Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamy pierwsze w kraju wirtualne muzeum

Katarzyna Chojnowska [email protected]
Pierwsze w Polsce wirtualne muzeum miasta ruszyło wczoraj. Pod adresem www.elk.ogniwa-tratwa.pl znajdziemy fascynujące opowieści i zdjęcia ełczan sięgające czasów przedwojennych.
Pierwsze w Polsce wirtualne muzeum miasta ruszyło wczoraj. Pod adresem www.elk.ogniwa-tratwa.pl znajdziemy fascynujące opowieści i zdjęcia ełczan sięgające czasów przedwojennych.
Ełk. Młodzi mieszkańcy ocalili od zapomnienia historię zawartą w opowieściach ich babć i dziadków.

Henryk Ćwikowski, uciekając przed wojną, z Bargłówki trafił do Ugandy. Z domu pani Leokadii Niemcy zbudowali okopy. Brat pani Jadwigi uciekł z Polski i został lotnikiem w Anglii. To tylko niektóre z opowieści, które znalazły się w Wirtualnym Muzeum Ełku - pierwszym takim przedsięwzięciu w Polsce.

- Wnuczek zawsze chętnie przychodził do mnie posłuchać opowieści o naszych losach - mówi Władysława Korzeniewska, której rodzinna historia znalazła się w wirtualnym muzeum. - A ja chętnie opowiadam mu nasze wojenne przeżycia.
Historie swoich babć i dziadków zebrali uczniowie szkół podstawowych nr 5 i 7, gimnazjów nr 2 i 3 oraz Zespołu Szkół Samorządowych, ZS 1 i ZS 6. Przy współpracy z olsztyńską organizacją Tratwa powstała strona internetowa. Tam możemy poznać fascynujące losy najstarszych ełczan.

- Dzieci w ramach pracy domowej miały zebrać najstarsze i najciekawsze opowieści swoich dziadków, przynieść jakieś pamiątki, zdjęcia - mówią Anna Konopka i Anna Obrycka, nauczycielki z SP 5. - Najpierw przynosiły swoje opowieści na lekcje. Później umawialiśmy się z seniorami w domach, by spisać ich historie. Dzieci bardzo chętnie się w to włączyły. A babcie i dziadkowie dużo zyskali w ich oczach.

Fragment opowieści Apolonii Glinieckiej

W kwietniu 1943 roku wraz z rodzicami Fiodorem i Heleną Jewdokimow oraz siostrą Niną i bratem Leonem zostaliśmy zabrani z miejsca zamieszkania przez żandarmów z posterunku we Woznewsi i wywiezieni do majątku o nazwie Menenhof koło Tylzytu w Prusach Wschodnich. Oprócz nas wywieźli jeszcze dwie rodziny, bo jak usłyszeliśmy: "Kacapy nie mogą mieszkać razem z Polakami".

Tata cały dobytek zapakował na wóz, przykrył nas, bo byliśmy bardzo mali a było bardzo zimno. Do dnia dzisiejszego słyszę bombardowanie. Od wybuchów było tak jasno, że: "Można było znaleźć igłę". (...) Pod koniec działań wojennych zostaliśmy wywiezieni do Bawarii.

Tam przebywaliśmy w lagrach cierpiąc głód i to bardzo utkwiło mi w pamięci. Był tam przydział na chleb, więc tata z mamą oddawali nam swoje porcje. Widziałam jak tata chodząc trzymał się ściany, bo był tak osłabiony z głodu. Mama z ciocią zrobiły dziurę w siatce i przez nią wychodziły do gospodarstw i kradły ziemniaki i zboże, aby przeżyć.

Patrząc z perspektywy czasu moje dzieciństwo było piekłem. Widzieliśmy śmierć, nędzę, biedę i zmartwienia rodziców. Pewnego majowego dnia 1945 roku otworzyła się brama i weszły wojska amerykańskie, które oswobodziły nas z niewoli. Wróciliśmy do domu. Okazało się, że zostaliśmy okradzeni przez sąsiadów. Wszystko trzeba było zgromadzić od nowa...

Więcej na www.elk.ogniwa-tratwa.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna