Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Macocha zgotowała dziecku piekło. Mówiła do niej "ty suwalska k..."

Helena Wysocka [email protected]
Paulina twierdzi, że macocha biła ją ręką po twarzy lub paskiem, czy kablem po całym ciele. Do takich incydentów miało dojść wielokrotnie.
Paulina twierdzi, że macocha biła ją ręką po twarzy lub paskiem, czy kablem po całym ciele. Do takich incydentów miało dojść wielokrotnie. sxc.hu
To pierwsza tego typu sprawa w regionie.

Biła kablem i pasem, szarpała za włosy, głodziła, zmuszała do pracy i szydziła ze zmarłej matki. Macocha odpowie za to, że przez ponad trzy lata torturowała fizyczne i psychiczne swoją pasierbicę.
- Trzeba być potworem, aby tak pastwić się nad sierotą - mówią we wsi.

Sprawa trafiła do suwalskiego sądu. Oskarżonej, 38-letniej kobiecie grozi do pięciu lat więzienia. Nie przyznaje się do winy.

Kiełbasa była dla ojca i macochy

Paulina mieszka w podsuwalskiej wsi. Ma osiemnaście lat i dopiero teraz, gdy wyprowadziła się z domu postanowiła opowiedzieć miejscowej policji o tym, co przeżyła pod rodzinną strzechą.
- Ciągle się boję - mówi dziewczyna. - Bardzo często wracam myślami do tego, co ona mi zgotowała. To był koszmar, nawet trudno o nim opowiadać. Krewni namówili mnie, bym wniosła oskarżenie. Chcę, by macocha odpowiedziała za to, co robiła.

Paulina straciła matkę w wieku pięciu lat. Kobieta chorowała na stwardnienie rozsiane, była przykuta do łóżka. Nie było komu troszczyć się o nią, więc przez kilka lat przebywała w domu pomocy społecznej. Już wtedy ojciec dziewczyny poznał, jak później mówił, miłość swojego życia. Pani J., bo o niej mowa, przyjechała na wieś z torbami i dwójką swoich dzieci tuż po pogrzebie.

- Na początku nie było tak źle - przyznaje dziewczyna. - Macocha może nie była zbyt wylewna, ale też nie czepiała się bez powodu.

Kilka lat później zaczęła pić. Doszło do tego, że libacje alkoholowe odbywały się niemal codziennie. W domu, z udziałem ojca. Gdy była pijana, albo brakowało alkoholu, wszczynała awantury. Czepiała się do pasierbicy o wszystko. Nawet o to, że Paulina na nią patrzy, siedzi, czy "głupkowato" się uśmiecha.
Dziewczyna twierdzi, że macocha zmuszała ją do pracy w gospodarstwie.

Mówiła, że miejsce wieśniary jest na polu, albo w oborze, a nie w salonie. Do tego dochodziły wyzwiska i razy. Biła czym popadnie. Ręką po twarzy, a kablem lub pasem po całym ciele. Szarpała za włosy i popychała. Nie dawała jeść.

- W lodówce zawsze była jakaś kiełbasa, ale nie miałam prawa jej tknąć - opowiada. - Była zarezerwowana dla ojca i macochy. Ja dostawałam resztki, nie raz musiałam zadowolić się kawałkiem suchego chleba.

Dziewczyna twierdzi, że kiedyś przygotowała sobie chińską zupkę. Nim zdążyła ją zjeść, do kuchni wpadła macocha. Otworzyła okna i wyrzuciła miskę na podwórze.

- Ty szmato - miała krzyczeć. - Przyjęcia sobie urządzasz? Marsz, do roboty.
Paulina ukończyła gimnazjum i, za zgodą ojca, podjęła naukę w suwalskiej "zawodówce". Zamieszkała w bursie. Dostawała 120 złotych na ubranie i wyżywienie. Ten niepotrzebny, zdaniem macochy, wydatek jeszcze bardziej ją rozjuszał. Do pasierbicy zaczęła zwracać się " Ty suwalska k...".

Nie szczędziła też przykrych słów pod adresem zmarłej kobiety. - Pamiętam, jak kiedyś wzięła do ręki krzyż, podniosła go do góry i zaczęła jakoś dziwnie się śmiać - opowiada dziewczyna. - Przestraszyłam się, zapytałam, co robi. Wtedy stwierdziła, że rozmawia z moją głupią matką. To było straszne. Postanowiłam, że nie będę tam więcej jeździć.

Z domu sypały się wyzwiska

Zmieniła zdanie dopiero wiosną tego roku, gdy zmarł ojciec. Kupiła kwiaty i pojechała na pogrzeb. Po stypie macocha pokazała jej drzwi. Dziewczyna zgłosiła się na policję. Ta oskarżyła kobietę o znęcanie się psychiczne i fizyczne nad pasierbicą.

We wsi trudno znaleźć rodzinę, która powie o oskarżonej dobre słowo.
- Za dużo piła, czepiała się do wszystkich - przyznają nasi rozmówcy. - Z tego domu sypały się tylko wyzwiska i przekleństwa. I tak dziwne, że to dziecko wytrzymało tyle lat.

W przeszłości kobieta była karana za jazdę po pijanemu. Teraz grozi jej do pięciu lat więzienia. Pani J. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że od karcenia Pauliny był jej ojciec. Ona nie wtrącała do wychowywania pasierbicy. A wręcz przeciwnie. Robiła wszystko, by zastąpić jej matkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna