Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Madzia z Sosnowca. Zobacz całą historię [WIDEO]

KaWu
Madzia z Sosnowca
Madzia z Sosnowca
Jakie zarzuty postawi matce prokuratura?

Nagrania to nie dowód

Madzia z Sosnowca

Przedstawione przez biuro detektywistyczne nagrania, na których matka półrocznej Madzi z Sosnowca przyznaje, że dziewczynka zmarła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, a jej ciało zostało ukryte, nie są dla organów ścigania dowodem w tej sprawie - podała policja.

Dziewczynka zaginęła półtora tygodnia temu. Początkowo matka utrzymywała, że dziecko zostało uprowadzone z wózka. W czwartek powiedziała Krzysztofowi Rutkowskiemu, że było inaczej; wskazała też miejsce domniemanego ukrycia ciała. Dotychczas jednak, mimo poszukiwań, dziecka nie znaleziono. Fragment swojej rozmowy z matką Rutkowski zaprezentował na konferencji prasowej w Mysłowicach.

"Te materiały pana Rutkowskiego mogą być dla nas jakąś wskazówką, ale na pewno nie mogą być dowodem. Zresztą to będzie podlegało ocenie prokuratora. Dla nas dowodem w prowadzonym śledztwie będą przede wszystkim zeznania złożone do protokołu przez matkę, innych członków rodziny i innych świadków" - skomentował rzecznik śląskiej policji podinspektor Andrzej Gąska.

Gąska odpierał też zarzuty, jakoby policjanci zaniechali jakichś czynności śledczych. "Mówienie o tym, że policjanci nie sprawdzili jakiegoś wycinka, jest nieprawdą" - podkreślił rzecznik, zaznaczając, że procedura nie pozwala mu na tym etapie wchodzić w szczegóły działań operacyjnych policji.

Pytany o sposób działania Rutkowskiego podczas rozmowy z Katarzyną W. (co widać na nagraniach), oraz dopuszczalność swoistej prowokacji, jaką zastosował, by skłonić kobietę do udzielenia informacji (powołując się na rzekomych świadków), Gąska powiedział, że było to wbrew regułom obowiązujących policję czy prokuraturę.

"Nasze działanie reguluje Kodeks postępowania karnego. Musimy stosować się do regulacji zawartych w przepisach" - powiedział rzecznik. Podkreślił, że informacje przekazane przez Rutkowskiego podczas mysłowickiej konferencji nie wniosły do śledztwa niczego nowego.

"Żadna z informacji podanych przez pana Rutkowskiego na konferencji prasowej nie była dla nas nowością. Wszystkie informacje, które pan Rutkowski przekazywał jako nieznane policji, były nam oczywiście znane i to znacznie wcześniej, niż zostały one ujawnione na spotkaniu z dziennikarzami" - powiedział rzecznik śląskiej policji.

Przypomniał, że policja od samego początku śledztwa brała pod uwagę wersję, że zniknięcie dziewczynki spowodował ktoś z najbliższej rodziny. "Mamy na to potwierdzenie nawet w pisemnych materiałach, które były przygotowywane przez policjantów na samym początku" - powiedział.

Karnista mec. Łukasz Chojniak, odnosząc się do informacji przedstawionych na piątkowej konferencji Rutkowskiego, powiedział, że w sprawie zaginięcia dziecka w sensie procesowym nadal nic nie wiadomo i trudno formułować jakiekolwiek wnioski. "Informacje, jakie zostały upublicznione w piątek, powinny zostać przekazane policji i organom śledczym i to one powinny zadecydować, czy ujawniać je opinii publicznej. Każdy inny sposób działania jest nieprofesjonalny i mimo czystych intencji może utrudnić postępowanie w sprawie" - dodał.

Chojniak przypomniał, że matka dziecka nie jest osobą podejrzaną i nie ma przedstawionych żadnych zarzutów. "Walor dowodowy ujawnionego nagrania rozmowy z matką jest znikomy, bo nie znamy na przykład kontekstu rozmowy, zaś kobieta w jej trakcie była w stanie bardzo dużego napięcia emocjonalnego" - zaznaczył. Jak podkreślił, tego typu spraw "nie wolno oceniać emocjonalnie".

Podinsp. Gąska, odnosząc się do opinii Rutkowskiego o rzekomych różnicach w podejściu do śledztwa przez policjantów z Sosnowca oraz tych z komendy wojewódzkiej w Katowicach, podkreślił również, że funkcjonariusze z obu jednostek działali wspólnie.

"Od samego początku podkreślałem, że do grupy operacyjno-śledczej, powołanej w tej sprawie przez komendanta wojewódzkiego, zostali włączeni właśnie policjanci z Sosnowca, którzy od początku zajmowali się tą sprawą, oraz doświadczeni policjanci z wydziału kryminalnego komendy wojewódzkiej" - powiedział rzecznik.

Jego zdaniem sosnowieckich policjantów włączono do grupy m.in. dlatego, by nie było ani chwili przerwy w działaniach policyjnych. "Dzielenie policjantów sosnowieckich i tych z komendy wojewódzkiej jest nieuprawnione, bo w grupie pracują policjanci z obu jednostek" - podkreślił Gąska.

Według rzecznika Rutkowski nie powinien oceniać działań policji, nie wiedząc dokładnie, co i w jaki sposób robili policjanci w ramach śledztwa. "Pan Rutkowski nie miał dokładnej wiedzy o działaniach policji, więc taka ocena jest nieuprawniona" - powiedział podinspektor.

