Lech Wałęsa został zapytany, kto w jego domu wybiera prezenty pod choinkę w Boże Narodzenie.
- W tym roku nikt nie dostanie ode mnie prezentu, bo jestem bankrutem - odparł były prezydent.
- Jeździłem i dorabiałem, to mi starczało, a teraz to się skończyło. Nie ma środków. Był czas, że miałem, to je rozdawałem. Rozdałem i stanąłem z pustą kieszenią - dodał.
Wałęsa stwierdził też, że nie pomaga swojej żonie w przygotowaniach do świąt.
- Ja jestem starego chowu. Te wszystkie rzeczy robiły zawsze kobiety. Tak było po wiejsku. Wychowano mnie tak, że raczej przeszkadzam niż pomagam. Pewnie dlatego żona mnie raczej wygania. Nie pozwala dotykać do wielu rzeczy. Nie jest to równouprawnienie. Mi też się to nie podoba, ale tak nas mężczyzn wychowano na wsi. Na starość nie da się już nic zmienić - powiedział w wywiadzie dla Polsat News.
Lech Wałęsa zamierza się zaszczepić
W dalszej części rozmowy prezydent odniósł się do obecnej sytuacji politycznej w Polsce i na świecie. Skomentował m.in. strajki kobiet przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji.
- Cieszę się, że kobiety mają szansę, ale powinny trochę popracować w zespołach i zrozumieć, że mamy nową epokę i stare struktury. Wszystko z czym mamy dziś do czynienia nie pasuje do naszych czasów: od demokracji zaczynając. Jej założeniem było to, by reprezentowali nas najmądrzejsi ludzie. Czy tak jest? Przecież to są mafie i bandy. To jest żadna demokracja - powiedział Wałęsa.
- Musimy zrozumieć, że z epoki podziałów wychodzimy do epoki intelektu, informacji i globalizacji. Problem z Trumpem i Kaczyńskim można rozwiązać w jeden sposób: nie więcej niż jedna kadencja, bo się tworzą mafie. Każdy też powinien mógł być odwołany w dowolnym momencie - dodał.
Na koniec rozmowy były prezydent oświadczył, że zamierza zaszczepić się przeciwko koronawirusowi.
- Niech na takich staruszkach jak ja sprawdzają, czy to jest dobre. Jestem za szczepionkami i rozwojem, ale wiem, że wiele osób żyje jeszcze w starej epoce - powiedział.