Obecnie w dwóch miejskich pływalniach pracuje około 20 ratowników. Przynajmniej o pięciu za mało. Dodatkowo choroby, urlopy i „zdarzenia losowe” powodują, że nie ma komu pilnować kąpiących się. Niestety, nie ma też chętnych do pracy.
- Znalezienie kogoś do pracy okazuje się problemem - przyznaje Andrzej Modzelewski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Łomży. - Ludzie boją się tak odpowiedzialnej pracy i chętnych nie ma. Dlatego zmuszeni byliśmy podjąć takie kroki, zamykając pływalnie w niedziele i odsyłać ludzi do Parku Wodnego.
Kino Millenium w Łomży po remoncie. Robi wrażenie. Pierwszy seans (zdjęcia)
Aby znaleźć nowych ratowników MOSiR podjął już nawet współpracę z urzędem pracy, Ale i to nie przyniosło efektów.
- Każdy myśli, że to lekka praca, ale przecież przez 8 godzin trzeba być maksymalnie skupionym, aby nikomu nie stała się krzywda. Może to właśnie odstrasza od pracy - zastanawia się Modzelewski.
Średnio w ciągu jednej 8-godzinnej zmiany, na dwóch miejskich pływalniach powinno znajdować się łącznie 10 ratowników, a po zmianach przepisów nawet o dwóch więcej.
W ciągu roku to kolejna zmiana na basenie przy ul. Niemcewicza. Wcześniej decyzją władz MOSiR skrócono godziny funkcjonowania. Basen otwierano o godz. 9, a nie szóstej.
Miss Podlasia 2017. Kandydatki do tytułu pozowały w bikini (zdjęcia)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
