Lekarz spędził za kratami blisko dwa miesiące, podczas których - jak twierdzi - stracił szansę na intratną umowę o pracę.
- Lekarz podaje, że na skutek aresztowania została z nim rozwiązana umowa o pracę. Gdy areszt mu uchylono, ponownie został zatrudniony, ale na o wiele gorszych warunkach - tłumaczy sędzia Janusz Sulima z Sądu Okręgowego w Białymstoku, gdzie trafił pozew.
Kiedy Tomasz Hirnle został zatrzymany w 2005 r., pełnił funkcję szefa kliniki kardiochirurgii w białostockim szpitalu klinicznym. Wyliczył, że gdyby do 30 maja 2008 r. nieprzerwanie obowiązywała umowa zawarta przed aresztem, zarobiłby kwotę około 620 tys. zł. I tyle właśnie wskazuje we wniosku (pozostałe 100 tys. zł to zadośćuczynienie za niesłuszne zatrzymanie). Rozprawa odbędzie się 6 maja.
Złożenie pozwu to echa głośnej prowokacji łapówkarskiej w 2005 r. Dr Hirnle miał przyjąć od pacjenta 3 tys. zł łapówki. Po latach procesów i odwołań został ostatecznie oczyszczony z zarzutów, a - odpowiedzialni za zorganizowanie nielegalnej prowokacji - podwładny dr. Hirnle oraz policjanci sami zasiadają obecnie na ławie oskarżonych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?