Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuchenne rewolucje. Magda Gessler w Warszawie. Chciała się poddać bez walki

jsz
Kuchenne rewolucje. Magda Gessler w Warszawie
Kuchenne rewolucje. Magda Gessler w Warszawie Archiwum
Tak złej restauracji w tym programie jeszcze nie widziałam - skwitowała warszawską restaurację "Walencia" Gessler.

Lokal mieści się na 38 piętrze biurowca na warszawskim Muranowie. Serwuje dania kuchni hiszpańskiej. Znana restauratorka postanowiła właśnie je spróbować podczas pierwszej wizyty. Zamówiła bulion z winem, gaspacho i paellę. Wszystkie potrawy odrzuciła ze wstrętem. Od razu zauważyła, że kucharz nie ma pojęcia o kuchni hiszpańskiej. To w tej restauracji po raz pierwszy zrobił paellę. Przy okazji uwadze Gessler nie uszły wysokie ceny. Butelka jednego z win proponowanych w menu kosztowała aż 750 zł.

Skoro dania hiszpańskie okazały się niewypałem, Gessler poprosiła o zwykłe dania obiadowe.
- Poproszę tę wątróbkę po węgiersku z kaszą - zadysponowała.
Nie dane jej było jednak zaspokoić głodu w tej restauracji.

- Ta wątróbka jest po węgiersku dlatego, że leży na niej papryka? - zapytała zirytowana. - Przecież tu powinien być sos, a nie ma. Danie jest bez smaku, kompletnie nie doprawione.
"Walencia" bardzo restauratorkę zirytowała.

- Jeszcze w tak złym miejscu nie byłam - skwitowała. - Choć restauracja się tym szczyci, nie ma tu żadnej kuchni hiszpańskiej - ci ludzie wykazali się kompletną ignorancją, jeśli chodzi o kulturę tego kraju. Nie ma też dobrej stołówki.

Zarządza lokalem dwóch braci i synowa jednego z nich. Jeden nazywa siebie prezesem, drugi dyrektorem, a pani jest menadżerem lokalu - zupełnie bez doświadczenia w tej branży i ambicji, by je zdobyć. Szefostwo trzyma załogę na dystans, a jedyną metodą motywacji jest wojskowy dryl. W ogóle nieskuteczny, jak odkryła Magda Gessler. Restauracja świeci więc pustkami. Czasem tylko przychodzą tu pracownicy sąsiednich biur na niedrogie zestawy obiadowe.

Prawdziwego szoku znana restauratorka doznała jednak podczas wizyty w kuchni.
- Czy jest jakiś powód, by w miejscu, gdzie przygotowuje się jedzenie panował taki syf? - pytała wstrząśnięta. - Tu czego się nie dotknąć, wszystko się lepi.

Do kosza powędrował zwietrzały pieprz i sól. Podłoga aż lepi się od brudu. W szufladach bałagan, pełno starych narzędzi i niepotrzebnych gratów. Na półkach bród, naczynia śmierdzą.
- To menadżer za to odpowiada - zarzuca Gessler. - Jeżeli niczego nie wymaga od pracowników, to tak właśnie jest.

O powód takiego brudu zapytała też kucharzy, nie dowiedziała się. Jeden z nich próbował się natomiast wdać z nią w słowne utarczki. Sytuację załagodził jeden z właścicieli.

Ratowanie tej restauracji Gessler zaczęła od wielkiego sprzątania. Później podzieliła się swoim pomysłem na ten lokal. "Walencia" miała stać się restauracją serwującą kuchnię żydowską. Z wielkim trudem ustalono, ze nazywać się będzie "U Salomona".

Metamorfozę przeszedł także wygląd lokalu. Wcześniej bardziej przypominał stołówkę, po zmianach, kolorystyką nawiązywał do Izraela. Dużo jasnych beży, trochę niebieskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna