Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lokatorka zgłasza, że jest grzyb na ścianach. W odpowiedzi księgowa wręcza wypowiedzenie

agsa
Od lat mieszkamy w skandalicznych warunkach. Poprosiłam zarząd o remont. Niestety, w odpowiedzi otrzymałam wypowiedzenie najmu i groźby eksmisji - opowiada białostoczanka Sylwia Chociej.
Od lat mieszkamy w skandalicznych warunkach. Poprosiłam zarząd o remont. Niestety, w odpowiedzi otrzymałam wypowiedzenie najmu i groźby eksmisji - opowiada białostoczanka Sylwia Chociej. Wojciech Wojtkielewicz
Od lat mieszkamy w skandalicznych warunkach. Poprosiłam zarząd o remont. Niestety, w odpowiedzi otrzymałam wypowiedzenie najmu i groźby eksmisji - opowiada białostoczanka Sylwia Chociej. Księgowa firmy, która administruje budynek, odpowiada z kolei, że... lokatorka postawiła im ultimatum: trzy dni na usunięcie usterek w mieszkaniu. - Nie jesteśmy w stanie spełnić tego żądania - przekonuje Bożena Bycul.

Budynek przy Popiełuszki 103 A to dobudówka do większego bloku. Kiedyś mieściła się tu kotłownia, która później została przerobiona na pięć niewielkich mieszkań. Sylwia Chociej zamieszkała tu ponad 12 lat temu, kiedy budynek należał jeszcze do spółdzielni MG Dom. Do dziś z mężem i dwójką dzieci wynajmuje niewielkie, nieco ponad 30-metrowe mieszkanie, bo choć mieszkańcy bloku utworzyli wspólnotę mieszkaniową (zarządcą budynku jest firma, która nazywa się dokładnie tak, jak dawna spółdzielnia: MG Dom), to lokale w dobudówce wciąż są wynajmowane na preferencyjnych warunkach.

Budowa węzła intermodalnego. Opóźnienia przy miejskim tunelu pieszo-rowerowym pod torami

Jak mówią, to wygodne mieszkanie. Zapewniają, że dbają o nie, na czas płacą czynsz. Niestety, wciąż je trzeba remontować z powodu uporczywego grzyba na ścianach.

- Grzyb mamy od samego początku. Po prostu źle zostały osuszone pomieszczenia. Pamiętam przecież, że gdy była tu kotłownia, to woda stała aż po kolana - wspomina Sylwia Chociej.

Jak mówi, o kłopotach z wilgocią i grzybem w mieszkaniu opowiadała Bożenie Bycul, która zarządza budynkiem w imieniu wspólnoty, wielokrotnie. - Ja jestem schorowana, byłam w śpiączce. Dzieci też wciąż chorują - nie ma wątpliwości, że to przez nadmierną wilgoć.

Fachowcy wezwani przez zarząd budynku, owszem, przyszli. Zmierzyli wilgotność powietrza - okazało się, że przekracza wszelkie normy. Obejrzeli ściany, podłogę. Orzekli, że potrzebny jest generalny remont, włącznie ze zrywaniem podłóg i elewacji.

- Jak pani z zarządu usłyszała, ile to będzie kosztowało, powiedziała, że nie ma zamiaru nic u nas robić - opowiada Sylwia Chociej.

- Zatrudniliśmy wtedy adwokata, który zaczął się wypytywać o naszą sytuację. Skutek był taki, że z miejsca dali nam wymówienie najmu. Mamy wyprowadzić się w ciągu trzech miesięcy. Nie mam pojęcia, gdzie. Chyba na ulicę, bo przecież żadnego zastępczego lokum nie chcą nam przyznać. W uzasadnieniu tylko napisali, że nie są spółdzielnią, więc nie muszą mi dawać mieszkania zastępczego - denerwuje się pani Sylwia. Jak mówi, jej rodziny nie stać, by wynająć mieszkanie na wolnym rynku. - Stan zdrowia nie pozwala mi na podjęcie pracy, potwierdził to orzecznik ZUS - podkreśla.

Bożena Bycul nie ma jednak wątpliwości: rodzina ma się wyprowadzić z mieszkania i koniec.

- Wilgotność w mieszkaniu wynosi 92 proc. i jest tam grzyb. Gdy mieszkały tam inne osoby, czegoś takiego tam nie było. W takim samym mieszkaniu naprzeciwko nie ma takiego problemu - podkreśla i przekonuje, że mieszkanie Chociejów jest po prostu... źle użytkowane. - To małe mieszkanie, a mieszka w nim dużo osób, jest więc duże zawilgocenie - tłumaczy.

Jak mówi, w trakcie kontroli okazało się, że jest nieszczelna kabina prysznicowa.

- Lokatorzy zresztą przysłali nam w lutym pismo, w którym żądają usunięcia szkody w mieszkaniu w bardzo krótkim czasie. Nie jesteśmy w stanie zrobić tego w ciągu trzech dni. Kanalizację deszczową już poprawiliśmy. Ale tam trzeba jeszcze docieplić fundamenty - dodaje. I porusza kolejny problem: - Mieszkanie było dla tej pani dobre, gdy chciała je wykupić. Gdy poznała cenę za metr i uznała, że jest za wysoka, nagle w jej opowieściach zmieniło się w norę. A przecież nikt nie sprzeda mieszkania poniżej wartości księgowej.

Sylwia Chociej mimo wszystko się jednak upiera: chce, żeby jej rodzina została w mieszkaniu. Chce też mieszkać w dobrych warunkach.

Czy to możliwe?

- Podejmiemy temat na zebraniu wspólnoty. I wspólnota zadecyduje - ucina Krystyna Bycul.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lokatorka zgłasza, że jest grzyb na ścianach. W odpowiedzi księgowa wręcza wypowiedzenie - Kurier Poranny

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna