Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łopiany

Redakcja
Białystok. Rozmowa> z Cześkiem Tarasewiczem, mieszkańcem okolic ulicy Młynowej

Co tam słychać, panie Czesiu?

- Nu to razo to ja głównie słyszał o tych urzendnikach, które drzewa kazali wyrypać

Jakie drzewa, co za urzędnicy?

- Drzewa we sródmiesciu, nu a urzendnki nasze oczewiscie. Kilkadziesiont zdrowe sztuki poszli pod sikiere, a ja jaj, u ju juj! Jak to take cós możliwe w naszym kraju, dzie sumienie, dzie rozsondek ide się zapytać? Każde jedne drzewo kilkadziesiąt latek rosło, a tu ryp! I już ich nima.

Zaraz, zaraz, pomalutku. Jeśli dobrze pana zrozumiałem, chodzi o te drzewa, które przeszkadzały w rozbudowie ulicy. Może pan nie zauważył, że się w naszym mieście dużo robi na tym polu.

Żesz ja zauważył, ale wszystko równo dalej tej wycinki nie rozumiem. Niezadawno szła w kanale jakimsć zagrenicznym, w telejwiźi ałudycia, w której pokazali take miasto, dzie wyciencie drzewa to jest swientokraztwo albo nawet jeszcze gorzej jeśli tylko cóś gorszego może jeszcze być.

Chcesz dopusćmy dom powiększyć, rozbudować jego znaczy, nu to sobie rozbudowuj, jednakowoż jeśli jakeś drzewo stoi na przeszkodzie, to niczego już nie rozbudujesz. Chiba, że w pokoju jakimsć one bendzie dalej rosło, a ty w dachu wytniesz jeszcze dziure. Też tak samo z każdo jedno jest ulico. W całym miascie krzywe oni, pokrencone jak chalera, bo wszysciutke drzewa i co wienksze krzaki trzeba brać omijać.

Ciekawostka, czy pan chciałby mieszkać w takim mieście, w który by ulice szły zygzakiem.

- A dlaczemuż bynie? Take cóś by było pierszoklaśne, zwłaszcza co sródmieścia sie dotyczy. W im w każdziutki jednym miascie ruch samochodowy być powinien zabroniony, a jak w koło jest zielono to gzygzakiem też sie chientnie pójdzie.

Proszę to powiedzieć naszym automobilistom, których liczba z roku na rok rośnie lawinowo.

- Własnie dla temu nie musze nic mówić.

?!

- Ło matulu, rzeczewiscie tego nie rozumie? Sie rozchodzi własnie o te tu lawine. Jeśli skoro ałto - złom bo złom, nu na chodzie sie rozumie - dzisiej prawie każdy jeden może kupić za niewielki piniondz, to już tylko patrzyć jak sie nie pomieszczo na ulicach. W porze południowej już nie źmieszczajo, co każdego dnia widoczne. Jeszcze rok czy dwa i miasto sie zakorkuje.

I właśnie dlatego modernizuje się miejskie ulice.

- Co pomoże jak umarłemu kadzidło. Nawet żep ich pare razy brać poszerzać, to i tak po jakimsć czasie zrobio sie za chude. Krótko wienc mówioncy jedna rada jesy w ograniczeniu ruchu, czego nasze władzy za dokładnie chiba nie rozumio. Dzisiej rypio drzewa, a jutro co, pod topor pójdo budynki?

Nie będzie tak źle.

- Żep tylko jeszcze gorzej nie było. Samochody to jest cywilizacyjna szajba i nik powienkszania sie ich liczby nie poszczyma.

W Japonii jakoś to się udaje. Tam nie kupi nikt nowego auta, jeśli nie przedstawi zaświadczenia, że ma wykupione na parkingu stałe miejsce.

- Już ja widze jaki u nas wrzask by postał po takim cóś. A zreszto, na coż dla kogo samochód jak on nie jezdzi tylko parkuje? Parkowaniem nic tu nie osiongniem, a z drzewami jeszcze jedna sprawa wystempuje. Jak ich zbraknie, wtenczas wszystke ludzi sie poduszo. Każde jedne dziecko wie, że drzewa to nie tylko pienkny widok ale też maszyny do wyrobu tlenu, którym sie addycha. Zreszto i nie tylko drzewa ale każda jedna zielenina też tak samo.

Wszyscy to wiemy, panie Czesiu złociutki. Ale jest potrzebna zdrowa równowaga…

- Dzisiej ona tylko i wyłoncznie na niekorzysć zieleniny. Amazonska puszcza prawie już wycienta, nu a u nas choć powoli, ale też zielona robi sie pustynia. Temu ja sie przestał dziwić dla Liluchny, mojej szlubnej, która siać pietruszki zaprzestała w ogródku.

Pewnie już nie daje rady.

- Dzież tam! Ona jak na woje lata nazwyczajnie jesze jest żywuszcza, ale wiosno poszła do ogroda, wraca i tak do mnie mówi: - Czesek, ja w tym roku nie bende siałam marchewki ani pietruszki. Pytam czemu, nu a ona na to, że musiałaby wypielić łopian.

On chyba nie jest jadalny?

- Nu toż pewnie, że i oczewiscie . Jednakowoż on duża roslina, do metra rosnie albo i wyżej. Temu, kto da wiencej tlenu - łopian czy marchewka do spólki z pietruszko?

Łopian.

- Nu to widzi. Moja baba dla spólnego dobra zaprzestaje własne siać warzywa, a te nasze urzendniki… ech, szkoda mówić. Dobra. Idziem terez na te nasz polske, biezankoholowne. Tylko może pójdziem trochu dalej, bo w sródmieściu to już nie ma prawie czym addychać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna