Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco
Lekarz pozostawił na chodniku zwijające się z bólu dziecko. - Nie było przedmiotem interwencji - tłumaczy. Dziewczynkę do szpitala odwieźli policjanci.
Incydent wydarzył się w czwartek po południu. Na ulicy Wojska Polskiego audi potrąciło przechodzącą przez jezdnię kobietę. Ta przewracając się wytłukła w samochodzie szybę. Na miejsce wypadku przyjechała policja i karetka pogotowia.
Kilka minut później okazało się, że pokrzywdzonej nic się nie stało. Miała tylko lekko otartą skórę, więc nie chciała jechać do szpitala. Za to z prośbą o pomoc zwróciło się do lekarza, który przyjechał "erką", dziecko z uszkodzonego samochodu.
- Dziewczynka zwijała się z bólu, kładła na chodniku - opowiadają naoczni świadkowie. - Prosiła lekarza, żeby jej pomógł. Odmówił. Wsiadł do karetki i pojechał.
Chorą nastolatkę zawieźli do szpitala policjanci.
Marcin Olechowski, lekarz, który miał tego dnia dyżur nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Ona nie ucierpiała w wypadku - argumentuje. - Od dwóch dni bolał ją brzuch. Była w przychodni, gdzie od lekarza rodzinnego otrzymała skierowanie do szpitala. Nie mogłem jej zabrać do karetki reanimacyjnej.
O opinię w tej sprawie poprosiliśmy Wojciecha Teodoro-wskiego, zastępcę dyrektora ds. medycznych Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Suwałkach.
- Z tego co ustaliłem, to lekarz zbadał nastolatkę, pytał jej rodziców, czy nic nie stało się - mówi. - Nie miał czasu dłużej się nią zajmować, ponieważ jechał na kolejne zgłoszenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?