Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mają dość wielkiej płyty

(ap)
Helena Mieszkuniec od kilku lat mieszka w Czarnej Wsi Kościelnej. Przeprowadziła się tam z Białegostoku.
Helena Mieszkuniec od kilku lat mieszka w Czarnej Wsi Kościelnej. Przeprowadziła się tam z Białegostoku. M. Kość
Coraz więcej ludzi przeprowadza się z miasta na wieś. Niektórzy kupują działki kilkanaście kilometrów od Białegostoku, budują dom i sprzedają mieszkania w mieście. Ale są i tacy, którzy wyjeżdżają nawet kilkadziesiąt kilometrów dalej, kupują rozwalające się chatki, remontują je i tam spędzają weekendy i urlopy.

Helena Mieszkuniec, prezes Stowarzyszenia "Ogród Estrady i Sztuki" kilka lat temu przeprowadziła się na wieś. Dokładnie do Czarnej Wsi Kościelnej. Można powiedzieć, że zawsze mieszkała w mieście. Kiedy miała kilka miesięcy, jej rodzice przeprowadzili się z Wileńszczyzny do Białegostoku.
- Zawsze zazdrościłam kolegom i koleżankom, że na przykład w wakacje mogą jeździć do cioci czy do babci na wieś. Ja nie miałam takiej możliwości - mówi Helena Mieszkuniec.
Postanowiła zrealizować więc marzenia. Teraz mieszka na wsi, a u siebie stworzyła dom pracy twórczej. Przyjeżdżają do niej artyści z całej Polski. Czuje też nić porozumienia z miejscowymi ludźmi.
- A miłość do wsi częściowo zawdzięczam też swojej mamie. Wychowywała się na wsi, w pięknym dworku, blisko przyrody. Podobnie jest tutaj. Wystarczy, że otworzę bramę, a już jestem w Puszczy Knyszyńskiej - opowiada Helena Mieszkuniec.
Mieszka w Czarnej Wsi Kościelnej na stałe.
- Na początku myślałam, że będę mieszkać trochę tutaj i trochę w Białymstoku. Jednak stwierdziłam, że jak bym była trochę tu, trochę tam, to nie miałabym domu. Postanowiłam się więc przenieść - mówi Mieszkuniec.
Są też takie miejscowości, o których jeszcze niedawno mówiło się, że są "na wymarciu". Drewniane, zapadające się chałupki, nierzadko kryte strzechą zaczęły jednak znajdować swoich nowych właścicieli. Starsi ludzie, którzy zamieszkują te miejscowości nierzadko z dziada pradziada o nowych przybyszach mówią "miastowi".
- Rzeczywiście w naszej gminie również obserwujemy, że ludzie kupują takie stare domy, remontują je, a później przyjeżdżają na weekend, żeby odpocząć - tłumaczy Marek Nazarko, wójt Michałowa.
Natomiast bardzo często na stałe na wieś przeprowadzają się ci, którzy albo są, albo zamierzają wkrótce przejść na emeryturę. Nierzadko sprzedają mieszkania w mieście, często zostawiają je dzieciom czy wnukom.
- Obserwując rynek można stwierdzić, że najczęściej ludzie kupują działki w podbiałostockich miejscowościach. Stają się więc one sypialnią całoroczną. Mieszkania w mieście natomiast są sprzedawane. Przyczyny osiedlania się pod miastem są różne, m.in. chodzi o to, że grunt jest tam tańszy - mówi Wojciech Karpiński, prezes Podlaskiego Stowarzyszenia Rynku Nieruchomościami.
Za metr kwadratowy działki w okolicach Białegostoku trzeba zapłacić od 50 do 60 złotych. W miejscowościach oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów od miasta wojewódzkiego metr kwadratowy może kosztować nawet kilka złotych, z tym że bardzo często są to działki rolne, które trzeba przekwalifikować na budowlane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna