Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupując grzyby, powierzasz swoje życie w obce ręce

Paweł Chojnowski [email protected]
Kazimierz Wawrzyńczyk ogląda kanie przy targowisku w Łomży
Kazimierz Wawrzyńczyk ogląda kanie przy targowisku w Łomży
Sanepid pomoże... za 5 złotych

Łomżyński sanepid nie kontroluje sprzedawców grzybów przed miejskim bazarem ani tych handlujących leśnym runem przy szosach. Kupując od takich osób grzyby, musimy zaufać ich wiedzy. Bo żaden sprzedawca nie posiada atestu wystawianego przez sanepid. W Białymstoku i Suwałkach sprzedawcy muszą mieć takie atesty.

- Gdyby zdarzały mi się pomyłki, to pół Łomży by już nie było. Tyle sprzedałam w zeszłym roku i dwa lata temu - przekonuje pani Ania, którą spotkaliśmy przed miejskim targowiskiem. Sprzedaje tu kanie. To one najczęściej mylone są z groźnymi muchomorami sromotnikowymi.

Wiedzą, czym handlują

- Kania ma pierścień wokół nóżki - tłumaczy handlarka. - Poza tym nie zbieram leśnych kani, tylko łąkowe. Jeśli jest choćby procent niepewności, ja takiego grzyba nie wezmę.

Zatrucia grzybami, zwłaszcza w przypadku osób starszych i dzieci, mogą mieć tragiczne skutki. Media donoszą ostatnio coraz częściej o kolejnych takich przypadkach w kraju.

- Zatrucia są wśród tych, co sami zbierają grzyby. Nie znasz się, to lepiej kup - mówią sprzedawcy.
Za kobiałkę prawdziwków trzeba zapłacić 10 - 20 zł, kanie są po 2 zł za sztukę, podgrzybki 5 - 10 zł za pojemnik. Ale sprzedający narzekają, że klientów jest niewielu. W lasach grzyby obrodziły w tym roku wyjątkowo, a zbierających jest zatrzęsienie.

Nikt ich nie kontroluje

Kazimierz Wawrzyńczyk z Łomży kupuje na targowisku, bo zdrowie nie pozwala mu już na wędrówki po lasach.

- Tu są dobre i tanie - nie ma wątpliwości.

Hanna Klimczuk z łomżyńskiego sanepidu jednak przestrzega:
- Handlujący na ryneczku i przy drogach robią to nieoficjalnie. My możemy kontrolować np. stragany - wyjaśnia.

W sanepidzie w Łomży można zbadać grzyby zarówno zebrane przez nas, jak i te kupione. Jest tu grzyboznawca, który potrafi ocenić np. grzyby suszone, czy marynowane oraz klasyfikator, który sprawdzi, czy świeże grzyby nie są trujące. Niestety, usługa jest płatna.

- 5 zł to nie jest wygórowana cena za bezpieczeństwo - dodaje Klimczuk.
Do tej pory jednak nikt jeszcze z takich badań nie skorzystał. Z drugiej strony, w całym województwie nie było jeszcze przypadku zatrucia grzybami (w ub. roku był jeden).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna