Magazyny krwi w Podlaskiem znów prawie pełne. Na szczęście dawcy nie przestraszyli się koronawirusa

Tak było jeszcze miesiąc temu, kiedy w kraju wybuchła epidemia. Donacji było mniej, bo prawdopodobnie dawcy unikali takich miejsc w obawie przed zakażeniem. Krwi zaczęło brakować, co nieczęsto zdarza się o tej porze roku. W zależności od dnia, ale liczba chętnych do podzielenia się tym cennym darem spadła nawet o połowę.

Problem był też w woj. podlaskim. I choć szpitale wstrzymały przyjęcia i nie realizowały planowych zabiegów, Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Białymstoku musiało się zabezpieczyć. Wystosowało apel o pomoc. Włączyły się w to Ministerstwo Zdrowia, Narodowe Centrum Krwi i media. W efekcie niedługo później przed centrum oraz oddziałami terenowymi zaczęły się ustawiać kolejki. Oczywiście wynikały one również z wprowadzonych procedur bezpieczeństwa: zachowaniem dystansu między osobami, preselekcją dawców na zewnątrz, wywiadem, mierzenie temperatury, czy ograniczeniem liczby osób w budynku.

- Nasi dawcy, ale też służby - takie jak wojsko, policja, straż pożarna, czy straż graniczna - bardzo ładnie odpowiedzieli na naszą prośbę. Przez trzy tygodnie mieliśmy bardzo dużo donacji. Magazyn mamy napełniony, a zgromadzona krew ma "ważności" majowe. Można więc można powiedzieć, że w tym momencie sytuacja jest bezpieczna - mówi Bartosz Szutkieiwicz z RCKiK w Białymstoku.

Z tego względu, jeśli ktoś chciałby zdać krew, a może się wstrzymać, lepiej aby przyszedł za kilka tygodni. Termin ważność krwi to 42 dni.

Koronawirus. Krwi coraz mniej. Małe wampiry z onkologii proszą o pomoc (wideo)

Ze względu na pandemię, do końca miesiąca zawieszone zostają akcje wyjazdowe krwiobusów. Krew można oddawać tylko w placówkach stacjonarnych w Białymstoku, Suwałkach, Bielsku i Hajnówce. Po przekształceniu szpitala w Łomży w jednoimienny dla zakażonych koronawirusem, z uwago na bezpieczeństwo tamtejszy punkt poboru został przeniesiony na teren parafii przy ul. Przykoszarowej.