Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie z różnych krajów goszczą się nawzajem, płacąc za to tylko... swoim towarzystwem

Mateusz Bielski [email protected]
Karolina Reszeć z włoskim "gospodarzem” Nico we Florencji
Karolina Reszeć z włoskim "gospodarzem” Nico we Florencji
Ludzie różnie reagują na wiadomość, że mam zamiar wyjechać do osoby całkiem obcej, poznanej w zasadzie przez internet - opowiada 27-letnia Magda Wasiluk, białostoczanka, korzystająca z Couch Surfingu od zeszłego roku.

- Gdzie ty jedziesz?! Czy wiesz jakie to ryzyko? Wśród ludzi jest taki mur, żeby tylko nie otworzyć się na innego człowieka. To niesamowite, że nawet ludzie młodzi są tak zamknięci. A to, co się przeżywa podczas takiego wyjazdu jest niepowtarzalne. Nie zostawiasz bagaży w hostelu i nie ruszasz na najbardziej uczęszczany turystyczny szlak, tylko siadasz z Włochem, który specjalnie dla ciebie robi tradycyjne jedzenie a'la mamma i oprowadza po malutkim miasteczku, do którego samemu nigdy by się nie trafiło - opowiada Magda.

Jak to działa?
Podróżnicy z całego świata poznają się na stronie internetowej CouchSurfing (dosłownie: Kanapowe Surfowanie), gdzie zakładają swoje konto. Tam, zazwyczaj po angielsku, wpisują jak najwięcej informacji o sobie, swoich zainteresowaniach, a także oczekiwaniach względem serwisu.

- Dzięki kontom ludzie wiedzą, z kim mają do czynienia - tłumaczy 26-letni Paweł Lawreszuk z Białegostoku, który przez CS w zeszłym roku odwiedził Ateny. - Po to tworzy się bardzo szczegółowe profile, by można było wiedzieć, u kogo i kogo chciałoby się nocować lub spędzić razem trochę czasu. Zarówno gość, jak i host, czyli gospodarz, mogą zobaczyć, czy w ogóle mają ze sobą coś wspólnego.

Szukający noclegu wysyła zapytanie do ewentualnych hostów (mieszkańców kraju, który chciałoby się odwiedzić) i jeśli ktoś się zgodzi, można do niego jechać. Potem wystawia się sobie komentarze.

- To jest podstawa! - podkreśla Magda. - Komentarze pokazują, kto kim jest. Na swojej stronie profilowej każdy opowiada o sobie, ale drugą porcję potrzebnych informacji znajduje się właśnie w referencjach ludzi, którzy nas oceniają. Czasem opinie się powtarzają i masz już pewność, czy ktoś jest pomocny, otwarty czy zwariowany.

Spotkali się i rozmawiali... 11 godzin!
Po raz pierwszy Magda pojechała na tydzień do Włoch. Poznani przez internet Włosi odebrali ją z lotniska, zawieźli do klimatycznej knajpki przy muzeum i pokazali najlepsze strony Bolonii. Od pierwszego kontaktu byli bezproblemowi i uśmiechnięci. A jako że Magda spodziewała się raczej przyjęcia typu: "Cześć, możesz tu przenocować, ale najlepiej nie wchodź nam w drogę", była bardzo zaskoczona.

- Największe wrażenie zrobiła na mnie gościnność osób, u których się zatrzymywałam - zgadza się 26-letnia Karolina Reszeć, białostoczanka, surfująca od dwóch lat. - I we Włoszech, i w Hiszpanii gospodarze byli chętni, żeby wybrać się na wspólne zwiedzanie, kawę czy lampkę wina i w ten sposób, przy rozmowie i anegdotach, mogłam dowiedzieć się ogromnie dużo ciekawych rzeczy o ich kraju, podróżach oraz innych stylach życia.

Paweł jest przekonany, że to właśnie spotkani ludzie decydują o tym, czy wyjazd będzie udany. Zupełnie nie znał osoby, która miała go gościć w Grecji, ale kiedy zaczęli rozmawiać około godz. 19 skończyli o... 6 rano. Po czym po kilku godzinach snu wybrali się na wspólne zakupy i piknik, a potem, o zachodzie słońca, razem pływali w morzu. Właśnie dzięki "gospodyni" Paweł poczuł się w Atenach jak w domu i po zaledwie dwóch dniach miał wrażenie, jakby to była jego stara, dobra przyjaciółka.

Bój się Boga! Gdzie ty jedziesz?
Ludzie, którzy nie darzą zaufaniem nowo poznanych ludzi i za żadne skarby nie wpuściliby ich do domu, często reagują na taki pomysł bardzo negatywnie. Takie zachowania uznają za lekkomyślne.

- Pewnie zawsze jest jakieś ryzyko - uważa Paweł. - Ale ani ja, ani nikt z moich znajomych nie miał negatywnych doświadczeń. Do wszystkiego trzeba podchodzić ze zdrowym rozsądkiem. Pamiętajmy też, że CS jest wolontariackie i nikt nie ma obowiązku się tobą opiekować. Każdy powinien podróżować odpowiedzialnie.

Podróżnicy wiedzą, że nie można być znieczulonym na sygnały, że coś jest nie tak. Podkreślają jednak, że nie jedzie się w ciemno. Po to są komentarze, profile i referencje, żeby zobaczyć, jak długo ktoś jest w CS, czy się angażuje, czy jest godzien zaufania. Można wszystko zweryfikować, a to sprawia, że czujesz się bezpiecznie.

Nie tylko darmowy nocleg
Chociaż dla wielu osób kwestia nocowania zupełnie za darmo, bez żadnych opłat, jest bardzo ważna, to białostoccy couchsurferzy podkreślają, że to nie ona jest istotą całego przedsięwzięcia.

- CS nie jest dla ludzi, którzy chcą się tylko załapać na darmowe spanie - tłumaczy Paweł. - Jakiś czas temu dostałem e-maila od chłopaka, który chciał jedynie darmowego noclegu. Przyznam, że mu odmówiłem, ponieważ dla mnie idea CS jest taka, że spotykają się osoby, które coś łączy. Wiele osób selekcjonuje przyjmowanych ludzi, zwłaszcza jeśli miejsce jest popularne. Kiedy szukałem noclegu w Grecji, jedna z dziewczyn powiedziała, że w ciągu dwóch tygodni dostała sto próśb o nocleg!

- Oczywiście ten nocleg, za który nie musisz płacić, obniża znacznie koszty wyjazdu, ale przede wszystkim chodzi o doświadczenie innej kultury, patrząc, jak żyje nasz gospodarz - podkreśla Karolina. - Chodzi też o wymianę wiedzy, bo zazwyczaj osoby, które odwiedzałam były ciekawe Polski.

Cała trójka zgodnie poleca Couch Surfing tym, którzy chcieliby spróbować niekonwencjonalnego sposobu podróżowania, którzy chcą poznać inną kulturę i dzięki niej zastanowić się nad własną. Osobom, które mają otwarte głowy, serca i są gotowe zaufać innym ludziom - żyjącym nie tylko za granicą, ale i w różnych miastach Polski.

Surfują też w Białymstoku
Surfowanie możliwe i popularne jest też w Polsce. Także w naszym mieście.

- Dzięki CS w moim życiu sporo się zmieniło - uśmiecha się Magda. - Podróżowałam, ale również poznałam grupę świetnych przyjaciół.

- No tak, to jeszcze jedna sprawa: nasz białostocki CS - Paweł mruga porozumiewawczo.

Na początku Magda nastawiała się jedynie na wyjeżdżanie, potem zapisała się do grupy Białystok na internetowym forum CS. Tam zaczęły się pojawiać propozycje, żeby się spotkać i poznać z uczestnikami grupy. Jedną z nich zamieścił Paweł, kiedy przyjechali do niego pierwsi goście z zagranicy. Na forum zapytał, czy ktoś nie chciałby się dołączyć. I tak po raz pierwszy spotkali się "na żywo".

- Na tych spotkaniach poznałam kilka osób, które od razu znalazły się w gronie moich dobrych znajomych - zgadza się Karolina. - Poza tym, na forum piszą też obcokrajowcy, chcący się czegoś dowiedzieć lub poprosić o nocleg. W maju przyjechała do mnie dziewczyna ze Stanów Zjednoczonych, parę miesięcy później nocowałam Holendra przemierzającego Europę na rowerze. Ich wizyty były tak fajne, że teraz czekam na kolejnych gości.

Magda wspomina, jak przyjechał do niej chory Duńczyk, którego musiała leczyć domowymi sposobami i nalewkami. Paweł też miał już gości.

- Może trochę szumnie to zabrzmi, ale CS przywraca moją wiarę w ludzi - przyznaje Paweł. - W naszym kraju panuje przekonanie, że jeśli możesz kogoś wykorzystać, to to zrób, bo jeśli ktoś daje się wykorzystać, to jego wina. Takie podejście buduje zwątpienie i brak wiary w to, że obcy człowiek może być przyjacielski. A CS jest właśnie inicjatywą, która to zmienia, otwiera cię i pozwala uwierzyć w uczciwość drugiego człowieka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna