Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Suchowierski dotarł do Białegostoku! Tego w Rosji

Urszula Krutul [email protected]
- Po wielu dniach jazdy rowerem w końcu dotarłem do syberyjskiego Białegostoku - mówi z dumą Krzysiek. - Po drodze poznałem wielu różnych ludzi. Spotkania te sprawiły, że czułem się wyjątkowy. Syberyjska gościnność, o której tyle czytałem, jest prawdziwa i szczera. I za to dziękuję mieszkańcom syberyjskiego Białegostoku.
- Po wielu dniach jazdy rowerem w końcu dotarłem do syberyjskiego Białegostoku - mówi z dumą Krzysiek. - Po drodze poznałem wielu różnych ludzi. Spotkania te sprawiły, że czułem się wyjątkowy. Syberyjska gościnność, o której tyle czytałem, jest prawdziwa i szczera. I za to dziękuję mieszkańcom syberyjskiego Białegostoku. Archiwum Krzysztofa Suchowierskiego
Przywitano go chlebem, solą i uśmiechami.

Białostoczanie z Polski, cała redakcja "Gazety Współczesnej" i nasi Czytelnicy. Wszyscy trzymaliśmy kciuki za Krzyśka i jego podróż. Chłopak 8 lipca wyruszył z Rynku Kościuszki w rowerową podróż życia. W mailu do redakcji napisał, że 14 września dotarł do celu. Białegostoku położonego... na Syberii.

- Najpierw spotkałem się z gościnnym przyjęciem w Tomsku - opowiada Krzysiek. - Kiedy już wyjechałem z miasta, przystanąłem, aby kupić syberyjski przysmak na chłodne dni, słoninę na czosnku i koperku.

Kiedy podróżnik usiadł, żeby porozmawiać ze sprzedawczynią, pojawiła się pewna pani. Poprosiła o dwa autografy, bo widziała Krzyśka w telewizji. Po chwili wróciła z czekoladą, mówiąc, że to od Tomska.
- Strasznie miło mi się wtedy zrobiło - wspomina. - Spotkałem też kobiecinę, która kiedy dowiedziała się, że jestem z Polski, bardzo się ucieszyła. Jak się okazało, ma polskie korzenie, a ja jestem pierwszym Polakiem, którego widzi. Z tej radości dała mi dwa bochenki chleba i butelkę mleka.

Kiedy Krzyśka od celu dzieliło 30 kilometrów, zatrzymał się u rodziny chłopaka, którego spotkał na trasie z Nowosybirska do Tomska. Ten podarował mu swoje rękawiczki, a jego mama - czapkę uszankę, którą podróżnik bardzo chciał kupić w Rosji.

- Tuż przed znakiem z napisem "Białystok" przywitał mnie młody chłopak na rowerze i pani Aleksandra, która była moim tłumaczem - dodaje Krzysiek. - Po przyjeździe do wioski zostałem zaproszony na śniadanie w domu pani Tatiany. Były lokalne specjały.

Po posiłku wyruszył do kościoła, który jest zazwyczaj zamknięty. Ksiądz przyjeżdża w większe uroczystości. Przed wejściem Krzyśka chlebem i solą powitały dziewczyny ubrane w polskie stroje ludowe. - W kościele zebrały się dzieci, lokalni reporterzy i garstka starszyzny - wspomina chłopak. - Opowiedziałem o swojej podróży, pokazałem film o Podlasiu, a potem była prezentacja z SP nr 5 z Białegostoku. Na koniec zostały odczytane listy od prezydenta Białegostoku i od dzieci z SP nr 5. Przekazałem też pozdrowienia od wszystkich mieszkańców polskiego Białegostoku.

Dzieci z syberyjskiego Białegostoku przekazały Krzyśkowi swój list z podpisami. Później chłopak został zaprowadzony do lokalnego muzeum prezentującego historię wsi Białystok, a na koniec zobaczył pomnik poświęcony ofiarom represji. A po spotkaniach przyszedł czas na relaks w prawdziwej ruskiej bani.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna