Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze odchodzą, chorzy się martwią, a dyrekcja nie widzi problemu

azda
Bielsk Podlaski. Władze szpitala i starostwo uspokajają, że wszystko jest pod kontrolą. Lekarze mówią jednak, że nie będzie komu leczyć pacjentów

Lekarze odchodzą z tego szpitala, bo nie mogą znieść tego jak traktuje ich dyrekcja - mówi jeden z lekarzy, który jakiś czas temu pracował w bielskim szpitalu. - W ten sposób Bielsk stracił wielu specjalistów, a nie wiadomo czy nie straci jeszcze więcej.

Doktor odezwał się do nas po ostatnim tekście o zamknięciu oddziału ginekologii i położnictwa.

- Śliwko ( do niedawna ordynator bielskiej ginekologii - przyp. autor) to jedno z ostatnich nazwisk specjalistów, którzy już nie chcą mieć nic wspólnego z tym szpitalem - mówi nasz rozmówca. - Jedni sami odeszli, innym dyrekcja nie przedłużyła umów. A teraz specjaliści ci pracują w szpitalach w Siemiatyczach, Hajnówce, Wysokiem Mazowieckim, Łosicach, Białymstoku i budują renomę tamtych szpitali.

I wymienia nazwiska: ortopeda Dariusz Dec, kardiolog Bogusław Demianiuk, ginekolog Paweł Kulesza (obecnie ordynator ginekologii w Hajnówce), Wojciech Tołwiński (były ordynator chirurgii, a obecnie ordynator w Hajnówce), chirurg onkolog Krzysztof Koziołkiewicz (jedyny zrobił doktorat w Bielsku), specjalista chorób-wewnętrznych wewnętrznych i endokrynologii Beata Sarnacka-Lewczuk, gastroenterolog Dymitr Sorokin (po odejściu szpital się z nim jeszcze sądził, obecnie pracuje w Łosicach), internista Marzena Zabrocka-Podolec , radiolog Ewa Gierman-Dec, anestezjolog Bożena Spławska, kolejna anestezjolog Marianna Nazarewicz (obecnie w Hajnówce), chirurg Zdzisław Tymosiak.

- ... i tak mógłbym jeszcze długo wymieniać - mówi nasz rozmówca. - Wszyscy odeszli przez panią dyrektor i jej zastępcę. Często w bardzo niemiłej atmosferze, słysząc wiele gróźb i obelg rzucanych przez pana Azzaddina (wicedyrektor bielskiego szpitala). Nie tylko ja od niego słyszałem, że jak mi się nie podoba, to na moje miejsce ma dziesięciu innych. Po ginekologii widać, ilu ich ma.

- Przecież miejscowi lekarze godzili się na pracę za mniejsze wynagrodzenie, bo była na miejscu - mówi inny bielski lekarz, który także w wyniku złej atmosfery w bielskim szpitalu odszedł i pracuje w innym mieście. - Ale jak tylko, któryś miał swoje zdanie od razu popadał w konflikt z Azzadinem i z czasem albo sam rezygnował , albo nie przedłużano mu umowy. A na miejsce lokalnych specjalistów do szpitala ściągają innych dużo droższych. Bo przecież żaden specjalista nie zgodzi się dojeżdżać za tutejszą stawkę. A gdy zaczęła pojawiać się groźba , że na niektórych oddziałach zabraknie specjalistów, to podsunięto lekarzom takie umowy do podpisania, że tylko śmierć umożliwia jej zerwanie. Ale kontrakty te są czasowe , więc z końcem roku na kilku oddziałach może być problem. Taki sam jak na ginekologii.

A co na to dyrekcja szpitala? Twierdzi, że problemu nie ma!

Gdy pytaliśmy dyrektor o przyczynę czasowego zamknięcia oddziału ginekologii i położniczo-noworodkowego, ta jak mantrę powtarzała, że chodzi jedynie o remont. Zmieniała temat, gdy pytaliśmy o odejście Jarosława Śliwki, ordynatora i zarazem głównego specjalisty na tym oddziale. Ostatecznie odesłała nas do rzecznika.

Pytania , których nie zdążyliśmy zadać dyrektor wysłaliśmy więc do jej rzeczniczki - Patrycji Sarnackiej. Ale i ta nie była zbyt wylewna.

„Tymczasowe zawieszenie działalności oddziału ginekologicznego i położniczo-noworodkowego spowodowane jest modernizacją bloku „C” , polegającą m.in. na: wymianie instalacji elektrycznej, montażu wentylacji mechanicznej z chłodzeniem i instalacji przeciw pożarowej, budowie łazienek wraz z węzłami sanitarnymi w salach pacjentów.” Pytaliśmy ją, dlaczego decyzję o zamknięciu oddziału podjęto z dnia na dzień. Przecież zakres prac remontowych był do przewidzenia i wcześniej można było uprzedzić pacjentki. Ale odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

Zapewniła nas jednak, że pracownicy oddziału nie otrzymali wypowiedzeń. Zostali porozmieszczani po innych oddziałach. Chcieliśmy, by rzecznik odniosła się do pewnej plotki, jakoby nowym ordynatorem ginekologii miał zostać kuzyn zastępcy dyrektora. Ale i na to pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

O problemach w szpitalu postanowiliśmy porozmawiać z wicestarostą Piotrem Bożko, który sprawuje nad nim bezpośredni nadzór.

- Zamknięcie oddziału ginekologii i położniczo-noworod-kowego także dla mnie był zaskoczeniem - przyznaje wicestarosta. - Tydzień przed tym faktem rozmawiałem z dyrekcją i nie brali takiej możliwości pod uwagę. Ale jak wyjaśniła później, okazało się, że nie możliwe jest prowadzenie remontu podczas funkcjonowania oddziału.

Przyznaje, że za błąd można uważać to, iż takiej możliwości nie założono wcześniej.

- Ale takie sytuacje po prostu się zdarzają - uspokaja. - Jest to spora niedogodność, ale sytuacja nie jest na tyle niepokojąca, bym brał pod uwagę jakąkolwiek interwencję.

A czy niepokojące nie są problemy personalne jakie pojawiły się na ginekologii i mogą zaistnieć w pozostałych oddziałach?

-Jestem świadom tego, że na utrudnienia związane z remontem nałożyły się też problemy personalne, a dokładniej tarcia na linii dyrekcja - ordynator oddziału - mówi Bożko. - Cóż, starły się tu dwie silne osobowości, ale kwestie kadrowe to kompetencja dyrekcji szpitala. Ogólnie obecny system ochrony zdrowia powoduje to, że często lekarze przechodzą do szpitali, które oferują im lepsze warunki. Dlatego nasi specjaliści dojeżdżają do Łosic, Wysokiego Mazowieckiego, czy Białegostoku, a do nas przyjeżdżają inni. Jak zapewniła mnie dyrektor nieprawdą jest, by specjaliści sprowadzani z innych miast za taką samą pracę zarabiali u nas kilkakrotnie więcej niż tutejsi, którzy rezygnują z pracy. Mam też zapewnienie, iż na oddziale ginekologii jest czterech zakontraktowanych lekarzy, więc sytuacja wydaje się stabilna.

Gdy zapytaliśmy o nazwiska owych lekarzy, stwierdził, że takich informacji powinna udzielać dyrekcja placówki. Prosiliśmy o to rzecznik szpitala, ale ta przestała odpisywać na nasze maile. Telefonu też nie odbiera. A to ważne! Chodzi w końcu o lekarzy , którzy mają przyjmować porody, robić cesarskie cięcia i inne operacje ginekologiczne, a także pracować na dyżurach w poradni. A na razie w poradni dla kobiet przyjmuje jedynie dr Elżbieta Kowalczyk. Jest to lekarz z ogromnym doświadczeniem, ale już na emeryturze. Trudno by na niej opierać działanie całego oddziału i wymagać, by przez kilka dni z rzędu dyżurowała i robiła operację po operacji. I raczej takiej odpowiedzialności się nie podejmie. Bez doświadczonych i w pełni dyspozycyjnych specjalistów oddział ten będzie funkcjonował jedynie na papierze. Zresztą poniekąd tak jest. Na stronie internetowej szpitala w opisie ginekologii. Ciągle podani są tam specjaliści, którzy już na oddziale nie pracują, nie tylko koordynator Jarosław Śliwko, ale także Paweł Kulesza.

Dyrekcja zapewnia, że po okresie zawieszenia oddział położniczy ruszy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna