Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Makabra na całego. Nieboszczki podmienili

(kk)
sxc.hu
To interesujące zjawisko tak wyglądało:

Podmienili nieboszczki. To interesujące zjawisko miało miejsce swego czasu w Gliwicach i tak wyglądało: W cieple, ciszy i spokoju, u sióstr boromeuszek, dożywała swoich ostatnich dni pani Marianna. U boromeuszek pracowała też jej synowa, więc była prawie rodzinna atmosfera.

Jak każda stara kobieta, Marianna zajmowała się prawie wyłącznie planowaniem swojej przyszłości. Planowała, w czym ma zostać pochowana i przy każdej okazji przypominała rodzinie, aby w ostatnią drogę przyodziali ją w granatowy kostiumik, czarne buciki i rajstopy w czarne groszki. Tak przyodziana życzyła sobie być zapakowana do jasnej dębowej trumny wyściełanej atłasem. Niczego sobie. Tym bardziej, że do ozdoby zachciało się jej ulubionej broszki. Po co jej ta broszka była w ostatniej drodze potrzebna, nikt nie wiedział. Ale to właśnie dzięki niej uniknięto najgorszego.

Kiedy mamusi zeszło się z tego padołu łez, dzieci ubrały ją, tak jak sobie życzyła i zapakowały do jasnej, dębowej trumny. A na drugi dzień synowa przeglądała osobiste rzeczy po teściowej nieboszczce i w szkatułce z biżuterią znalazła broszkę. Zapomnieli w rozpaczy przypiąć do ciała! Ale nic straconego.

Mamusia jeszcze niepogrzebana przebywa w trumnie na katafalku w kaplicy. Wystarczy uchylić wieko.
Tak też zrobili. Poszli do kaplicy i uchylili wieko. Synowa zaraz wybiegła z krzykiem, bo spostrzegła, że teściowa rajstopy ma, ale podarte, ktoś pozbawił ją butów, za to w zamian zawiązał chustkę na głowie. Pierwszy syn Marianny zaraz rzucił się do brata, tego, którego małżonka wybiegła z kaplicy z pretensjami: W co ubrałeś naszą mamę? Pewnie posądzał go o skąpstwo.

Jeszcze raz uchylili wieko. Tym razem przyjrzeli się uważniej - to nie była ich mamusia! I teraz dopiero zaczęła się makabra. Obaj rzucili się do grabarza, ale ten niewinny człowiek nic nie wiedział. Przeszukali na wszelki wypadek kaplicę, bo grabarze to wesoły lud, który lubi dla kawału chować przed sobą zwłoki po różnych kątach. Po nieboszczce jednak ślad zaginął.

- Zaraz, zaraz. Przed chwilą był pogrzeb - zaczął w końcu rozumować grabarz. - Może mamusię pochowali wcześniej przez pomyłkę.

Jeśli sądzicie, że pobiegli rozgrzebywać świeży grób, to jesteście w błędzie. Ostatniego nieboszczyka na szczęście pochowano w grobowcu. Odwalili wieko, patrzą, a tam leży jegomość w spodniach i w żaden sposób nie chce przypominać mamusi. Makabra więc na całego, niczym w filmowych horrorach, których akcja rozgrywa się na cmentarzu, czyli prawie we wszystkich.

Synowie zadzwonili w końcu do zakładu pogrzebowego, któremu zlecili pochówek. A tam kierowniczka zaklina się, że nigdy jeszcze zwłok nie udało się jej podmienić. Ale sprawdzi.

Sprawdziła. Okazało się, że w Gliwicach są dwa zakłady opieki społecznej prowadzone przez boromeuszki. Tak się złożyło, że w tym drugim też umarła kobieta i to właśnie ją wystawił zakład pogrzebowy na katafalku, wcześniej przez pomyłkę wystawiając faktury z nazwiskiem Marianny. Ona zaś nieodebrana spokojnie czekała w granatowym kostiumiku, aż ktoś się zlituje, przypnie jej broszkę i pochowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna