Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie boją się o pracę. Wszystko rozstrzygnie się w sądzie

Magdalena Kleban [email protected]
Licznie przybyli wczoraj pracownicy sokólskiego Barteru nie mieli wątpliwości: – Jeśli sąsiedzi z osiedla Buchwałowo nie dadzą naszej firmie spokoju, to my wszyscy (500 osób) stracimy pracę.
Licznie przybyli wczoraj pracownicy sokólskiego Barteru nie mieli wątpliwości: – Jeśli sąsiedzi z osiedla Buchwałowo nie dadzą naszej firmie spokoju, to my wszyscy (500 osób) stracimy pracę.
Ponad stu pracowników sokólskiego Barteru protestowało wczoraj przed białostockim sądem rejonowym.

Boją się utraty pracy z powodu przeniesienia siedziby spółki nawet kilkadziesiąt kilometrów dalej.

W sądzie zaś rozgrywa się obecnie główny akt dramatu między firmą Barter, która w Sokółce ma terminal przeładunkowy, a sąsiadującymi z zakładem mieszkańcami sześciu domów osiedla Buchwałowo.
Konflikt trwa już od lat. Teraz sprawa trafiła do białostockiego sądu rejonowego - na wojnę z gigantem postanowił pójść 47-letni Tadeusz Płotnicki. To on, jako pierwszy, pozwał spółkę do sądu.

Domaga się 50 tys. zł zadośćuczynienia i dodatkowych ponad 20 tys. na pokrycie kosztów remontu domu zniszczonego - jak twierdzi - z powodu uciążliwego sąsiedztwa Barteru. - My chcemy tylko normalnie żyć - przekonuje. - Tymczasem ciągły pył, hałas, wycieki gazu powodują, że jest to tutaj niemożliwe. Biegły stwierdził, że wystarczy tylko iskra, żebyśmy z powodu gazu w ciągu minuty zniknęli z powierzchni ziemi.

Przed sądem kibicowali mu licznie przybyli sąsiedzi. - Boimy się o swoje życie. Powtarzają nam, że to tereny przemysłowe, ale przecież pierwsze domy powstały tu na początku lat 80. - podkreśla Izabela Waszkiewicz, sąsiadka Płotnickiego. - Niech nam zapłacą za te budynki. Ja chętnie się wyniosę - wtóruje jej inny sąsiad Ryszard Wyszyński. - Nam nie zależy na upadku zakładu, ale chcemy normalnie żyć.

O upadku wspomniał nie bez powodu. Bo kiedy w sądzie mieszkańcy po raz kolejny wylewali swoje żale, dwa piętra niżej, na sądowym parkingu trwała pikieta pracowników Barteru. Z syrenami, petardami i gwizdkami manifestowali swój strach przed groźbą przeniesienia ich zakładu. - Wtedy stracimy pracę. Tu chodzi o 500 osób i ich rodziny.

Boimy się, że z powodu tych ciągłych kłopotów z mieszkańcami, firma w końcu wyniesie się z Sokółki - mówi Janusz Kościuk, jeden z protestujących. Przyznaje to i sam Bernard Cichocki, p.o. prezesa Barteru: - Już teraz liczne kontrole różnych instytucji skutecznie paraliżują pracę zakładu w ruchu ciągłym, co w dalszej perspektywie może spowodować konieczność likwidacji miejsc pracy.

Mieszkańcy os. Buchwałowo nie chcą na razie przyznać za jaką kwotę byliby skłonni odstąpić od protestów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna