Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Makuszewski zyskuje pewność siebie

Miłosz Karbowski [email protected]
Maciej Makuszewski (z lewej) w meczu z Lechem miał udział w obu bramkach
Maciej Makuszewski (z lewej) w meczu z Lechem miał udział w obu bramkach A. Zgiet
Wcześniej niedoceniany w Jagiellonii, dziś jest jej motorem napędowym. Maciej Makuszewski to na razie najlepszy piłkarz wiosny w ekipie Tomasza Hajty.

To też najtrafniejsza personalna decyzja nowego szkoleniowca. Hajto jako pierwszy pozwolił Makuszewskiemu zagrać w Jadze pełne 90 minut! W ostatnim meczu z Lechem “Maku"już po raz piąty zaliczył całe spotkanie będąc jego najlepszym zawodnikiem. Po sobotnim zwycięstwie 2:0 Hajto powiedział: - O takich piłkarzach mówi się, że robią różnicę. Dobrze, że Maćka udało się skłonić do pozostania w Jagiellonii. Przed sezonem rozmawialiśmy, powiedziałem mu, że dostanie szansę i teraz ją wykorzystuje.

Futbol w genach

Filigranowy piłkarz, już jako mały chłopiec zapowiadał się na zawodnika wysokiego formatu. Pierwsze kroki stawiał w Wissie Szczuczyn.

- Mieliśmy mocny rocznik 1989. W 2002 roku zawiozłem naszą młodą drużynę na obóz PZPN do Reszla. Tam wypatrzyli Maćka ludzie ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi. Taki scenariusz był jednak pewny. Już jako trampkarz pokazywał wielki talent. Musiał z niego wyrosnąć dobry piłkarz. Na pewno najlepszy w historii naszego klubu - mówi Janusz Marcinkiewicz, wieloletni, także aktualny prezes Wissy Szczuczyn.

Maciek futbol ma w genach. Został piłkarzem, tak, jak jego dziadek Jan i ojciec Andrzej. Jan i Andrzej Makuszewscy tworzyli historię Wissy. Maciej odziedziczył po nich m. in. skłonności ofensywne. Tata Andrzej był bowiem typową boiskową “10". Warto dodać, że Maciek na początku ustawiany był... na środku obrony.

Wszędzie dobrze, oby w ofensywie

Z łódzkiej SMS Makuszewski trafił w 2008 roku do drugoligowych suwalskich Wigier. Po kilku miesiącach kibice bezapelacyjnie wybrali go najlepszym zawodnikiem rundy jesiennej. Zapytany, czy już wtedy był pewny, że zagra w ekstraklasie, odpowiada:
- Nie byłem może przekonany, ale miałem swój cel. Chciałem grać jak najlepiej. Wiedziałem, że jak będę się dobrze prezentował na boisku pojawi się zainteresowanie większych klubów. Ówczesny trener Wigier, pan Zbyszek Kaczmarek zawsze mi powtarzał: Maciek spokojnie, trzeba twardo stąpać po ziemi, a niedługo może pojawić się oferta z ekstraklasy.

W końcu, po błyskotliwego zawodnika sięgnęła Jagiellonia. Do drużyny, niespełna 21-letniego Makuszewskiego wprowadzał trener Michał Probierz. Skrzydłowy grał w kratkę. Sytuacja zawodnika pogorszyła się za czasów Czesława Michniewicza. W ciągu ostatniej jesieni spędził na boisku niewiele ponad 3,5 godziny. Gole strzelał tylko w Młodej Ekstraklasie. Wreszcie postawił na niego Hajto.
Makuszewski wystąpił już u niego i w pomocy, i w ataku, jak ostatnio z Lechem.

- Dostałem od trenera prawdziwą szansę. Gram dużo, dużo więcej. Z każdym meczem wygląda to chyba coraz lepiej. Staram się odpłacić za to zaufanie. Będę grał, tam, gdzie mnie trener ustawi. Czuję się dobrze jako ofensywny piłkarz. Nie ma dla mnie znaczenia, czy gram na prawej, lewej stronie, czy jako napastnik. Po prostu cieszę się z każdego meczu - mówi nam Makuszewski.

Uczy się cwaniactwa

Wydaje się, że 22-latek, już w poprzednich miesiącach miał wszystko, by odgrywać w Jadze poważną rolę poza... pewnością siebie. Wchodząc na krótko jako zmiennik lub najzwyczajniej grzejąc ławę rezerwowych nie potrafił i nie mógł pokazać swoich umiejętności.

Teraz, chociażby po meczu z Lechem, widać, że młody piłkarz nadal ma jednak przed sobą wiele pracy. Przynajmniej w kilku przypadkach w rozprowadzaniu akcji wybierał złe rozwiązania.

- Zdaję sobie z tego sprawę. Wiadomo, brakuje mi jeszcze ogrania. Z każdym meczem to powinno wyglądać lepiej. Każdy mecz daje mi pewność siebie i uczy boiskowego cwaniactwa - mówi Maciej.

Wielokrotnie zdarzyło się, że piłkarz, o którym robi się głośno, poprzestaje na laurach. W najgorszych przypadkach zawodnikom do głowy uderza przysłowiowa “woda sodowa". Makuszewski zapewnia, że głowę ma chłodną.
- Nadal będę twardo stąpał po ziemi. Ludzie mówią różne rzeczy. Teraz słyszę wszędzie, że jest dobrze. Ale spokojnie, ja rozegrałem dopiero piąte, pełne spotkanie w ekstraklasie. Tym się na razie cieszę i nie wybiegam dalej w przyszłość - mówi wychowanek Wissy.

A przyszłość, dla całej Jagi, po wygranej z Lechem nieco się rozjaśniła. Według naszego bohatera o zagrożeniu degradacją nawet nie ma co myśleć:
- Już wcześniej mówiłem, że my nie mamy drużyny, która powinna się martwić o utrzymanie. Na razie postaramy się zdobyć taką liczbę punktów, by czuć się bezpiecznie, a potem chcemy zagrać o coś więcej - kończy Makuszewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna