Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magia nazwiska znanego sportowca nie zawsze działa

Tomasz Kubaszewski
Jedynym w regionie sportowcem ze sporym już doświadczeniem w zasiadaniu w Radzie Miejskiej jest były piłkarz Jagiellonii Jacek Chańko.
Jedynym w regionie sportowcem ze sporym już doświadczeniem w zasiadaniu w Radzie Miejskiej jest były piłkarz Jagiellonii Jacek Chańko. Archiwum
Joanna Mendak, mistrzyni paraolimpiady, chce zostać radną miejską w Suwałkach. Marek Citko, słynny niegdyś piłkarz, startuje w wyborach do sejmiku woj. podlaskiego. Zaś jego kolega z boiska, Jacek Chańko, żeby dalej być radnym zmienił nawet barwy klubowe.

Każdy ze sportowców - kandydatów na radnych ma wiele planów związanych z pełnieniem tej funkcji w samorządzie. Najważniejszy jest, rzecz jasna, rozwój sportu. Jednocześnie nikt z nich nie uważa się za kwiatek do partyjnego kożucha, czyli osobę, której jedynym zadaniem jest zdobycie na daną listę jak największej liczby głosów.

- Niestety, ale w zdecydowanej większości tak się dzieje - mówi dr Sergiusz Trzeciak, politolog, autor książki "Drzewo kampanii wyborczej, czyli jak wygrać wybory". - Jeżeli ktoś z tego grona zostaje wybrany, zajmuje potem tylne ławy.

Trudno znaleźć przykład sportowca, który osiągnął znaczące sukcesy na polskiej scenie politycznej. Np. były reprezentant kraju w piłce nożnej Roman Kosecki jest dzisiaj niewiele znaczącym posłem PO. Jana Tomaszewskiego, bramkarza, który zatrzymał Anglię, zdążyli już wyrzucić z klubu PiS. Bo próbował prowadzić partyjne rozgrywki na lokalnym, łódzkim gruncie. Owszem, w mediach występuje często, ale wypowiada się tylko i wyłącznie na sportowe tematy. Ze względu na niewyparzony język dobrze się sprzedaje.

Nikt z nich i tak nie dorówna kierowcy rajdowemu Krzysztofowi Hołowczycowi. W 2004 r. PO wstawiła go na listę kandydatów do europarlamentu z okręgu obejmującego województwa podlaskie i warmińsko-mazurskie. Z góry było wiadomo, że faworytką jest partyjna jedynka - Barbara Kudrycka. Ale Hołowczyc był drugi i zdobył sporo głosów. W 2007 r. Kudrycka musiała zrezygnować z mandatu, bo została ministrem w rządzie Donalda Tuska. Kierowca rajdowy, chciał, nie chciał, zajął jej miejsce. W europarlamencie był dwa lata. Ale specjalnej uwagi temu nie poświęcał. Po zakończeniu kadencji został określony jako jeden z najgorszych europarlamentarzystów całej Unii Europejskiej.

W polityce inaczej niż w sporcie

Joannie Mendak, niedowidzącej pływaczce z Suwałk, sława związana z pełnieniem funkcji publicznej do niczego potrzebna nie jest. Złote medale zdobywała na trzech kolejnych igrzyskach paraolimpijskich - w Atenach, Pekinie i Londynie. W świecie sportu jest znana i rozpoznawalna. Po co więc kandyduje?

- Moja kariera sportowa powoli dobiega końca - tłumaczy 25-letnia pływaczka. - Muszę planować dalsze życie.

Do rady, jeśli zostanie wybrana, nie idzie jednak dla kariery, lecz - jak mówi - by coś zrobić. Interesuje ją oczywiście sport, ale też los osób niepełnosprawnych.

- Wśród suwalskich radnych jest strasznie mało ludzi młodych - zauważa.

Zapowiada, że nie będzie potulną radną, której aktywność ograniczy się do podnoszenia ręki przy głosowaniach. Bo ma mocny kręgosłup moralny, a sport nauczył ją twardej walki.

- Rada miejska to takie gremium, gdzie powinny ścierać się różne racje - wykłada swój punkt widzenia. - Po to, by za każdym razem wybierać najlepsze rozwiązania.

Kandyduje z komitetu "Z Renkiewiczem dla Suwałk", stworzonego przez obecnego miejskiego włodarza. Wybrała go z kilku propozycji.

Na ten sam komitet zdecydował się Wojciech Winnik, siatkarz, podpora drużyny miejscowego Ślepska. Jest suwalczaninem, ale większość dorosłego życia spędził w innych częściach Polski. Grał w tak znanych drużynach, jak Trefl Gdańsk czy AZS Olsztyn. Do Suwałk wrócił dwa lata temu. Dał się poznać nie tylko jako siatkarz mocno zbijający piłkę, ale też sprawny menedżer, dbający o interesy Ślepska oraz rozwój siatkówki w mieście.

- Mam dosyć trudny charakter i niekoniecznie zawsze idę z głównym nurtem - opowiada. - W sporcie albo coś jest białe, albo czarne. W polityce różnie z tym bywa, ale specjalnie naginać swoich poglądów, jeżeli ludzie mnie wybiorą, nie zamierzam.

Winnik przyznaje, że bycie blisko władzy działaczom sportowym się opłaca. Bo wtedy ma się po prostu większą siłę przebicia.

- To moje kandydowanie jest także wyrazem poparcia dla obecnego prezydenta Suwałk - zaznacza.

Bo prezydent dba o sport. Raptem 70-tysięczne miasto może pochwalić się aż trzema drużynami grającymi w niemal najwyższych klasach rozgrywkowych - piłkarską, siatkarską oraz badmintonową.

Czy Joanna Mendak i Wojciech Winnik mają realne szanse na wybór? Łatwo nie będzie, bo otrzymali dosyć odległe numery na listach. Pewne jest natomiast, że komitetowi Renkiewicza przysporzą sporo głosów.

Chcieli mieć boksera wagi ciężkiej

Sportowców na listach wyborczych postanowiło też wykorzystać SLD. Tradycje są w tym przypadku bogate. Partię tę w różnych gremiach reprezentowali już m.in. słynny lekkoatleta Marian Woronin, pięściarz Jerzy Kulej czy piłkarz Grzegorz Lato.

W 2010 r. SLD sięgnął nawet po mieszkającego od lat na Suwalszczyźnie Wojciecha Fortunę, mistrza olimpijskiego w skokach narciarskich z 1972 r. Kandydował on do sejmiku województwa podlaskiego. Znane nazwisko niewiele jednak dało. Fortuna nie tylko nie został radnym, ale też przegrał z kandydatami z tej samej listy. W tym roku, choć miał propozycje, już w szranki wyborcze nie stanął. - Politykę zostawiam dla polityków - stwierdził.

W Białymstoku SLD kandydowanie do rady miejskiej zaproponowało m.in. siatkarce Joannie Szeszko oraz bokserowi Grzegorzowi Kiełsie. Ta pierwsza grała w najlepszych polskich drużynach, w tym AZS-ie Białystok. W 2002 r. uczestniczyła w mistrzostwach świata, jako reprezentantka kraju.

- Trzeba sobie stawiać wciąż nowe wyznania - mówi o swoim kandydowaniu. - Choć nie jestem białostoczanką z urodzenia, to miasto bardzo mi się spodobało. Myślę, że mogę zrobić wiele pożytecznego dla rozwoju sportu, nie tylko, jak to się dzieje obecnie, piłki nożnej.

Joanna Szeszko jest nauczycielką. Jeszcze w maju br. występowała na siatkarskim parkiecie. Ale, jak twierdzi, jej kariera chyba dobiegła końca.

Propozycję kandydowania dostała od SLD jeszcze w lipcu. Był więc czas na gruntowne przemyślenia.

- Absolutnie nie jest tak, że zezwoliłam na umieszczenie swojego nazwiska na liście tylko po to, by napędzić więcej głosów - zapewnia. - Chcę zostać radną.

Grzegorz Kiełsa też występował w naszej reprezentacji. Ale w boksie. Walczył w wadze ciężkiej, najpierw jako amator, potem - zawodowiec, a więc w takiej, gdzie na głowę spadają najmocniejsze ciosy. Choć wstępnie zgodził się na kandydowanie, ostatecznie z listy wyborczej zniknął. Jak tłumaczy Krzysztof Bil-Jaruzelski, regionalny szef SLD, bokser nie zdążył na czas podpisać dokumentów wyborczych.

Po znanego sportowca postanowił sięgnąć także PiS. To Marek Citko. Kandyduje do sejmiku województwa podlaskiego.

Do dzisiaj panuje opinia, że Citko to jeden z największych talentów polskiego futbolu. W połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku ten wychowanek Jagiellonii Białystok zaczął robić na boisku międzynarodową karierę, stał się podporą naszej reprezentacji. Otrzymywał propozycje gry w najlepszych europejskich klubach. Ostatecznie wylądował w angielskim Blackburn. Niedługo potem doznał poważnej kontuzji. Jej leczenie się przeciągało. Cała kariera legła w gruzach. Citko nigdy już nie wrócił do dawnej formy. Piłkarski żywot kończył w II polskiej lidze. Później gdzieś zniknął. Odnalazł się jako menedżer piłkarski. Dziś wynajduje młode talenty i sprzedaje je do dobrych klubów.

Jak to się stało, że kandyduje? Poseł Krzysztof Jurgiel mówi, że środowisko PiS z Markiem Citko już wcześniej utrzymywało kontakty. Padła propozycja, by wystartował w tych wyborach. Były piłkarz się zgodził. - Liczę, że zdobędzie dużo głosów, a potem, jako radny sejmiku, zajmie się sportem w regionie - dodaje Jurgiel.

Z samym kandydatem nie udało nam się skontaktować. Chcieliśmy zapytać, dlaczego wybrał akurat PiS. Być może zdecydowały kwestie światopoglądowe. Jeszcze w czasach kariery piłkarskiej Citko przedstawiał się jako osoba głęboko wierząca. Wręcz się z tym obnosił.
Radny z przypadku

Jedynym w regionie sportowcem ze sporym już doświadczeniem w zasiadaniu w Radzie Miejskiej jest były piłkarz Jagiellonii Jacek Chańko. Mija osiem lat, gdy został rajcą białostockiego samorządu. Jak sam przyznaje, trochę przez przypadek. Kolega zapytał go, czy nie zgodziłby się na kandydowanie z listy PO. Zgodził się. I choć znalazł się dopiero na dziewiątym miejscu listy, a specjalnej kampanii wyborczej nie prowadził, został radnym. W tym przypadku zadziałała magia znanego nazwiska.

- Pierwszy okres zasiadania w radzie był bardzo trudny - wspomina Chańko. - Trzeba było się uczyć wielu nowych rzeczy. Ale potem już poszło.

Na początku tego roku Chańko znalazł się w grupie radnych, którzy nie byli zadowoleni z tego, jak zarządzany jest Białystok. Kilka osób wystąpiło więc z klubu PO. Niektórzy z nich kandydują teraz z list PiS-u.

- We wszystkich ugrupowaniach są porządni ludzie - tak Chańko tłumaczy zmianę politycznych barw. - I w PO, i w PiS wiele można z nimi zrobić. Na poziomie miejskiego samorządu ideologia nie ma raczej znaczenia.

Aktualnie Chańko angażuje się w kampanię kandydata PiS na prezydenta miasta. Liczy na jego oraz swój sukces.

Broń obosieczna

Dr Sergiusz Trzeciak uważa, że nazwisko znanego sportowca może przyciągać w wyborach do rad gminnych. Dobrze jednak, jeśli kandydat wykaże choć odrobinę starań i przynajmniej symboliczną kampanię zorganizuje. Żeby ludzie nie pomyśleli, że ich lekceważy.

Ale z sejmikami wojewódzkimi różnie to jednak bywa. Bo, jak wynika z doświadczeń z minionych lat, tutaj liczy się bardziej partyjny szyld. Wojciech Fortuna kandydujący cztery lata temu z PO czy PiS zdobyłby pewnie znacznie więcej głosów, niż startując z listy SLD.

- Wyborcy w dwojaki sposób reagują na znanych sportowców - przestrzega dr Trzeciak. - Jedni głosują na nich w ciemno, licząc na to, że są wszechstronnie utalentowani. Inni - wręcz przeciwnie. Bo uważają, że sportowcy do polityki się po prostu nie nadają. Ta broń może być więc obosieczna, a ostateczny efekt trudno przewidzieć.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna