Gdy 20-letni Albert został sam w pokoju próbował wyjść przez okno. Myślał, że uda mu się zejść z drugiego piętra chwytając się parapetów. Przeliczył się i spadł. Trafił do szpitala z urazem kręgosłupa.
Zaczęło się niewinnie
We wtorek po południu grupka nastolatków spotkała się w jednym z pokoi w akademiku przy ulicy Sikorskiego. Mieszkają w nim starsi uczniowie szkół średnich, studenci, a także osoby już pracujące.
Podczas spotkania nie zabrakło alkoholu. Mimo że jego spożywanie jest zakazane na terenie budynku.
Kiedy jeden z chłopców, 19-letni Dawid poczuł się "zmęczony", położył się spać w swoim pokoju. Wkrótce dołączył do niego Albert.
- Chciał wracać do domu, ale przekonaliśmy go, żeby się trochę przespał. Położyliśmy go w pokoju Dawida i wyszliśmy - opowiadają świadkowie tamtych wydarzeń.
Kilkanaście minut później pod oknami akademika pojawiła się karetka.
- Zobaczyłyśmy, że Albert leży na trawniku. Byłyśmy przerażone. Myślałyśmy, że nie żyje - opowiadają mieszkanki bursy.
Jak relacjonują świadkowie zdarzenia, 20-latek najpierw ukląkł na parapecie. Potem próbował zejść na parapet piętro niżej. Jednak nie udało mu się. Zabrakło zaledwie kilku centymetrów i spadł na trawnik z wysokości drugiego piętra.
Miał sporo szczęścia
- Gdy policjanci przyjechali na miejsce zespół pogotowia udzielał pomocy medycznej leżącemu na trawie 20-latkowi. Następnie mężczyznę z ogólnymi potłuczeniami ciała i urazem kręgosłupa przewieziono karetką do szpitala. Badanie trzeźwości wykazało dwa promile alkoholu w jego organizmie - informuje sierż. Monika Bekulard, rzeczniczka ełckiej policji.
- Na szczęście nic groźnego mu nie jest. Rusza nogami i rękoma. Mają mu jeszcze zrobić jakieś badania - mówią koleżanki 20-latka.
Gdy policjanci weszli do pokoju, w którym przed upadkiem znajdował się Albert, znaleźli w nim leżącego na ziemi Dawida. Okazało się że jest kompletnie pijany. On również został również przewieziony karetką do szpitala.
- Chłopak, który spadł nie był mieszkańcem akademika - wyjaśnia Witold Kłubowicz, dyrektor bursy szkolnej, do której należy akademik. - Wchodząc do budynku nie zameldował się także na portierni, choć taki jest wymóg.
Jak mówią pracownicy bursy nigdy nie mieli żadnych problemów z mieszkańcami akademika. Aż do wtorkowego incydentu.
Policjanci wyjaśniają okoliczności wypadku. Sprawdzają czy nikt nie wypchnął 20-latka z okna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?