Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Janowi B. została jedynie nadzieja na ułaskawienie przez prezydenta

azda
Już podczas rozprawy w Bielsku duchowny miał nietęgą minę
Już podczas rozprawy w Bielsku duchowny miał nietęgą minę azda

...Przegrana batalia.

Ostatecznie prawomocnym wyrokiem Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał, że Jan B. jest winny pobicia swojego znajomego na bielskiej plebani. Od tego wyroku nie ma już odwołania. Duchowny może co najwyżej poprosić o ułaskawienie prezydenta Polski, ewentualnie o kasację wyroku. Ale to raczej mało prawdopodobne.

Ta skandaliczna sprawa od początku wywoływała mnóstwo emocji. Napisaliśmy o niej jako pierwsi.

Do samego zdarzenia doszło niespełna rok temu, na krótko przed katolickim Bożym Narodzeniem.

To skandal na całe miasto

Batiuszka, pomimo postu, przyszedł do zaprzyjaźnionej rodziny parafian z wódką. Akurat parafianka miała imieniny.

U parafian trochę posiedział. Gdy skończył się alkohol, udał się na plebanię. Odprowadził go mąż solenizantki.

Na plebani obaj mężczyźni pili dalej.

W pewnym momencie parafianin zasugerował duchownemu, że być może za często odwiedza ich dom i że tworzą się plotki wokół tej znajomości.

Batiuszka wpadł w szał, przewrócił swojego gościa, usiadł mu na klatce piersiowej i zaczął go okładać po twarzy.

- Później zostawił zakrwawioną ofiarę ze słowami: „Wypier... Teraz idę zabawić się z twoją żoną” - relacjonował podczas rozprawy w Bielsku prawnik parafianina, Piotr Iwaniuk.

Parafianka wpuściła księdza do domu myśląc, iż to wraca mąż. Chciała go wyrzucić za drzwi. Wywiązała się szarpanina.

Na pomoc kobiecie przybiegł jej mąż. Drogę z plebani do mieszkania przebiegł boso. Razem wyrzucili agresora.

Początkowo nie chcieli zgłaszać sprawy, ale później wystraszyli się, że ksiądz będzie nadal się na nich mścił. Dzień po zdarzeniu ksiądz wysłał SMS-a do parafianki, w którego treści stwierdził, że ma męża pedała. Powiadomili więc prokuraturę i zwierzchnika Cerkwi.

Przed sądem B. kreował się na ofiarę

Prokurator nie wszczął postępowania, ale stwierdził, że poszkodowany może wnieść oskarżenie prywatne. Pobity przez księdza mężczyzna uczynił to.

Zareagowała też Cerkiew, ks. Jan. B. stracił probostwo oraz mitrę (prestiżowe odznaczenie duchownego) i został przeniesiony do Hajnówki.

W sądzie B. cały czas twierdzi, że jest niewinny. Próbował nawet udowodnić, że parafianin się do niego dobierał, próbował macać. I zapewniał, że nawet wtedy go nie uderzył. Jako dowód chciał przedstawić porwane ubrania, które jednocześnie były dowodem, iż bił ofiarę.

Bielski sąd jego zeznania uznał za „nielogicznie, niespójne i mało wiarygodne” i skazał go. Kara nie była surowa: grzywna oraz koszty i opłaty sądowe. W sumie około 7 tys. zł.

Batiuszka nie dał jednak za wygraną odwołał się od tego wyroku. Ale bezskutecznie. Na rozprawie apelacyjnej uznano, że dotychczasowy wyrok jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna