Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

L. Muhlsteinova: Jestem w szoku

Miłosz Karbowski
Luvie Muhlsteinova w akcji w obronie
Luvie Muhlsteinova w akcji w obronie A. Zgiet
Po porażce we Mielcu ze Stalą 0:3, zaczynamy się realnie obawiać katastrofy w barażach i spadku AZS-u Białystok z PlusLigi Kobiet.

Przede wszystkim, wydaje się, że w naszym zespole brakuje atmosfery, która pozwoliłaby walczyć "jedna za wszystkie, wszystkie za jedną". M. in. o tym rozmawiamy z rozgrywającą białostoczanek, Lucie Muhlsteinovą.

Jak to się dzieje, że w ostatnich meczach, przepraszam, że tak się wyrażę, regularnie dajecie "ciała"? Nie jesteście przecież aż tak słabe.
- Nie jesteśmy. Prowadzimy jednak w pierwszym secie w Mielcu 20:15 i psujemy to, przegrywamy. To jest problem.

Trener Czesław Tobolski powtarza, że kłopot tkwi w psychice. Ale wy nie jesteście dziećmi, które płaczą po przegranym secie. Nie udało się, to wygrajcie drugi i trzeci.
- To prawda, nie można ciągle tłumaczyć się kłopotami z psychiką. To zadanie trenera, by sobie z tym poradzić. Natomiast rzeczywiście coś z nią jest nie tak. Nie potrafimy wyjść z trudnej sytuacji. Z 20:15 robi się 20:22, a my nie umiemy się z tego podnieść.

Drużyna jakby straciła charakter. Może "oddzielnie" ma go każda z siatkarek, ale nie istniejecie jako zespół. Co innego w Mielcu. Tam dziewczyny wyraźnie umieją się trzymać razem, mimo problemów.
- To fakt, słyszałam, że fajnie się odnajdują. Co można o nas powiedzieć? Zawsze łatwo stwierdzić, że "jest super atmosfera", często tak się mówi dziennikarzom, a to tylko puste słowa. Ja wolę nie rozwijać teraz tego tematu. W wielu sprawach moje zdanie różni się od zdania innych dziewczyn. A o dobrą atmosferę zawsze trudno, gdy się przegrywa.

Czasem można odnieść wrażenie, że części zespołu na dobrych wynikach wręcz nie zależy. No ale, nawet skrajny egoista, nie chciałby w swoim życiorysie mieć spadku z ekstraklasy po porażce ze słabym przeciwnikiem. Każdy pracuje na swoje nazwisko...
- Ja nie mogę mówić za inne dziewczyny, ale się z tym wszystkim zgadzam. Przy tej odpowiedzi też wolałabym na tych słowach poprzestać.

Jasne, nie chodzi o to, by tworzyć konflikty. Natomiast bezwzględnie atmosferę trzeba poprawić. Może powinnyście się spotkać poza halą, szczerze porozmawiać?
- Nie sądzę, by akurat to coś dało. W tej sytuacji najlepiej zadziała po prostu zwycięstwo, które doda wiary w siebie.

Czy nie ma dziewczyny, która mogłaby przejąć przywództwo w szatni? Zmobilizować cały zespół? Ty zawsze miałaś mocny charakter.
- Owszem, uważam, że warto rozmawiać w szatni, mobilizować się. Lepiej robić to niż wrzeszczeć na boisku "dawać laski!" Na parkiecie trzeba się zamknąć i spokojnie robić swoje. Szczerze jednak przyznam, że nie jestem tu do końca sobą. Nie czuję bym mogła mieć wpływ na zespół, dlatego wolę w szatni nie zabierać często głosu.

Potrzeba chyba teraz zespołowi "twardej ręki".
- Tak jest z kobietami. Z facetami, jak im dasz trochę wolności, to nawet dobrze, oni potrafią to wykorzystać, wyluzować. Gdy natomiast popuścisz dziewczynom, dyscyplina ginie bardzo szybko.

Musicie się zebrać na mecze ze Stalą i dwa razy wygrać w Białymstoku. Rywal nadal nie gra nic specjalnego..
- Mielec u siebie zrobił to, co oczywiste. Odrzucił nas od siatki zagrywką, dostawałam piłki na trzeci metr i musiałam wystawiać wolno na skrzydło. Nie mamy takich zawodniczek, które będą bardzo skuteczne na podwójnym bloku. Gdy dobrze przyjmujemy, umiemy grać szybko i środkowe rywalek nie wiedzą jak się ustawić. Mimo naszych kłopotów, wierzę, że zwycięstwa są jak najbardziej możliwe. Po prostu jesteśmy lepszym zespołem od Stali. W ogóle jestem w szoku, że znalazłyśmy się w takim miejscu. Przed sezonem, gdy jeszcze byłam z kadrą Czech, jak głupia myślałam cały czas o Białymstoku. Chyba po prostu bardzo lubię to miasto. Starałam się ciężko trenować, dobrze przygotować, bo przychodziłam tu z wielkimi nadziejami. Liczyłam na 5. miejsce, na to, że wejdziemy do europejskich pucharów. I naprawdę, dawałam z siebie wszystko. Teraz przeżywam coś strasznego. Zawsze byłam twarda, ostatnia z tych, które rozpaczają. Teraz już nawet nie pamiętam ile razy tu płakałam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna