Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mają za dużo swobody i wchodzą nam na głowę

Helena Wysocka
Niektórzy rodzice - zapracowani lub mniej odpowiedzialni często nie mają pojęcia, gdzie podziewa się ich dziecko i co w tym czasie robi. - Nie wszyscy uczą się lub uprawiają sport. Są też tacy, którzy chuliganią.
Niektórzy rodzice - zapracowani lub mniej odpowiedzialni często nie mają pojęcia, gdzie podziewa się ich dziecko i co w tym czasie robi. - Nie wszyscy uczą się lub uprawiają sport. Są też tacy, którzy chuliganią.
Suwałki. Dwóch wyrostków wybiegło zza bloku z jajami i obrzuciło nimi czekające na przystanku kobiety. Później, pokładając się ze śmiechu, uciekli w głąb osiedla. To, zdaje się, miał być żart.

Incydent wydarzył się trzy dni temu, w biały dzień, na ulicy Kowalskiego. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Poza tym, że starsza, oczekująca na autobus kobieta rozpłakała się. - Boże, kto te dzieci wychowuje? - pytała czyszcząc ubranie.

Problem z synem
W ubiegłym miesiącu policjanci przywieźli na izbę wytrzeźwień szesnastoletniego chłopaka. Był bardzo pijany, rozrabiał w domu. Ojciec nie dawał sobie z nim rady, wezwał policję. Następnego dnia rano, jak opowiadają pracownicy suwalskiej "wytrzeźwiałki", przyjechał, by zapłacić za nocleg i odebrać syna. Uczynił to bez słowa. Nieletni też nie potrafił wydusić z siebie choćby zwykłego "przepraszam". Jak szybko sytuacja się powtórzy? A może już się powtórzyła?

Parę miesięcy temu natomiast, w jednej z podsuwalskich miejscowości policjanci zatrzymali na drodze kilkunastoletniego chłopca. Jechał samochodem, na dodatek niesprawnym. Dziecko, co jest oczywiste, nie miało prawa jazdy. Funkcjonariusze zabrali nieletniego i zawieźli do domu. Ojciec "kierowcy" zrobił policjantom karczemną awanturę. Zarzucił, że ograniczają wolność młodzieńca, wtrącają się w cudze sprawy. Sprawą, na wniosek urażonego tatusia, zajmowała się prokuratura.

Karą brak nagrody
- Niestety, wielu rodziców źle pojmuje wychowywanie dzieci - mówi Krzysztof Kapusta, oficer prasowy suwalskiej komendy. - A my mamy tego dowody na co dzień. Dorośli często bronią swoje pociechy, choć doskonale wiedzą, że nabroiły. Tym samym rozzuchwalają je. Wzrasta poczucie bezkarności. A to jest bardzo naganne.

Rozmówca zauważa też, że nieletni mają za dużo swobody. - Do późna i w bardzo różnym towarzystwie przebywają na ulicy - dodaje. - A rodzice nie zawsze mają o tym pojęcie.

Czasem bywa też tak, że nocą policjanci odwożą dzieci do domów, a rodzice przecierają oczy ze zdumienia.

- Dziwią się skąd się wzięło - dodaje policjant. - Byli przekonani, że śpi, albo ogląda telewizję.

W podobnym tonie wypowiada się Ewa Starczewska, psycholog. - Niektórym rodzicom brakuje konsekwencji i czasu na wychowanie dzieci. Zajęci pracą zapominają o swoich pociechach, a te idą do rówieśników, gdzie znajdują akceptację. I wtedy często działa prawo tłumu. Jeden przed drugim popisuje się, sypie pomysłami. Dochodzi do różnych incydentów.

Rodzice, zdaniem psycholog, popełniają jeszcze jeden kardynalny błąd, nie stosują kar.

- Nie mówię o karach cielesnych, bo takie do niczego nie prowadzą. Przemoc rodzi przemoc - dodaje Starczewska. - Najbardziej skuteczną karą jest brak nagrody. Ale w domu muszą być ustalone pewne zasady, według których rodzina postępuje. Jeśli dziecko je realizuje, trzeba je nagradzać. Jeśli nie, zabierać nagrodę. Wtedy być może nikt jajami nie będzie rzucał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna