Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryzys energetyczny przyspieszy zieloną rewolucję. Polskie firmy będą miały spory problem [ROZMOWA]

Leszek Rudziński
Leszek Rudziński
Kryzys energetyczny, spowodowany agresją Rosji na Ukrainę, może wymusić znacznie szybsze przestawienie się na zieloną energię.
Kryzys energetyczny, spowodowany agresją Rosji na Ukrainę, może wymusić znacznie szybsze przestawienie się na zieloną energię. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Unia Europejska stawia na odnawialne źródła energii, czego efektem będzie wprowadzenie Europejskiego Zielonego Ładu, który ma służyć osiągnięciu neutralności klimatycznej do 2050 r. Jednak kryzys energetyczny, spowodowany agresją Rosji na Ukrainę, może wymusić znacznie szybsze przestawienie się na zieloną energię. O tym, czy polskie firmy podołają temu zadaniu rozmawiamy z Robertem Tomaszewskim, starszym analitykiem ds. energetycznych Polityki Insight i współtwórcą raportu „Jak Europejski Zielony Ład zmieni konkurencyjność polskich firm”.

W raporcie stwierdzacie, że z perspektywy firm kluczowe dla ich rozwoju znaczenie będzie miało opodatkowanie emisji CO2, co wpisuje się w unijny plan stawiania na odnawialne źródła energii. Polska obecnie to przede wszystkim węgiel. Jak z tym wyzwaniem poradzą sobie rodzime firmy i co będzie dla nich największą przeszkodą?

Największą przeszkodą dla naszych przedsiębiorców będzie nieodnalezienie się w sytuacji, w której się znaleźliśmy, czyli w czasie przyspieszającej transformacji energetycznej. Powodem jest nie tylko unijna polityka klimatyczna, ale przede wszystkim rosyjska agresja na Ukrainę, która wymusza jeszcze szybsze odchodzenie od paliw kopalnych, dotąd obficie importowanych do Europy ze Wschodu. Tymczasem jesteśmy cały czas bardzo mocno uzależnieni od węgla, co będzie negatywnie wpływać na konkurencyjność naszego biznesu.

W czym zatem polscy przedsiębiorcy powinni upatrywać swojej szansy?

Aby zachować konkurencyjność, będą musieli dążyć do maksymalnego ograniczenia kosztów energii i śladu węglowego swych produktów, np. inwestując we własne źródła OZE, efektywność energetyczną lub podpisując długoterminowe kontrakty na zakup zielonej energii. Wydaje się, że nasz biznes – przy wsparciu państwa – potrzebuje „żabiego skoku”, czyli przejścia od razu do niskoemisyjnych technologii, bez wchodzenia w etapy pośrednie. Konieczna jest też zmiana myślenia na temat konkurencyjności naszego biznesu z torów związanych z niskimi płacami i szukania przewag konkurencyjnych po stronie kosztowej, na konkurencyjność związaną z niskim śladem węglowym.

Firmy muszą zatem przygotować się do poniesienia kosztów transformacji. I to niemałych.

Transformacja oczywiście będzie bardzo kosztowana. Dla większość firm wzrost cen nośników energii będzie ekonomicznym szokiem, bo przeważnie nie są przygotowane na zmiany, które zajdą̨ w najbliższych latach i będą działać reaktywnie. Będzie to szczególnie dużym wyzwaniem dla firm usługowych, jak hotele czy restauracje, które mają niską stopę inwestycji. Ale kluczowe w tym wszystkim jest to, żeby przygotować się na dużą przebudowę gospodarki, która nas czeka. W średniej i długiej perspektywie tempo odchodzenia od paliw kopalnych będzie znacznie szybsze niż wczesnej zakładaliśmy.

Czytając raport można odnieść wrażenie, że firmy zostały pozostawione same sobie. Czego powinniśmy więc oczekiwać od rządzących?

Powinniśmy przygotowywać się do tego, żeby jak najszybciej móc przeskoczyć do tej niskoemisyjnej gospodarki. I tutaj myślenie ze strony rządu powinno być szczególnie ukierunkowane na to, żeby pomóc firmom dokonać tej transformacji. Dlatego niezbędne jest rozszerzenie programów wsparcia inwestycji energetycznych, zwłaszcza dla mniejszych, mikro– i małych przedsiębiorstw. Bez nich transformacja energetyczna tego sektora gospodarczego nie będzie możliwa, co dodatkowo będzie prowadzić do silnej presji inflacyjnej – a w skrajnych przypadkach – do upadłości firm.

Jakie te zmiany będą miały znacznie dla nas, konsumentów? Czy musimy się przygotować kolejne na podwyżki cen energii?

Tak, zdecydowanie. Czasy taniej energii dobiegły końca. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak długo będzie trwała wojna w Ukrainie i wysokie ceny surowców, ale wszystko wskazuje, że powrotu do sytuacji sprzed konfliktu nie będzie. Europa nigdy już nie będzie kupowała węglowodorów w takich ilościach ze wschodu. Zastąpimy je ropą, gazem i węglem z innych kierunków, ale też czystą energią z OZE, rosnącą efektywnością energetyczną czy wodorem lub atomem. Warto jednak pamiętać, że transformacja uwalnia nas stopniowo od paliw kopalnych iw średnim i długim terminie będzie procesem przynoszącym bardzo wysoką stopę zwrotu. Dzięki temu, że z jednej strony nie będziemy narażeni na geopolityczny szantaż ze strony naszego wschodniego sąsiada, a z drugiej nie będziemy ponosili kosztów związanych z zapewnieniem sobie tych paliw kopalnych. Po okresie w którym następuje bardzo wysoki wzrost tych kosztów z którym już się mierzymy, wejdziemy w czas kiedy pojawi się dywidenda transformacyjna w postaci niskich cen energii.

Kiedy zaczniemy odczuwać korzyści z zielonej energii, pomimo poniesionych kosztów?

W naszym raporcie wyznaczyliśmy cztery możliwe ścieżki. Rzeczywiście widać, że im bardziej ambitny scenariusz wybierzemy, tym potem szybciej dochodzimy do sytuacji, w której te ceny zaczynają po prostu spadać. Celem transformacji jest doprowadzenie do sytuacji, w której tej energii będzie w bród, będzie ona praktycznie bardzo tania, co będzie wspierało polską i europejską konkurencyjność przy bardzo niskim śladzie węglowym - po to żeby nie wzmacniać kryzysu klimatycznego. Więc przy założeniu, że wojna na wschodzie nie będzie trwała latami, to już pod koniec lat 30. powinien nastąpić okres, w którym zobaczymy spadając ceny, w którym zobaczymy że ta dywidend transformacyjna zaczyna być wypłacana.

A jeśli coś pójdzie nie tak. Jaki jest najczarniejszy scenariusz?

Pesymizm jest związany z kosztami transformacji, które są ogromne i one - przez to co się teraz dzieje – się kumulują i będą następowały znacznie szybciej niż jeszcze zakładaliśmy kilka lat temu. Więc to stwarza ryzyka gospodarcze, społeczne i polityczne. Obawa o to, czy będę w stanie zapłacić rachunki na koniec miesiąca jest znacznie silniejsza, niż obawa o stan środowiska czy trajektorię wzrostu światowej temperatury. W najgorszym wypadku możemy być świadkami fragmentacji unijnego rynku i załamania się projektu integracji europejskiej. Widząc skalę tego wyzwania i ryzyka, trzeba podejmować już teraz działania - i po stronie państw narodowych i po stronie Brukseli - które umożliwią nam uniknięcie tego scenariusza.

Przedstawiliście cztery scenariusze, uwzględniające atak Rosji na Ukrainę i związane z nim różne tempo dekarbonizacji oraz ryzyka geopolityczne. Czy którychś z tych scenariuszy jest najbardziej prawdopodobny, czy dziś jest to nie do przewidzenia ze względu na nieprzewidywalność wojny?

Wydaje się, że jesteśmy teraz w tym scenariuszu najbardziej radykalnym, to znaczy szybko rosnących cen nośników energii, które będą w średnim terminie przyspieszać transformację. Nie wiemy jak długo potrwa wojna, ale musimy zakładać to że szybko się nie skończy i że ta sytuacja, z jaką mamy obecnie do czynienia, będzie trwała dalej.

Najnowsze dane Spisu Powszechnego pokazują, że Polska się wyludnia. Jednocześnie mamy duży napływ uchodźców z Ukrainy i dane pokazujące, że nasi wschodni sąsiedzi coraz częściej zakładają u nas działalności gospodarcze. Czy napływ pracowników i powstawanie nowych firm może być istotnym wsparciem dla naszej gospodarki, także energetycznej?

Z punktu widzenia energetycznego, napływ uchodźców na pewno doprowadził do tego, że mamy znaczne większe zużycie energii. Z drugiej strony mamy efekt pozytywny dla rynku pracy. Firmy mają pracowników, których mogą zatrudniać. Na pewno będziemy mieli do czynienia z procesem szybszej integracji Polski i Unii Europejskiej z Ukrainą. To widzimy na przykład na podstawie naszych relacji energetycznych. Pod koniec roku ma zostać uruchomiona nowa linia energetyczna Rzeszów-Chmielnicka, która pozwoli na zwiększenie importu ukraińskiego prądu do Polski, do Unii Europejskiej. Będzie to energia przede wszystkim z elektrowni jądrowych, która będzie pomagała nam w tych trudnych momentach, jeżeli chodzi o funkcjonowanie naszych systemów energetycznych. Ale to, co jest istotne, to jest silniejszy i szybszy proces integracji Ukrainy z Zachodem, który może być dużym wsparciem dla nas w tym najtrudniejszym okresie transformacji energetycznej. Ukraina może być dodatkowym zasilaczem naszej transformacji w czasie w którym będziemy musieli zamykać nasze stare elektrownie. Pamiętajmy, że średni wiek naszej elektrowni w to jest 47 lat. To są przestarzałe jednostki, które będziemy musieli w kolejnych latach zamykać, więc to wsparcie ze wschodu w postaci ukraińskiego prądu na pewno będzie istotne w stabilizacji naszego i europejskiego systemu energetycznego.

Treść raportu dostępna jest na stronie Polityki Insight.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kryzys energetyczny przyspieszy zieloną rewolucję. Polskie firmy będą miały spory problem [ROZMOWA] - Strefa Biznesu

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna