To jest brakujące fragment zdjęcia układanki na naszym Facebooku. Wrzuć link tego artykułu na naszą tablicę i zgarnij płytę Anny Marii Jopek. Szczegóły: facebook.com/gazeta.wspolczesna
(fot. Agencja Muzyczna Union)
Schorowana staruszka straciła dach nad głową, ponieważ właściciel kamienicy... zmienił swoje plany.
- To nieludzkie - płacze kobieta. - Ciężko pracowaliśmy, regularnie płaciliśmy czynsz. Wyrzucił nas, jak śmieci.
Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - kliknij "Lubię to". Będziesz na bieżąco
Władze miasta przyznały rodzinie lokal socjalny, ale na drugim piętrze. Przykuta do wózka kobieta nie będzie mogła wyjść z budynku.
- Ja tego nie przeżyję - dodaje zrozpaczona. - Lepiej niech mnie zawiozą na cmentarz!
Lokatorzy są schorowani
Od ponad 30 lat Górscy mieszkali w jednej z kamienic przy ulicy Mickiewicza. 73-letni pan Henryk jest niepełnosprawny. Jego żona - schorowana. Jadwiga Górska przeszła zawał serca, ma cukrzycę oraz problemy z ciśnieniem. Od kilku lat, po operacji biodra i pięty, porusza się na inwalidzkim wózku. Pozostaje pod stałą opieką dorosłego syna, który także mieszkał przy Mickiewicza.
- To była prywatna kamienica, do której urząd miasta nas dokwaterował - opowiadają Górscy. - Problemy zaczęły się kilka lat temu, gdy zmienił się właściciel.
Rozmówcy twierdzą, że najpierw chciał wypłoszyć niechcianych lokatorów coraz wyższym czynszem, choć nie robił żadnego remontu. Później wręczył Górskim wypowiedzenia umowy najmu, a ponieważ nie wyprowadzali się, bo nie mieli dokąd, to w ubiegłym roku wystąpił o eksmisję. Sąd orzekł ją w październiku. Jednocześnie przyznał rodzinie prawo do lokalu socjalnego. - Zalegali z czynszem? - zastanawia się właściciel kamienicy, który nie zgadza się na ujawnienie swojego nazwiska. - Nie, nie wiem. Po prostu mam inne plany związane ze swoim budynkiem.
Toaleta na korytarzu
Górscy zwrócili się z prośbą o pomoc do władz miasta. Otrzymali lokal socjalny w zrujnowanej kamienicy przy ulicy Sejneńskiej. Wczoraj, na zlecenie komornika, zostały tam przewiezione meble. Pani Jadwiga źle się poczuła i trafiła do szpitala, a jej mąż z synem noc spędzili u znajomych.
- Tam nie ma warunków do zamieszkania - tłumaczą.
Mieszkanie jest wychłodzone i brudne. Nie było prądu, ponieważ lokatorzy muszą podpisać umowę z zakładem energetycznym. Na dodatek, ubikacja znajduje się na końcu korytarza. Jest wspólna z sąsiadami.
- Syn zanosił mnie do toalety, gdy była taka potrzeba - mówi Górska. - Nawet nie chcę myśleć o tym, że teraz będziemy stać przed drzwiami w kolejce. Chyba spalę się ze wstydu.
Jarosław Lebiediew, dyrektor Zarządu Budynków Mieszkalnych mówi, że w tej chwili innego lokalu socjalnego nie ma.
- Wskazaliśmy ten, by uniknąć płacenia właścicielowi kamienicy odszkodowania, ponieważ ma prawo o nie wystąpić - wyjaśnia dyrektor. - Wiem jednak, że jest to wyjątkowa sytuacja. Dlatego w możliwie najkrótszym czasie, jeśli tylko pojawi się taka możliwość, to ta rodzina otrzyma inny lokal socjalny. Może nie o wyższym standardzie, ale na parterze, aby kobieta mogła samodzielnie wyjść na zewnątrz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?