Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryzys załamał handlowców

Anna Mierzyńska
Halina zaczęła handlować na bazarze w połowie lat 90-tych. Dziś nie wierzy, że coś zmieni się na lepsze. Jest gorzej niż kiedykolwiek.
Halina zaczęła handlować na bazarze w połowie lat 90-tych. Dziś nie wierzy, że coś zmieni się na lepsze. Jest gorzej niż kiedykolwiek. A. Zgiet
Region. Tak źle jeszcze nie było - mówią zgodnie Andrzej i Halina. Oboje od 14 lat handlują na białostockim bazarze. Są przekonani, że jeśli w niedługim czasie nie zmieni się sytuacja na polsko-białoruskiej granicy, targowisko padnie. Podobnie jak inne w naszym regionie.

Dziś jest nieźle, dwie koszule udało mi się sprzedać - cieszy się Danuta, emerytka (670 zł emerytury miesięcznie). Chętnie rozmawia, wychylając się zza blaszanego stołu, na którym w równych rządkach poukładała męskie koszule, 100 proc. bawełny, w wiosennych kolorach. Wybór lepszy niż w niejednym sklepie, no i taniej. Danuta do pracy na bazarze jeszcze się przyucza. Dorabia do emerytury. Chociaż zimno, pracuje się jej lżej niż kiedyś, bo stać musi znacznie krócej - do dwunastej tylko, nawet w soboty i niedziele zaledwie do 13-tej. Ale co z tego? Z krótszej pracy nikt się nie cieszy, pieniędzy bowiem od tego nie przybywa.

- W gazetach to już napisali, że nasz bazar znika, że to nasz zmierzch - przypomina sobie Danuta. - Ale ja tam w to nie wierzę. My silni ludzie jesteśmy, doczekamy lepszych czasów.

- Wojewoda podlaski mówi, że umowa o ruchu granicznym między Polską a Białorusią może wejść w życie we wrześniu - zagaduję.

- Czyli do września trzeba wytrzymać, tak? No to wytrzymamy. Teraz wiosna będzie, lato, komunie się znaczną, bierzmowania, panowie koszul z krótkim rękawem będą szukać, jakoś pójdzie - Danuta zachowuje jeszcze nutę optymizmu.

ZUS mnie wykańcza, koszty rosną, skąd na to brać?
Andrzej nie, Andrzej nie wierzy już w bazar i handlowanie - ze swoimi czy z "Ruskimi", jak o nich mówi. Od czternastu lat na białostockim targowisku przy ul. Kawaleryjskiej sprzedaje spodnie męskie. Głównie dżinsy, ale i bardziej eleganckie, materiałowe, też się znajdą. Wszystkie porządnie poukładane, z rozmiarami ręcznie powypisywanymi na metkach. Tyle że nikt ich nie ogląda. Przy straganie stoi jedynie kolega ze stoiska obok, też bazarowy weteran.

- Tak źle jeszcze nie było. Nawet podczas kryzysu rosyjskiego, gdy zamknęli granicę, nie było tak tragicznie jak teraz - zapewnia Andrzej. - Opłata za ZUSmnie wykańcza - 700 zł miesięcznie!Do tego za stoisko trzeba zapłacić, towar wziąć, na paliwo z czegoś trzeba mieć. Same koszty to grubo ponad tysiąc miesięcznie. A skąd to brać, jak klientów nie ma?

A przecież Andrzej stoi w świetnym miejscu, na brzegu, tuż przy wejściu na bazar. Ci na brzegach mają najlepiej, bo kiedy klient idzie główną alejką, od razu wszystko widzi: i stragan, i wyłożony towar. Ci, co handlowali w głębi, już się wynieśli. Puste blaszane budy straszą tylko swoim wyglądem i przypominają o tych, którzy jeszcze niedawno w nich pracowali:

- Teraz nam kartki przysyłają z Anglii czy Irlandii i piszą, jak im tam dobrze - wzdycha Halina, też od czternastu lat na bazarze. - Smutno, wie pani?Jak nam przyjdzie na porozumienie z Białorusią czekać do września, to na tym targowisku już tylko wiatr będzie hulał. Przeminiemy z wiatrem!

Halina też stoi w dobrym miejscu. Sprzedaje spódnice. Araczej sprzedawała, bo teraz jak jedną dziennie ktoś kupi, to jest nieźle.

- Ja i tak jestem w lepszej sytuacji, bo jestem na emeryturze, więc do ZUS-u płacę niższą składkę. Może więc nawet do września wytrzymam. Ale inni? Ci, którzy utrzymują z handlu całe rodziny? Co oni mają zrobić?

- Już znalazłem inną pracę, na taryfie jeżdżę. A rano tutaj jeszcze stoję, może coś dorobię. Ale trzeba stąd uciekać - Andrzej nie ukrywa swoich planów.

Rząd o nas zapomniał
Handlowcy największe pretensje mają do rządu, bo ten, ich zdaniem, nawet o nich nie myśli, kiedy nie spieszy się z rozmowami na temat ruchu granicznego z Białorusią.

- Wojewoda mówi, że od września będzie porozumienie? To znaczy, że trzeba się nastawiać na koniec roku - liczy Andrzej. - Bo zanim te papiery między sobą poprzesyłają, czas minie.

- A nie mogli wcześniej się tym zająć? Nie wiedzieli, że granicę będą uszczelniać? Wystarczyło przecież zacząć wcześniej rozmawiać - irytuje się Halina. - Ale kto by tam, w Warszawie, przejmował się ludźmi z województwa podlaskiego? A przecież to nie chodzi tylko o handlarzy z Kawaleryjskiej! Za nami jest cały łańcuszek ludzi, którzy utrzymują się dzięki temu, że my handlujemy z Białorusinami! To ci, którzy robią nici, guziki, materiały; którzy szyją, mają hurtownie, prowadzą tanie hotele i pensjonaty dla Białorusinów.

Smutna cisza przy granicy
Z szacunkowych wyliczeń wynika, że chodzi o kilkanaście tysięcy Podlasian. Wszyscy stracili na wejściu Polski do strefy Schengen. Chociaż wójt Kuźnicy, gminy położonej tuż przy granicy z Białorusią, zapewnia, że od stycznia w gminie nic się nie zmieniło, mieszkańcy są innego zdania. Pokazują opustoszały rynek, na którym zostało już tylko kilka straganów. Właściciele sklepów spożywczych opowiadają, o ile mniej towaru muszą zamawiać, bo już mało kto go kupuje. Nawet na dworcu kolejowym kasjerki wyliczają, jak bardzo spadła sprzedaż biletów. Smutno jest też w Sokółce, pierwszej dużej miejscowości od granicy. Tu zawsze słychać było język białoruski, przybyszów ze Wschodu było chwilami więcej niż swoich. A teraz? Cisza, spokój, handel zamarł.

Potwierdzają to dane Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej w Białymstoku: ruch na granicy polsko-białoruskiej w styczniu spadł aż o 2/3, a w lutym był o połowę niższy niż rok temu.

- Może będzie lepiej? Bo styczeń i luty to zawsze był zastój, co roku - zastanawia się Danuta z białostockiego bazaru. - Od marca się poprawiało. Teraz nie bardzo widać poprawę, ale może?

- Administrator bazaru twierdzi, że już autokary z białoruskimi rejestracjami przyjeżdżają, to może jednak coś drgnęło? - zastanawiam się.

- Jasne, administratorowi pani wierzy - śmieją się handlowcy. - Co on tam wie? Jakiś autokar zauważył i się cieszy.

- A wie pani, ilu ludzi tym autokarem przyjeżdża? Trzech albo czterech!To co z tego, że autokar jest? - Danuta, mimo swojego optymizmu, ma niewesołą minę.

Znowu ta wielka polityka...
Białostoccy kupcy zebrali ponad 1,4 tys. podpisów pod petycją do władz, żeby te przyspieszyły procedury wydawania wiz i zajęły się stworzeniem stref małego ruchu granicznego, dzięki którym mieszkańcy miejscowości położnych przy granicy nie będą musieli płacić 60 euro za wizę.

- I co z tej petycji? Dostaliśmy nawet odpowiedź. A w niej wszystko to, co my sami wiemy - Halina macha ręką. - Że zaczęli rozmowy, że trzeba poczekać. Ot, i tyle wyszło z naszego zbierania podpisów.

W walkę kupców zaangażowali się także politycy. Poseł Jarosław Matwiejuk wysłał interpelację w tej sprawie do marszałka Sejmu. Poseł Eugeniusz Czykwin o dalsze plany wypytywał Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.

- Nie ukrywam, że dowiedziałem się, iż wiele będzie zależało od polityki samej Białorusi. Jeśli Białoruś zmieni swój stosunek do Polaków tam mieszkających oraz jeśli zacznie przestrzegać praw człowieka, wtedy będzie szansa na podpisanie porozumienia o małym ruchu granicznym - informował Czykwin na konferencji prasowej.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych uspokaja jednak, że nie jest to oficjalne stanowisko polskiego rządu.

- Przekazaliśmy już projekt umowy o ruchu przygranicznym stronie białoruskiej. Oni też chcą negocjować porozumienie, a negocjacje nie muszą trwać długo - zapewnia Piotr Paszkowski, rzecznik prasowy MSZ-u.

Niedługo, czyli ile?
- Myślę, że optymalny termin to wrzesień. Zdaję sobie sprawę, że dla kupców oznacza to długi czas oczekiwania, z drugiej strony mam nadzieję, że nie będzie to trwało dłużej niż do września - prognozuje Maciej Żywno, wojewoda podlaski.
Nieoficjalnie wszyscy jednak przyznają, że trudno jest podać jakikolwiek termin. Bo z Białorusią, jak to z Białorusią - nigdy nie wiadomo, co się wydarzy podczas negocjacji. A polski rząd nie zgodzi się na wszystkie żądania Białorusinów. Niestety, ucierpią na tym zwykli ludzie: kupcy, hurtownicy, wytwórcy - i ich rodziny. Jak zawsze zresztą, gdy w normalne życie obywateli zaczyna mieszać się wielka polityka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna