Jesienią w lidze Jaga uległa Białej Gwieździe 0:5. Wczoraj powtórzyła ten "wyczyn" w rewanżowym meczu ćwierćfinału Pucharu Ekstraklasy. Na pożegnanie pucharowych rozgrywek nasi piłkarze zaprezentowali się fatalnie. Dawali się łatwo ogrywać rywalom, a ci wykorzystując słabość białostoczan urządzili sobie ostry trening strzelecki.
Jaga beznadziejnie rozpoczęła spotkanie. W 6 minucie z rzutu wolnego w pole karne żółto-czerwonych dośrodkował Tomas Jirsak. Jacek Banaszyński źle wybił piłkę. Dopadł do niej Radosław Sobolewski, który wyprzedził jeszcze Marcina Truszkowskiego. Wychowanek Jagiellonii pewnym strzałem wyprowadził Wisłę na prowadzenie.
- Niepotrzebnie zbiłem piłkę do środka. Ten gol ustawił mecz - przyznał nasz bramkarz, który wrócił do składu po pauzie za żółte kartki. I był to powrót o jakim chciałby jak najszybciej zapomnieć.
W 20 minucie było 2:0. Dudu jak treningowe tyczki minął obrońców gości. W polu karnym sytuację starał się ratować wślizgiem Łukasz Nawotczyński. "Biały" wprawdzie nie trafił w nogi Dudu, ale spowodował jego upadek. Sędzia wskazał na jedenasty metr, a po chwili Cleber nie dał szans Banaszyńskiemu.
Minęło kolejne 14 minut, a Biała Gwiazda prowadziła już 3:0. Tym razem pięknym strzałem z 17 metrów popisał się Grzegorz Kmiecik i piłka wylądowała pod poprzeczką białostockiej bramki. - Gola dedykuję mojemu ojcu, który ma dzisiaj imieniny - mówił Kmiecik.
Podopieczni trenera Artura Płatka popełniali błędy w defensywie, ale z drugiej strony dosyć łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich. Szukali goli, ponieważ tylko one dawały nadzieje na awans do półfinału PE (tydzień temu na Słonecznej był remis 1:1). Niestety, piłka po uderzeniu debiutującego w koszulce z "jotką" na piersi Łukasza Tumicza przeleciała obok słupka krakowskiej bramki, a strzał głową Nawotczyńskiego w pięknym stylu obronił Marcin Juszczyk.
Jednak ton wydarzeniom na boisku nadawali rozochoceni wysokim prowadzeniem wiślacy. Po przerwie ich dominacja była porażająca i goście mogą być zadowoleni, że skończyło się stratą tylko dwóch bramek. W 55 minucie Banaszyński aż cisnął rękawicami w murawę, po tym jak gospodarze w dziecinny sposób ograli defensywę jego drużyny, a z bliska piłkę do siatki wepchnął Piotr Brożek. W 81 minucie wynik meczu ustalił Dudu.
Jagę ratowała jeszcze poprzeczka, spojenie i kilka skutecznych interwencji Banaszyńskiego. O takim występie żółto-czerwoni mogą tylko próbować jak najszybciej zapomnieć. Teraz muszą skoncentrować się na lidze i sobotnim meczu w Zabrzu z Górnikiem. Tam nie mogą popełniać podobnych błędów, jak we wczorajszym pojedynku i muszą zagrać z większą ambicją.
Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 5:0 (3:0)
Bramki: 1:0 - Sobolewski 6; 2:0 - Cleber 20-karny; 3:0 - Kmiecik 34; 4:0 - Piotr Brożek 55; 5:0 - Dudu 81.
Wisła: Juszczyk - Baszczyński, Kowalski, Cleber (46 Głowacki), Diaz - Paulista (60 Paweł Brożek), Jirsak, Sobolewski (46 Cantoro), Piotr Brożek (60 Łobodziński) - Kmiecik, Dudu.
Jagiellonia: Banaszyński - Łatka, Kałużny (53 Bruno), Nawotczyński, Wasiluk - Dzienis, Kwiek (66 Marczak), Falkowski (66 Renusz), Niedziela (57 Sokołowski) - Truszkowski - Tumicz.
Żółte kartki: Cantoro (Wisła), Nawotczyński, Niedziela, Renusz (Jagiellonial). Sędziował: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 2 000.
Pierwszy mecz 1:1 - awans Wisły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?