Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mafijne porachunki. Pobili, wsadzili do bagażnka i wywieźli do lasu

(ika)
"W tym dniu pożyczyłem samochód, ale nie powiem komu, bo boje się o swoje życie".

- Nie brałem udziału w pobiciu. W tym dniu pożyczyłem samochód, ale nie powiem komu, bo boje się o swoje życie - tłumaczył oskarżony Łukasz R. Prokuratura zarzuca mu że w listopadzie ub. roku razem z grupą zamaskowanych mężczyzn pobił metalową rurką, skopał, a następnie skrępował kajdankami i wywiózł w bagażniku do lasu Krzysztofa L. Dziś napastnik stanął przed sądem. W jego mieszkaniu policja znalazła też marihuanę. Grozi mu 5 lat więzienia.

Oskarżony doprowadzony został z aresztu. Odsiaduje teraz karę 1,5 roku więzienia za nielegalne użycie broni. Latem 2008 roku w Ostrowi Mazowieckiej doszło do wielkiej bójki pseudokibiców. Podczas starcia 60 mężczyzn użyte zostały siekiery, kije, deski, kamienie, kawałki betonu i broń palna. Jeden z uczestników zmarł w wyniku odniesionych ran, a drugi z raną postrzałową brzucha trafił do szpitala. Proces w tej sprawie wciąż trwa. Łukasz R. dobrowolnie poddał się karze.

Teraz przeciwko niemu toczy się kolejne postępowanie. Oskarżony jest m. in. o pobicie i porwanie.

- Szliśmy ze znajomymi ulicą Bema. Był wieczór, około 21. W pewnym momencie do idących z przodu dwóch mężczyzn podbiegła grupa ludzi - zeznawał w czwartek 23-letni student, świadek zdarzenia. - Byli ubrani na ciemno. Krzyczeli za nimi "łapcie tych skurw***". To musiała być zaplanowana akcja. Wiedzieli po kogo przyjechali.

Wpadł przez samochód

Chwilę wcześniej pokrzywdzony wyszedł wieczorem z lokalu i spotkał znajomego. Niedaleko nich zastrzymały się trzy auta. Z niech wybiegło 7 mężczyzn. Na głowach mieli kominiarki. Rzucili Kzysztofa na ziemię. Od jednego z napastników dostał kijem lub pałką w tył głowy i upadł. Reszta kopała go po całym ciele. Następnie założyli mu kajdanki na ręce i wrzucili do bagażnika granatowego forda. Zaatakowany kolega - uciekł.

Grupa napastników swoją ofiarę wywieźli za miasto, do lasu. Tam rabusie dalej go bili. Po przeszukaniu kieszeni zabrali dwa telefony komórkowe, kurtkę wartą 700 zł oraz pieniądze - 1,5 tys. zł. Po wszystkim zostawili zmasakrowanego Krzysztofa w lesie. Do domu wrócił taksówką.

22-letni oskarżony nie przyznaje się do winy. Łukasza R. nie rozpoznał też żaden z przesłuchanych dziś świadków. Jego dane ustalono zaś na podstawie numeru rejestracyjnego auta, którym wywieziono pokrzywdzonego. W środku policja znalazła jego ślady krwi.

Sam pobity nie wie, dlaczego został zaatakowany i wywieziony do lasu.

Następna rozprawa w sierpniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna