Opinia
Opinia
Piotr Olechno, rzecznik prasowy ministra zdrowia:
- Nowa ustawa o badaniach klinicznych ma uregulować zasady prowadzenia badań pomiędzy dyrektorem szpitala, badaczem i badanym. Podpiszą wspólnie jedną umowę. Podstawową zasadą nowej regulacji ma być transparentność. Wreszcie dyrektor szpitala będzie dokładnie wiedział, ile zyska jego placówka na danym badaniu, a pacjent - na jakich zasadach i do jakiego badania przystępuje. To poprawi jego bezpieczeństwo. Projekt założeń do ustawy jest już po konsultacjach, uwzględnia uwagi wielu środowisk. W najbliższym czasie zostanie przedstawiony na Komitecie Europejskim Rady Ministrów, a potem będzie omawiany przez rząd. Jest szansa, że nowe zasady wejdą w życie jeszcze w tym roku.
W innym przypadku wynagrodzenie badacza wynosiło 2,8 tys. euro, a szpitala tylko 50 euro. Były też nieprawidłowości przy postępowaniach przetargowych, czy prowadzeniu dokumentacji oraz w rozliczaniu z NFZ. Takie są ustalenia Najwyższej Izby Kontroli, która sprawdziła, jak wyglądało wykonywanie badań w 13 publicznych szpitalach klinicznych.
Za mało dla szpitala
Według NIK szpitale zamiast zarabiać na komercyjnych badaniach, ponosiły ich koszty. Np. w Białymstoku wysokość wynagrodzenia należnego szpitalowi z tytułu prowadzonych badań klinicznych uzależniono od liczby pacjentów objętych badaniem oraz ustalonej ceny za poszczególne wizyty i udzielone świadczenia. Stanowiło ono przeciętnie około 10 proc. wynagrodzenia należnego badaczowi, ale w czterech badaniach, jeszcze mniej.
- Nie rozumiem, dlaczego NIK ma decydować o tym, ile szpital ma zarabiać na badaniach - mówi Bogusław Poniatowski, dyrektor USK w Białymstoku. - My na tym nie straciliśmy ani złotówki, a zarobiliśmy 2,5 mln zł. To dobra kwota dla niezadłużonego, dobrze radzącego sobie szpitala, jakim jest USK. Szpital jest przecież instytucją non profit.
Jak dodaje dyrektor, w badaniach klinicznych nie chodzi o zarobek dla szpitala.
- Takie badania prowadzą do rozwoju medycyny, do ich prowadzenia zapraszane są najlepsze szpitale - mówi Poniatowski. - I szpitale, i pacjenci chętnie w nich uczestniczą, bo jest to dla ich dobra.
Nieczyste przetargi
Tymczasem kontrola NIK wykazała też nieprawidłowości w postępowaniach przetargowych w USK. Kierownik jednej z klinik brał udział jako członek komisji w trzech przetargach na dostawę leków o wartości 4,2 mln zł, a w tym czasie prowadził odpłatnie badania kliniczne na zlecenie jednej z firm, która startowała w przetargu i której udzielono następnie zamówień na dostawę dwóch leków. Postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura. - Jeśli zarzuty się potwierdzą, lekarz poniesie za to odpowiedzialność - mówi dyrektor.
Niepełna dokumentacja
Według NIK, dyrektor USK nie posiadał też pełnej informacji o liczbie i rodzaju badań klinicznych prowadzonych w szpitalu. Nie dysponował bowiem 39 ze 137 umów na realizowanie badań klinicznych oraz żadnymi protokołami badań, określającymi procedury ich prowadzenia.
- O wszystkich badaniach w szpitalu wiedziałem, to że nie było tych dokumentów wynikało z tego, że były akurat u badacza lub w firmie farmaceutycznej - zapewnia dyrektor.
NIK zarzuca też szpitalowi rozliczenie z NFZ 1621 procedur, o łącznej wartości 759,5 tys. zł, udzielonych 209 pacjentom, z 259 biorących udział w 19 analizowanych badaniach klinicznych.
- Kontrola z NFZ nie wykazała żadnych uchybień w rozliczaniu - mówi Poniatowski. - To nie jest tak, że pacjent jest przyjmowany do szpitala tylko po to, aby brał udział w badaniu. Może być leczony np. na zawał, a przy okazji uczestniczy w badaniu.
NIK zaapelował do ministrów zdrowia i finansów o zmiany, które dadzą przejrzystość w relacjach między lekarzami a firmami. Nowa ustawa o badaniach klinicznych jest przygotowywana.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?