Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kupił używany ciągnik. Wszystko miało być legalnie, a okazało się, że maszyna jest poszukiwana

Ewa Bochenko
archiwum
Rolnik kupił używany ciągnik. I to z legalnego źródła, bo ściągnięty z zagranicy. Nabyty tam w drodze licytacji komorniczej. Tyle, że pierwszy właściciel zgłosił jego kradzież. I dostał za to odszkodowanie.Ubezpieczyciel teraz żąda zwrotu maszyny. I to kupionej legalnie

Nie mam pieniędzy, nie mam ciągnika i nie mam czym pracować w polu. Ani pewności, czy jakiś zarzutów mieć nie będę. Mam za to kredyt do spłacenia i rosnące odsetki - zaczyna rozżalony rolnik z terenu naszego powiatu.

Mężczyzna prosi o anonimowość. Chce ostrzec innych swoją historią po to, by dwa razy zastanowili się w jaki sposób dokonują drogich zakupów używanych maszyn rolniczych. On bowiem kupił ciągnik, który okazał się kradziony. Mężczyzna był pewien, że robi wszystko zgodnie z prawem. Tymczasem ma duże kłopoty i widmo jeszcze poważniejszych.

Skąd się wzięły? Z konieczności posiadania ciągnika i braku możliwości zakupu nowego. Z programów unijnych skorzystać nie mógł. Niewiele też udałoby się zyskać dzięki wsparciu dla młodych rolników, które mógłby przyjąć jego syn. A traktor był pilnie potrzebny. Bo ziemi do uprawy dużo, posiadane sprzęty już sobie nie dawały rady z obrobieniem hektarów.

Po naradzie rodzinnej gospodarz doszedł do wniosku, że poszuka używanej maszyny. Jak postanowił, tak zrobił. Tym bardziej, że już wcześniej takie kupował. Zawsze był zadowolony. Nigdy nie było żadnych kłopotów prawnych związanych z transakcjami. Ani innych zastrzeżeń.

W trakcie poszukiwań okazało się, że najkorzystniejszą ofertę na zakup maszyny przedstawia okoliczny handlarz używanym sprzętem. Mało tego, już wcześniej rolnik nabywał u niego różne maszyny. Ufał mu.

W banku postarał się o kredyt. Wziął go na siebie, bo tak było prościej. Ale umowę kupna sprzedaży zawarto już na syna.

Mało tego, widnieje na niej kwota inna niż w rzeczywistości trafiła do rąk handlarza. Mniejsza o 40 tys. Dotarły one do niego pod tak zwanym stołem. Ale rolnik nie miał obiekcji co do takiego przebiegu sfinalizowania transakcji. Było mu wszystko jedno jaka będzie suma na umowie. Przy świadkach przekazał tyle, na ile dogadał się z kontrahentem.

Jego radość z pracy nowym ciągnikiem trwała jednak krótko. Raptem kilka tygodni. 10 maja na jego posesji pojawili się funkcjonariusze policji. Szukali syna, bowiem to jego nazwisko widnieje na umowie. Przyjechali po ciągnik.

- Zrozumiałem, że mi go zabierają, bo jest kradziony - tłumaczy.

Nic nie dały próby tłumaczenia, że został kupiony, a nie ukradziony. Ciągnik zapakowano na lawetę i pociągnięto na policyjny parking. I decyzją prokuratury, zostanie tam co najmniej tak długo, aż nie zakończy się dochodzenie w tej sprawie.

- Okazało się, że ciągnik został zakupiony w Danii, na licytacji komorniczej. Czyli teoretycznie z legalnego źródła. Ale jego pierwszy właściciel, rolnik, chyba nie mógł pogodzić się ze stratą maszyny, bowiem zgłosił jego kradzież. A, że był ubezpieczony na taką okoliczność, ubezpieczyciel wypłacił mu za to odszkodowanie - opowiada gospodarz.

Dodaje, że z jego informacji wynika, że teraz ten sprzęt jest własnością firmy ubezpieczeniowej i to ona szuka „skradzionego traktora”. Brzmi absurdalnie? Może, ale nie dla naszego bohatera.

- Kupiłem go będąc przekonanym o legalności jego pochodzenia. Ubezpieczyłem, zarejestrowałem. I na żadnym etapie jego wprowadzania nikt nie wykrył nieprawidłowości związanych z jego legalnością. Mało tego. On w Polsce już raz był zarejestrowany. Handlarz przyciągając go do kraju, wyrobił mu polskie tablice - przypomina mężczyzna.

I nie może zrozumieć jak to możliwe, że dopiero po pół roku od wwiezienia traktora do Polski, ktoś zaczyna go szukać. Mówi, że zdaje sobie sprawę z tego, że to dopiero początek jego kłopotów z ciągnikiem. Wie, że będzie przesłuchiwany. I ostrzega, by dobrze zastanowić się przed zakupem używanej maszyny.

- Opowiadanie o legalnych źródłach nie ma znaczenia. Sprzedawca u którego kupiłem maszynę ma zarejestrowaną działalność i istnieje na naszym rynku od lat. I cieszy się świetnymi opiniami. I co z tego? - kończy retorycznie.

Jak dowiedzieliśmy się od sierż. Kamila Kozłowskiego, rzecznika Komendy Powiatowej Policji w Sokółce, podobnych postępowań do tego, jeszcze nie było.

Na razie nie wiadomo również czy ostatniemu nabywcy zostaną postawione jakieś zarzuty. Ciągle trwają czynności w tej sprawie, więc na razie za wcześnie, by o tym mówić. Do tej pory rolnik ma status świadka w tym dochodzeniu.

Jak nieoficjalnie udało nam się ustalić, mundurowi po przeszukaniu posesji handlarza i sprawdzeniu maszyn nie odkryli żadnych nieprawidłowości w ich legalności. Ale tych informacji, z uwagi na dobro śledztwa, policja nie potwierdza.

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto