Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupiłem sobie czołg

Kazimierz Radzajewski [email protected]
Sławomir Trzeciakiewicz (po lewej) nie marzył nigdy o wojsku, ale o tym, żeby mieć własny czołg. I go kupił!
Sławomir Trzeciakiewicz (po lewej) nie marzył nigdy o wojsku, ale o tym, żeby mieć własny czołg. I go kupił!
Waży 36 ton, pali 360 litrów oleju napędowego i zużywa 36 litrów oleju silnikowego na 100 km. Czołg można kupić choćby na... Allegro. Cena? Od 150 tys. zł w górę. Własny czołg kupił sobie Sławek Trzeciakiewicz - mechanik z Mrągowa. Teraz organizuje pancerne pikniki.

Uchronił się od poboru wojskowego. Ominęły go musztry i poligony. Teraz Sławomir Trzeciakiewicz też nie musztruje swojego oddziału, choć jest właścicielem czołgu, armat, transporterów opancerzonych i wojskowych ciężarówek. Uważa, że na jego posesji w Mrągowie wyglądają one lepiej niż w koszarach.

Pancerna pasja
Dymiący spalinami czołg mieli gąsienicami kępy darniny. Na pancerzu kołysze się kilka osób, w otworach włazów widać inne zadowolone głowy. Czołg zniknął na chwilę za pagórkiem z brzózkami i po chwili podjeżdża przed szpaler innych bojowych pojazdów. Taką widowiskową imprezę przygotowało w majowy weekend turystom Mrągowskie Stowarzyszenie Miłośników Pojazdów Wojskowych i Zabytkowych "Szwadron".

To właśnie w Mrągowie i nad jeziorzem Czos odbywają się Pikniki Country, a teraz także pikniki ze szwadronem najcięższego sprzętu wojskowego.

- Wszystko to można kupić na licytacjach, jakie organizuje Agencja Mienia Wojskowego. Czołg jest do nabycia choćby na Allegro. Kosztuje od 150 do 300 tys. zł. Mój T55 stał spokojnie w garażu jednostki wojskowej jako zapasowy sprzęt. Przejechał kilkaset kilometrów, więc dostał mi się sprawny sprzęt - opowiada o swoim nabytku Sławomir Trzeciakiewicz.

Czołg jest pełnosprawny, ale wymontowano z niego karabiny maszynowe, a działo pozbawiono zamka i zaślepiono. Tak samo jest z armatą dywizyjną D44 o kalibrze 85 mm.

27-letni T55 napawa dumą zaledwie 10 lat starszego właściciela. Pan Sławek spełnia w nadzwyczajny sposób swoje marzenia. Nie poszedł do wojska, bo nie chciał. Ma za to ciągotki do odkrywania tajemnic wojskowego sprzętu mechanicznego. Prowadzi w Mrągowie duży zakład mechaniki samochodowej.

Osiem lat temu był na zlocie militarnym w Darłówku i zamarzyły mu się podobne eksponaty. Na początek kupił ciężarówkę Kraz, potem m.in. amfibię i samochód armii amerykańskiej GMC CCKW z 1943 roku.

Kilkaset godzin w smarach po łokcie
- Najwięcej pracy było ze zdezelowanym transporterem opancerzonym BRDM2. To, co mam, zainteresowało podobnych pasjonatów. Spędzamy kilkaset godzin w smarach po łokcie - mówi pan Sławek. - Dla nas to sama radość z odkrywania urody tajemniczych pojazdów.

Szef i jego przyjaciele opierają się tylko na wiedzy dostępnej w instrukcjach użytkowania wojskowych pojazdów, studiują dokładnie schematy ich działania. Uczą się, spotykając takie rozwiązania konstrukcyjne, jakich w cywilnych autach i rolniczych ciągnikach nigdy się nie spotyka. W ten sposób powstało Stowarzyszenie "Szwadron".

- To dopiero początek, ale już teraz oferujemy wynajem pojazdów na imprezy, do filmów, inscenizacji historycznych. Organizujemy też przejażdżki, zabawy integracyjne - zachęcają członkowie stowarzyszenia do korzystania z ich usług.

Zarobku z tego nie ma, ale i właściciel kolumny bojowych aut się go nie spodziewał. Wystarczy, że zwrócą się koszty i zostanie coś dla przyjaciół - pasjonatów. Sam czołg pali bowiem 360 l paliwa i zużywa 36 l oleju silnikowego na 100 km. Mrągowski oddział pancerny nie przemieszcza się więc dalej, niż kilkadziesiąt kilometrów od granic miasta.

Na razie Sławek wraz z przyjaciółmi organizują lokalne pokazy swoich eksponatów. Mają też ambitny cel - stworzenia prywatnego muzeum sprzętu wojskowego. Już teraz w dumnym szpalerze stoją, obok czołgu, transportery, działa, łodzie desantowe i nawet kuchnia polowa. Razem 20 pojazdów i innego armijnego sprzętu. Wszystkie pojazdy są dopuszczone do ruchu ulicznego.

Jednak, gdy kolumna wozów bojowych rusza w teren, wszyscy wokół szeroko otwierają oczy. Bo choć szwadron nie stwarza zagrożenia na drodze, jest nie lada atrakcją.

36 ton posłuszne woli Sławka, ale córeczka też chce
Największą miłością i radością Sławka jest jego "Marusia", 11-letnia córeczka Natalka. Nie ruda, jak bohaterka serialu "Czterej pancerni i pies", ale blondyneczka.

- Za sterami T55 siadam na razie tylko ja - mówi operator pancernego kolosa o wadze ponad 36 ton. - Ale Natalka aż się pali do tego samego, i radzi sobie nieźle z innymi pojazdami. Czołg jest jednak trudny do prowadzenia i nie da się go porównać do innego pojazdu, a pole widzenia przez właz lub maleńki wizjer jest skrajnie ograniczone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna