą, że choć obie ofiary szaleńca odzyskały przytomność, wszystko się jeszcze może zdarzyć.

Policjanci podejrzewają, że Kamil T. brał narkotyki. Prawdopodobnie też pił. Ale czy w poniedziałkowy wieczór był pod wpływem jakichś środków odurzających, wykaże dopiero sekcja zwłok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna