Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto większy, a kto ładniejszy

Magdalena Kleban [email protected]
Archiwum MM Lublin
Tegoroczna kampania wyborcza skupiła się na billboardach i reklamówkach w TV. Już cztery lata temu o wielu kandydatach można było powiedzieć, że wygrali dlatego, że najwięcej zainwestowali w plakaty. Czy wizerunek rodem z photoshopu i teraz przyniesie wygraną?

Do wyborów zostały dwa tygodnie. Kampania wkracza w decydującą fazę, co można było zobaczyć już po wyjątkowo nasilonych politycznych działaniach mijającego właśnie tygodnia. Mylił się jednak ten, kto spodziewał się - choćby po niektórych kandydatach - jakichś fajerwerków. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że wszystko przebiega wyjątkowo przewidywalne. Ale konia z rzędem temu, kto zna programy wyborcze przynajmniej dwóch kandydatów.

Twarze w wielkim formacie

Wszyscy przedstawiciele partii biorących udział w wyborach przyznają, że dotychczasowa kampania ma jak dotąd charakter głównie wizerunkowy.

Co ciekawe, wydaje się, że akurat w tej konkurencji kandydaci Platformy Obywatelskiej biją resztę na głowę. Tak jest na pewno w Białymstoku. Możemy więc przekonać się, że Karol Pilecki (który to już raz?) jest "ostatni na liście, a pierwszy w działaniu". Najwyraźniej kandydat ten nie obawia się, że wyborcom, tak zużyte już do cna - także przez innych kandydatów - hasło, w końcu się znudzi. Zwłaszcza, że dotąd nie dał się poznać z jakiejś innej strony, choćby jako radny sejmiku województwa. Po czterech latach duża część wyborców ma znowu szansę zobaczyć na plakatach Jacka Żalka.

Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby rzeczywiście wszedł w życie zakaz reklamowania się kandydatów na billboardach i w spotach telewizyjnych. Zapis forsowany był przez PO, a teraz przedstawiciele tej partii prowadzą swoją kampanię właśnie głównie na wielkich billboardach.
I to jest w tym roku główny ze sposobów komunikowania się z wyborcami. Drugi to konferencje prasowe.

- Nie ma się co dziwić, w ten sposób docieramy do większej ilości wyborców - przyznaje Krzysztof Jurgiel, szef podlaskiego PiS. - Nasi kandydaci objeżdżają też swoje powiaty.

Widać jednak, że w tej kampanii PiS przystąpił do walki jako drużyna mówiąca jednym głosem. W dodatku krótko i na temat. Nawet w czasie ostatniej prezentacji kandydatów, pomni, jak krótkie wypowiedzi potrzebne są dziennikarzom - pomimo obecności wszystkich kandydatów do Sejmu i Senatu - przemawiało tylko czterech z nich: Krzysztof Jurgiel, Jarosław Zieliński, Dariusz Piontkowski i Mariusz Kamiński. I żaden nie mówił dłużej niż minutę!

W swoich medialnych wypowiedziach kandydaci unikają wstawek ideologicznych, a skupiają się na gospodarce, punktują - rzekome lub nie - błędy i niedociągnięcia rządów PO.

Jako jedna drużyna chce się też zaprezentować podlaskie SLD. Partia ta jednak - już od lat bez wyraźnego i charyzmatycznego przywództwa, a chyba i bez pomysłu na siebie - najwyraźniej celuje w utrzymanie swojego dotychczasowego stanu posiadania, czyli dwóch poselskich mandatów. Niewiele więc wskazuje, żeby ktoś miał zastąpić Jarosława Matwiejuka i Eugeniusza Czykwina. Wydawało się wprawdzie, że być może to kobiety SLD okażą się "czarnym koniem" tej kampanii. Ale jak dotąd - nie wiadomo, czy z braku pieniędzy, czy koncepcji - im to nie wychodzi.

Dobry temat się sprzeda

Tymczasem główny pretendent do zwycięstwa, PO, sprawia wrażenie zlepku wzajemnie ze sobą rywalizujących kandydatów. Tutaj "każdy sobie rzepkę skrobie". Stąd i różne koncepcje kampanii poszczególnych kandydatów: Leszek Cieślik i Robert Tyszkiewicz postawili na spotkania z wyborcami i na wsparcie polityków z pierwszych stron gazet. Inni ograniczają się do oficjalnych telewizyjnych debat i audycji radiowych. I wielkich plakatów. Czyja koncepcja okaże się zwycięska - przekonamy się 9 października.

Pomimo, że na ulicy plakaty wyborcze kandydatów atakują nas z każdej strony, to - przynajmniej dotąd - ta kampania jest zwyczajnie nudna. Trudno nawet wyróżnić jakiś motyw przewodni, który stanowiłby punkt zapalny debat wyborczych. Od biedy za taki można byłoby uznać sprawę wykorzystania unijnych środków i szans na wywalczenie jak największej ich ilości w przyszłej perspektywie unijnej (2014-2020). Są jeszcze "nieśmiertelne" obietnice jak drogi, kolej, lotnisko. Czyli to samo co od lat.

W Białymstoku bardzo mało widoczny jest PSL, tak jakby kandydaci startujący z tego ugrupowania nie wierzyli, że są w stanie zdobyć więcej głosów niż "jedynka" tej partii - mieszkający na suwalszczyźnie Jan Kamiński. Mniejsze ugrupowania, jak PJN, Ruch Palikota czy Nowa Prawica, swoją aktywność wyborczą ograniczają właściwie wyłącznie do konferencji prasowych. I tylko czasu na przekonanie do siebie wyborców coraz mniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna