Trener Jagi Maciej Stolarczyk doszedł do wniosku, że zwycięskiego składu się nie zmienia i wystawił na Lechię taką samą jedenastkę, co w wygranym 4:0 starciu ze Stalą Mielec. W krańcowo różnej sytuacji byli gospodarze, którzy zamykali ligową tabelę, głośno było o kiepskiej atmosferze w szatni, a w przegranym 1:2 spotkaniu ze Śląskiem Wrocław straciła ukaranego czerwoną kartką podstawowego obrońcę Mario Malocę oraz kontuzjowanego napastnika Łukasza Zwolińskiego.
- Lechia ma groźnych zawodników, ale zagramy o całą pulę i chcemy pokazać, że jesteśmy powtarzalni - powiedział w przedmeczowym wywiadzie telewizyjnym trener Stolarczyk.
Z powtarzalnością w przekroju całego meczu nie było tak dobrze, jak ze Stalą, ale co do walki o całą pulę to piłkarze z Podlasia szybko deklaracje swego szkoleniowca wcielili w życie. Taras Romanczuk odebrał piłkę rywalom pod ich polem karnym, Marc Gual niemiłosiernie zakręcił Michałem Nalepą i z ostrego kąta zaskoczył Dusana Kuciaka.
Niestety, Żółto-Czerwoni po objęciu prowadzenia oddali inicjatywę i wkrótce mogli za to słono zapłacić. Na szczęście strzał Jarosława Kubickiego zablokował obchodzący 17. urodziny Jakub Lewicki, a poprawkę Flavio Paixao obronił były zawodnik Lechii Zlatan Alomerović. Na dodatek już po pierwszym kwadransie żółte kartki mieli na koncie dwaj defensorzy gości - Israel Puerto i Bogdan Tiru.
Alomerović jeszcze lepiej zachował się przy uderzeniu Kacpra Sezonienki, oddanym z niespełna trzech metrów. Po drugiej stronie boiska bliski szczęścia był Rui Nene, ale po strzale Portugalczyka i rykoszecie piłka minimalnie minęła bramkę gdańszczan.
Na przerwę Jaga schodziła z minimalnym prowadzeniem, ale i trzema żółtymi kartonikami na koncie. Słabo dysponowany sędzia Malec upodobał sobie szczególnie Puerto, któremu gwizdał każde wejście jako faul. Hiszpan był wyraźnie sfrustrowany, kłócił się z arbitrem i balansował na granicy wyrzucenia z boiska.
Nic dziwnego, że na drugą odsłonę Puerto już nie wyszedł, zmieniony przez Miłosza Matysika. Na boisku, po dziewięciu latach przerwy, pojawił się też powracający do białostockiej drużyny Tomasz Kupisz. Ponowny debiut zaczął się fatalnie, bo rywale szybko wyrównali W polu karnym piłkę dostał Paixao i nie zmarnował idealnej okazji.
Radość gospodarzy z wyrównania jeszcze nie ostygła, gdy Jagiellonia spektakularnie odpowiedziała. Tomas Prikryl znakomicie dograł do Jesusa Imaza, a ten nie dał szans Kuciakowi. Fantastyczna akcja Jagi!
Niestety, tak jak piękna był gol na 2:1, tak głupio zachował się w 71. minucie Bojan Nastić, który zamiast zaatakować piłkę głową, zrobił to nogą bardzo blisko Paixao, dotknął piłki ręką i - po konsultacji z wozem VAR - sędzia podyktował rzut karny, zamieniony na wyrównującą bramkę przez samego poszkodowanego.
Obie strony miały jeszcze okazje do zmiany wyniku, ale więcej bramek nie padło i mecz skończył się remisem 2:2.
- Wynik jest sprawiedliwy, ale jeśli się prowadzi na wyjeździe dwa razy, to powinno się zgarnąć cała pulę - ocenił przed kamerami Canal + Sport Kupisz.
WYNIK
Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok 2:2 (0:1). Bramki: 0:1 - Gual (3), 1:1 - Paixao (52), 1:2 - Imaz (55), 2:2 - Paixao (73-karny).
Żółte kartki: Conrado, De Kamps - Puerto, Tiru, Romanczuk, Matysik, Nene, Nastić.
Sędziował: Paweł Malec (Łódź).
Lechia: Kuciak - Stec, Nalepa (86. Terrazzino), Tobers, Pietrzak, Sezonienko (74. Diabate), Kubicki, de Kamps (66. Kałuziński), Gajos, Conrado, Paixao.
Jagiellonia: Alomerović - Tiru, Puerto (46. Matysik), Nastić, Prikryl, Romanczuk, Nene, Lewicki (85. Bortniczuk), Gual (82. Łaski), Cernych (46. Kupisz), Imaz.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?