Doniesienie, jak pisaliśmy, złożył suwalczanin Zenon Dziedzic. Widział, jak przed lokalem wyborczym pewien mężczyzna mówił innym, na kogo mają głosować. Od jednej z takich osób dowiedział się też, że chodzi o popieranie kandydatów PO za piwo i 10 zł. Dziedzic, który również kandydował, ale z listy PiS, powiadomił policję.
Po paru tygodniach prokuratura zdecydowała, że zarzuty się nie potwierdziły i odmówiła wszczęcia śledztwa. Okazało się jednak, że nikt nie został nawet formalnie przesłuchany, a postępowanie ograniczyło się do tzw. rozpytania.
- Moje zeznania potraktowano, jakby ich nie było - mówi Dziedzic. Uznał, że organy ścigania zbagatelizowały sprawę i złożył zażalenie na decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa. Zostało ono przez prokuraturę odrzucone. Bo, jej zdaniem, Dziedzica nie można traktować jako strony. Byłaby nią osoba pokrzywdzona, albo taka, której interes został naruszony.
Śledczy nie wzięli pod uwagę, że Dziedzic sam kandydował, a agitacja miała się odbywać na rzecz konkurencyjnego ugrupowania. Decyzję zaskarżył do sądu. Liczy, że ten nakaże przeprowadzenie normalnego śledztwa.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