Także rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski zapewnia, że po otrzymaniu informacji o zaginięciu dziecka policja podjęła i nadal prowadzi niezbędnie działania mające na celu wyjaśnienie tej sprawy. Pytany, czy działania Rutkowskiego pomagają czy też przeszkadzają policji, Sokołowski odparł: "Pewne działania utrudniają pracę funkcjonariuszy".

"Zarzuty, że policjanci nienależycie wykonują swoje obowiązki, są nieuprawnione" - dodał rzecznik; zaznaczył, że każda czynność policji jest wykonywana na podstawie przepisów prawa. "W przeciwnym wypadku policjanci naraziliby się na odpowiedzialność" - dodał.

"Pojawia się pytanie, czy tutaj nie mamy do czynienia z akcją reklamową, a to nie pomaga postępowaniu policji. Nie bierze się także pod uwag emocji najbliższych dziecka" - powiedział Sokołowski. Podkreślił, że zawsze w takim przypadku rozpatruje się kilka wersji zdarzenia i prowadzi się działania poszukiwawcze. Jak dodał, od początku jedną z wersji branych pod uwagę przez śledczych jest udział członków rodziny.

Policja informuje, że Krzysztof Rutkowski nie ma obecnie licencji detektywistycznej.(

Kurtka znaleziona nad Przemszą - bez związku z Magdą

Madzia z Sosnowca

Dziecięca kurtka, znaleziona podczas prowadzonych w piątek w Sosnowcu poszukiwań ciała półrocznej Magdy, nie ma żadnego związku z zaginioną dziewczynką - ustaliła wstępnie śląska policja.

Chodzi o znajdujące się w foliowym worku zawiniątko, gdzie - według detektywa Krzysztofa Rutkowskiego - miało znajdować się ciało zaginionej półtora tygodnia temu dziewczynki. Detektyw relacjonował, że w zawiniątku widać było m.in. dziecięce śpioszki. Okazało się jednak, że w worku jest dziecięca kurtka.

"Wstępne ustalenia wskazują, że ta kurtka nie ma żadnego związku z poszukiwaną dziewczynką" - powiedział w piątek wieczorem PAP rzecznik śląskiej policji, podinspektor Andrzej Gąska.

Dodał, że ubranie będzie poddane dalszym badaniom. Jednak nic nie wskazuje na to, aby miał być to ślad prowadzący do odnalezienia dziewczynki lub jej ciała. Znaleziona kurtka jest o kilka rozmiarów większa niż taka dla półrocznego dziecka - mógł ją nosić kilkulatek. Jak wstępnie stwierdzono, nie ma też na niej śladów świadczących o tym, by Magda była w nią np. zawinięta.

Znaleziono ciało

Policjanci odnaleźli w Sosnowcu ciało poszukiwanej od ponad półtora tygodnia półrocznej Madzi. Miejsce ukrycia zwłok wskazała w piątek późnym wieczorem matka dziewczynki - poinformował rzecznik śląskiej policji, podinsp. Andrzej Gąska.

Ciało Magdy znaleziono w zrujnowanym budynku w kompleksie parkowym przy ul. Żeromskiego, przy torach kolejowych za halą Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. To ok. 1,5 km od miejsca, wskazanego wcześniej jako prawdopodobne miejsce ukrycia zwłok przez Krzysztofa Rutkowskiego.

"Ciało znajdowało się w załomie ceglanego muru - pozostałości po zabudowaniach infrastruktury kolejowej. Było przykryte m.in. śniegiem, liśćmi, kamieniami, fragmentami gruzu" - relacjonował rzecznik.

Miejsce ukrycia zwłok dziecka wyjawiła policjantom matka dziewczynki Katarzyna W. Kobieta powiedziała o tym funkcjonariuszom w piątek wieczorem w spokojnej rozmowie; później przyjechała z policjantami we wskazane miejsce i pokazała, gdzie dokładnie znajduje się ciało. Przyznała, że wskazując wcześniej prywatnemu detektywowi inne miejsce nie mówiła prawdy. Nie wytłumaczyła dlaczego kłamała.

W piątek od rana policjanci bezskutecznie przeczesywali teren nad rzeką Przemszą, gdzie - według Rutkowskiego - miało znajdować się ciało. Wieczorem okazało się, że zwłoki są gdzie indziej. Były zawinięte w kocyk - ten sam, który pokazywano na plakatach, rozwieszanych w Sosnowcu po zaginięciu dziewczynki.

Według podinsp. Gąski, w rozmowie z policjantami Katarzyna W. podtrzymała, że dziecko zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Dziewczynka miała jej się wyślizgnąć z kocyka i uderzyć o próg w mieszkaniu. Później kobieta ukryła ciało. Krótko potem mówiła, że dziecko zostało uprowadzone z wózka, gdy straciła przytomność na ulicy. W czwartek przyznała się Rutkowskiemu jak było naprawdę, wskazując jednak inne miejsce ukrycia ciała. W piątek wieczorem pokazała je policjantom, którzy przeprowadzili oględziny terenu.

Przyczyny śmierci dziecka wyjaśni sekcja zwłok. Zostanie ona przeprowadzona kiedy zmarznięte ciało wróci do odpowiedniej temperatury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna