Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto pamięta te dancingi

Dorota Biziuk
Uczestnicy karnawałowych imprez bawili się najczęściej przy muzyce „na żywo”
Uczestnicy karnawałowych imprez bawili się najczęściej przy muzyce „na żywo”
Organizowano je przez cały karnawał - w każdą sobotę i niedzielę. Na dancingi do sokólskiej restauracji "Relax" i kawiarni "Miła" przychodzili ludzie w każdym wieku.

Trzeba było bawić się dużo i hucznie. W latach 60-, 70- i 80-tych minionego wieku mieszkańcy Sokółki nie mogli narzekać na brak karnawałowych rozrywek.
W każdym większym zakładzie pracy organizowano zabawy dla dzieci i ich rodziców. Oprócz tego, w restauracjach oraz kawiarniach odbywały się dancingi. W karnawałowym harmonogramie nie mogło zabraknąć też kuligów.

W rytmie walca

- Kiedyś zakład pracy traktowało się jak drugą rodzinę. Wychodziliśmy z założenia, że skoro jest czas na pracę, to powinien być też czas na zabawę. Ta zasada obowiązywała przede wszystkim w czasie karnawału - powiedziała Lucyna Murza z Sokółki.

Było normą, że zakłady pracy organizowały bale karnawałowe. Przygotowywano je najczęściej w wynajętej sali. Do wyboru były m.in. kawiarnia "Lira" i "Miła", najbardziej prestiżowa w mieście restauracja "Relax", sala w "Stolarce", a także "Spomaszu".

- Były to imprezy koszyczkowe, zatem ich uczestnicy sami musieli zadbać o jedzenie i napoje - usłyszeliśmy od pani Lucyny.

Do tańca przygrywała orkiestra. Wyjątkiem nie były jednak i bale, których uczestnicy bawili się przy muzyce odtwarzanej z płyt czy kaset
magnetofonowych. Wielbiciele karnawałowych szaleństw obowiązkowo zaczynali zabawę od odtańczenia walca.

Ważnym punktem programu było też tango.
Starsi mieszkańcy Sokółki doskonale pamiętają dancingi, na jakie zapraszała chociażby prowadzona przez Powszechną Spółdzielnię Spożywców restauracja "Relaks". Tego typu zabawy organizowano w soboty i niedziele. Ponoć zawsze była na nich 100-procentowa frekwencja.

Na pączki i faworki

Zanim karnawał dobiegł końca, gospodynie miały okazję urządzić popis swoich zdolności kulinarnych.

- Kiedy nadchodził Tłusty Czwartek, przynosiło się do pracy własnoręcznie przyrządzone pączki bądź faworki. Po te frykasy szedł do sklepu tylko ten, kto nie umiał ich zrobić - dodała nasza rozmówczyni.

Okres karnawału żegnano na ostatkowych zabawach. Najbardziej huczne odbywały się w nieistniejących już - kawiarni "Lira" i restauracji "Relax".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna