Adam Jerzy Wajrak to działacz na rzecz ochrony przyrody, publikujący od czasu do czasu swoje materiały w „Gazecie Wyborczej”. I to on w miniony wtorek zamieścił na swoim profilu w mediach społecznościowych zdjęcie rzekomego „posterunku Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej na północy Puszczy”. Od niego wpis udostępniły setki innych osób, w tym były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. Przez internet kolejny raz przewaliła się krytyka rządu i działań podejmowanych w związku z ochroną granicy polsko – białoruskiej.
„Tak według relacji redaktora Adama Wajraka wygląda posterunek Wojska Polskiego w strefie przygranicznej. Czy chętnie fotografujący się na tle żołnierzy przy granicy prezydent Duda i minister Błaszczak zechcą to wyjaśnić? Na co wydajecie 52 mld zł z budżetu MON na ten rok?” – napisał Tomasz Siemoniak na swoim profilu na Twitterze.
Polityk Platformy Obywatelskiej, jak też jego zwolennicy oraz inne osoby komentujące zdjęcia i wpis byłego ministra obrony narodowej, nie zwrócili kompletnie uwagi na to, że posterunki żołnierzy pod granicą wyglądają zupełnie inaczej. Blisko tydzień wcześniej na stronach MON i w mediach społecznościowych pojawiły się komunikaty o tym, że pod granicę trafiają właśnie kolejne kontenery dla żołnierzy oraz obiekty służące jako punkty obserwacyjne. W miniony czwartek dojeżdżały jeszcze kolejne części i elementy, bo sporo z tego trafiło pod granicę do żołnierzy jeszcze wcześniej.
„Kolejne kontenery mieszkalne w drodze do żołnierzy #WojskoPolskie służących na #granica. Logistycy @1BLogBydgoszcz @IwspSz dostarczą także materiały do rozbudowy inżynieryjnej, wzmocnienia ogrodzenia tymczasowego czy budowy punktów obserwacyjnych” – informował na Twitterze MON jeszcze 9 grudnia.
„Posterunki żołnierzy na granicy to hesco bastiony. Wystarczy czytać komunikaty MONu i jednostek wojskowych zaangażowanych w ochronę granicy, zamiast rozpowszechniać nieprawdziwe informacje” – to z kolei komentarz MON na wpis byłego ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka, który zamiast zapytać o cokolwiek w ministerstwie, podaje bezrefleksyjnie wpisy aktywisty.
Tomaszowi Siemoniakowi powinno się zapalić czerwone światełko już w momencie, kiedy we wpisie aktywisty, który sam przecież udostępnił, pojawiło się sformułowanie „obóz uchodźców”, bo w sytuacji tego co ma miejsce na granicy polsko – białoruskiej, nie mamy do czynienia z żadnymi uchodźcami, tylko z nielegalnymi migrantami. O przyznaniu statusu uchodźcy nie decyduje ani Straż Graniczna, ani żołnierze, ani minister obrony narodowej, tylko sąd, albo Urząd do Spraw Cudzoziemców.
Nieprawdziwe informacje o rzekomym posterunku żołnierskim niestety nadal są udostępniane w internecie i pojawiają się kolejne komentarze, z czego może cieszyć się wyłącznie reżim Aleksandra Łukaszenki. Kolejny raz okazało się, że wśród polityków opozycji są ludzie, którzy realizują się doskonale w roli pożytecznych idiotów.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?