Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kule nad głową

Jarosław Usakiewicz
Mieczysław Zawadzki ps. "Kafel” z Brańska brał udział w bitwie pod Bodakami, opodal Brańska
Mieczysław Zawadzki ps. "Kafel” z Brańska brał udział w bitwie pod Bodakami, opodal Brańska Archiwum
Brańsk. 62 lata temu oddział Narodowych Sił Zbrojnych został rozbity w pobliżu wsi Bodaki, opodal Brańska. W niedzielę uczczono pamięć poległych żołnierzy.

Dowódcą tego oddziału był major Zbigniew Zalewski ps. "Drzymała". O walce opowiada ostatni żyjący uczestnik bitwy, brańszczanin, por. Mieczysław Zawadzki ps. "Kafel".
- Do oddziału partyzanckiego wstąpiłem na przełomie 1944/45 roku. Miałem wówczas niespełna 20 lat. Na początku maja 1945 r. stacjonowaliśmy we wsi Bronka w okolicach Brańska. Pewnego razu, pod osłoną nocy, furmankami przejechaliśmy do oddalonego o 6 km Chojewa, a stamtąd pieszo udaliśmy się do Bodak. Cel zmiany miejsca pobytu owiany był tajemnicą. W Bodakach trafiliśmy na odbywające się wesele. Część naszych zakwaterowała się niedaleko biesiadujących, a kilku innych, wraz ze mną, na skraju wsi. Rozlokowaliśmy się na kwaterze i poszliśmy spać. W środku nocy przybiegł ppor. Augustyn Dobrowolski ps. "Kruk", krzycząc: Alarm! Szybko zerwałem się i wybiegłem na podwórze. Z każdej strony leciały kule, zaraz zrozumiałem, że to nie ćwiczenia. Po raz pierwszy widziałem taką siłę ognia. Leżałem nieruchomo na ziemi, a przelatujące nad głową kule prawie jej dotykały. Siła ognia była ogromna. Później dowiedziałem się, że zaatakowały nas oddziały UB i NKWD w sile ponad 350 ludzi. Nas było 53 czy 54, dokładne nie pamiętam. Kule świstały, ale usłyszałem, jak do mojego kolegi Józefa Korzeniewskiego ps. "Osa" z Brańska, jakiś enkawudzista krzyczał: "Strielaj! Paczemu nie strelajesz?". Nieprzyjaciel wziął go za swojego, ponieważ "Osa" ubrany był w sowiecki płaszcz. Józek po tak zachęcającym zaproszeniu wysłał serię z erkaemu w kierunku enkawudzisty.
Podczas walki zginęła większość żołnierzy wraz z dowódcą, który raniony śmiertelnie przekazał dowództwo swojemu zastępcy, ppor. Dobrowolskiemu, prosząc, by starał się uratować chociaż część oddziału.
- W pewnej chwili siła ognia przeciwników nieco zmalała. Pełniący obowiązki dowódcy "Kruk" dał sygnał do ataku. Pierwsza drużyna, w której byłem, poderwała się do walki. Nagle zobaczyłem, że obok mnie leży major Stankiewicz (oficer bez przydziału w naszym oddziale) i ma pierś poszytą serią z automatu. Wziąłem go pod pachy, ciągnąłem za sobą i jednocześnie strzelałem. Podczołgałem się dalej i zobaczyłem, że leży ranny Jan Boguszewski, "Bitny", któremu "Kruk" przekazał dowództwo nad zdziesiątkowanym oddziałem. Pod gradem kul czołgaliśmy się w kierunku rzeki. Wraz z rannymi udało się nam szczęśliwie ją przejść. Tak w około 10 osób dotarliśmy do wsi Pobikry. Zaraz przywieźliśmy lekarza. Niestety, z odniesionych ran zmarł mjr Stankiewicz, któremu "Osa" zorganizował godny żołnierza pochówek. Podzieliliśmy się na dwie grupy, z której jedna wstąpiła do oddziału "Burego", a druga nie kontynuowała walki - wspomina Mieczysław Zawadzki.
Helena Zieleniecka z domu Ko-rzeniecka pamięta przygotowania do pogrzebu zamordowanych pod Bodakami. Miała wówczas osiem lat i mieszkała we wsi Wojtki niedaleko Klich.
- Była noc 17 lub 18 maja 1945 r. godzina 1-2. Ojciec przyszedł do domu i powiedział mamie, że w naszej stodole leżą pomordowani pod Bo-dakami żołnierze. Kiedy usłyszałam słowa ojca, bardzo chciałam zobaczyć, co też się takiego w naszym obejściu dzieje. Ojciec początkowo protestował, ale w końcu ustąpił i zaprowadził mnie do stodoły. Pamiętam, jak leżeli na klepisku ubrani w zielone mundury. Moi rodzice i pani Cezaria Śliwińska przygotowywali zwłoki do pochówku - mówi pani Helena. - Ojciec za tę ostatnią posługę został zamordowany przez UB w Gdańsku. Nawet jego ciała nie pozwolono nam zabrać w rodzinne strony - dodaje pani Zieleniecka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna