Mimo przychylnej decyzji sądu, Zbigniewowi P. nie udało się przeżyć piekła więzienia w Ekwadorze.
Lotnisko Mariscal Sucre, stolica Ekwadoru - Quito. 19 grudnia 2001 roku funkcjonariusz miejscowej policji odebrał sygnał ze skanera na jednej z bramek podczas odprawy. Niebieska walizka została otwarta w obecności obsługi i pasażera, którego natychmiast zatrzymano. Okazuje się nim pochodzący z Zambrowa 25-letni Zbigniew P.
Stawka: 5 tys. dolarów
Niebieska walizka miała podwójne dno. Między ściankami zmieściło się dokładnie 3,943 kg białego proszku. Badania chemiczne potwierdziły, że substancja w przezroczystej torebce to kokaina i ekwadorskie służby antynarkotykowe skierowały pod adresem Zbigniewa P. oskarżenie do miejscowego sądu.
Mężczyzna przyznał się do posiadania narkotyków, z którymi miał polecieć z Quito, przez Madryt, do Amsterdamu. Przed sądem zeznał, że przyjechał do Ameryki Południowej, by zarobić pieniądze, bo sytuacja w jego kraju jest trudna.
Jeszcze w Polsce miał zawrzeć umowę z mężczyzną o imieniu Łukasz, który w zamian za przywiezienie narkotyków obiecał mu pieniądze w kwocie 5 tys. dolarów i pokrycie kosztów podróży. Gdy przybył do Ekwadoru, w umówionym wcześniej hotelu spotkał się z pośrednikiem, który przekazał mu walizkę z kokainą. Wylot zaplanował na tyle wcześnie, by zdążyć odebrać "honorarium"przed nadchodzącymi świętami.
Wyrok surowy. Kara też.
Dokładnie 26 września 2002 r. Czwarty Sąd Karny w Pichincha, (jednej z prowincji kraju) skazał Zdzisława P. na karę ośmiu lat bezwzględnego więzienia. Apelacja była nieskuteczna, bo dwa lata później Sąd Najwyższy w Quito utrzymał wyrok sądu I instancji w mocy. W porównaniu z polskimi sądami, zwłaszcza że sprawca nie był wcześniej karany, wyrok wydaje się bardzo surowy, ale i tak najwyższy wyrok dla Polaka skazanego w Ekwadorze wynosił 14 lat za próbę przemytu 8 kg kokainy.
Zbigniew trafił do słynącego z nieludzkich warunków CDP w Quito. Więzienie jest przeludnione, strażnicy nie sprawują w nim dostatecznej kontroli, na porządku dziennym są zabójstwa popełniane na współwięźniach przez skazanych za najcięższe przestępstwa.
Doczekał decyzji, lotu nie
We wrześniu 2004 r. osadzony rozpoczął starania o przeniesienie do rodzinnego kraju. Słał pisma do Ministerstwa Sprawiedliwości. Ostatecznie sprawa trafiła na posiedzenie Sądu Okręgowego w Łomży, który 19 stycznia 2007 r. podjął pozytywną dla skazanego decyzję o przeniesieniu do jednego z rodzimych zakładów karnych.
Nie wiemy jak dotąd, czy zdążył ją otrzymać, bo wysłane trzy tygodnie później pismo z ministerstwa stwierdza, że "zginął tragicznie w trakcie odbywania kary."
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?