Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

80 procent wody w ... parówkach

Marcin RADZIMOWSKI [email protected]
Kupując wędliny w sklepie, warto zerknąć na etykietę produktu, lub po prostu skonsultować się z zaprzyjaźnionym sprzedawcą.
Kupując wędliny w sklepie, warto zerknąć na etykietę produktu, lub po prostu skonsultować się z zaprzyjaźnionym sprzedawcą. Fot. Marcin Radzimowski
Wyjątkowo tania "kiełbasa wiejska", domowy serek i mleko "prosto od krowy" - po atrakcyjnych cenach. Najgorzej jest z wędlinami, bo zamiast mięsa jemy tłuszcze, skrobię i wodę. Wyniki kontroli inspektorów zatrważają: w co piątej kiełbasie jest za mało… kiełbasy.

Dużo tłuszczu, wody i przede wszystkim skrobi, a do tego trochę mięsa i wzmacniacze mięsnego smaku. I robimy kiełbasę, parówki czy mortadelę. Szynkę z kolei trzeba długo moczyć w solance, wtedy kilkakrotnie zwiększy objętość i ciężar. Opublikowane niedawno wyniki kontroli Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno - Spożywczych, przyprawiają o mdłości. Niezgodność zawartości składników wędliny do deklarowanej, ujawniono w co piątym zakładzie produkcyjnym.

Znani nie ryzykują

- Oczywiście proceder zafałszowywania składu wędlin dotyczy zakładów w całym kraju, także na Podkarpaciu. Ja zauważam taką prawidłowość - działające od lat firmy, które wyrobiły sobie markę, nie ryzykują - mówi Jerzy Wiśniewski, wojewódzki inspektor jakości handlowej artykułów rolno - spożywczych w Rzeszowie. - Każdy produkt ma kartą, w której producenci określają jego skład. My sprawdzamy, czy wyrób oferowany w sprzedaży, zgodny jest z tym, co wpisano w karcie.

W wyrobach zakwestionowanych przez inspektorów, wykryto jedynie zaniżoną zawartość białka (mięsa), w stosunku do deklarowanej przez producenta. Braki uzupełniano skrobią, tłuszczami i wodą - produktami znacznie tańszymi.

- Jeśli sieć supermarketów zamawia u producenta kiełbasę, która kosztować ma pięć złotych za kilogram, to producent jest w stanie wyprodukować taką kiełbasę. Tyle, że ona jest właściwie kiełbasą już tylko z nazwy - dodaje inspektor Wiśniewski.

Jemy skrobię zamiast mięsa

Dlaczego niektórzy producenci okłamują konsumentów? Powód bardzo prosty: pieniądze. Gdyby w kiełbasie było 80 procent mięsa, jej kilogram kosztowałby około 30 złotych. Ale zamiast mięsa można dodać zwykłej wody, a potem skrobię, która poprzez dużą zdolność pęcznienia, pozwala na większe związanie wody w przetworach mięsnych. Do tego konieczne są dodatki smakowe, żeby klient czuł smak mięsa. W ten sposób powstaje "kiełbasa", którą można kupić za kilka złotych.

- Bardzo rzadko kupuję wędliny w sklepach, jeśli już kupuję to suchą kiełbasę. Sucha jest droższa, ale płacę za mięso, a nie za wodę i skrobię - przekonuje inspektor.

Co ciekawe, normy zawartości danych składników dla producentów wędlin są bardzo rozpięte. Na przykład w kiełbasie może być tylko 14 procent białka, z drugiej strony w parówkach może być nawet 80 procent wody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie