Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Kondrat. Powiem raz jeszcze: Koniec z aktorstwem

Redakcja
– Moja miłość do wina narodziła się, gdy opijałem nim swoją maturę – śmieje się Marek Kondrat.
– Moja miłość do wina narodziła się, gdy opijałem nim swoją maturę – śmieje się Marek Kondrat.
Z Markiem Kondratem, aktorem i kolekcjonerem wina, rozmawia Andrzej Kus.

Jest pan jednym z najbardziej znanych i lubianych aktorów w Polsce. Tymczasem w 2007 roku ogłosił pan, że kończy swoją przygodę ze sceną. Nie ciągnie pana, by zagrać jeszcze jakąś rolę?
- Wcale. Aktorstwo to jest dla mnie sprawa skończona i nie chcę już nawet o tym mówić. Zupełnie za tym nie tęsknię, nie mam nawet ulubionego filmu, w którym zagrałem. Liczy się teraz zupełnie coś innego - wino. To jest moja największa pasja, a jednocześnie praca. Czerpię z tego ogromną satysfakcję i nie wyobrażam sobie, że mógłbym robić cokolwiek innego.

Właśnie otwiera pan swój 18. sklep w Polsce. Tym razem w Szczecinie. W jaki sposób dobierane są wina, która można kupić w takim miejscu?
- Jeżdżą po całym świecie i osobiście sprawdzam, co jest warte uwagi. Wina pochodzą z własnych wyrobów przede wszystkim niewielkich producentów. Staram się, by ich cena była w idealnej relacji, co do jakości. W kolekcji jest ich ponad 700 gatunków. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Czy nazwisko pomaga w prowadzeniu takiego interesu? Klienci są z pewnością wymagający.
- Nie pośpieszam czasu i cierpliwie czekam. Swoją firmę prowadzę od ośmiu lat. Proces przyzwyczajania klientów wymaga ode mnie częstego odwiedzania swoich sklepów, pobytu na wspólnych degustacjach, odbywania spotkań z producentami, których przywożę do Polski i oprowadzam bo "winariach". Wspólnie wprowadzamy się w świat win, poznajemy.

Wygląda na to, że rzeczywiście bez reszty poświęcił się pan swojej pasji. W jaki sposób się narodziła?
- Do wina pałam sympatią od lat. Nawet maturę nim opijałem (śmieje się - przyp.red.). Mówiąc poważnie, 15 lat temu byłem na pierwszym kursie winiarskim w Bordeaux. Tam poznałem ludzi, którzy zajmują się tą pasją w którymś z kolei pokoleniu. To było dla mnie zupełnie coś nowego. Inny biegun niż aktorstwo, w którym wszystko związane jest z kurtyną czy klapsem. Wtedy też podjąłem decyzję, że chcę opowiadać Polakom o winie. Dzielić się z nimi swoją pasją i ją zarażać.

W jaki sposób dobiera pan lokalizacje sklepów? Szczecin to dosyć nietypowe miasto, trudne do prowadzenia biznesu, bardzo blisko granicy.
- Zdaję sobie z tego sprawę i dlatego będzie to moje oczko w głowie. Szukałem lokalizacji od dłuższego czasu. Zawsze wybieramy taką, gdzie łatwo jest dojechać samochodem, a klient może bez problemu przenieść do niego kilka zakupionych butelek. Udało nam się, będziemy na Starym Mieście. Szczecin jest bardzo blisko Niemiec, mieszkańcy jeżdżą tam po wino, które jest bardzo tanie. Droga zajmuje im kilkanaście minut. Moim zadaniem jest, by to zmienić. To jedno z najważniejszych miast w kraju. Chcę, by ludzie przyjeżdżali do mnie po ten alkohol. Zmienili swoje przyzwyczajenia. Ryzyko jest naprawdę podniecające. Atutem jest to, że nie ma wysokich cen. Zaczynają się od 15 złotych. 90 procent win kosztuje poniżej 50 złotych. Więcej szczegółów zawsze zdradzam przy otwarciu obiektu.

Decyzja o porzuceniu aktorstwa jest ostateczna, czy da się pan namówić jeszcze na jedną rolę w filmie czy teatrze?
- Nie dam się namówić. Skończyłem z tym raz na zawsze i nigdy więcej nie chcę do tego wracać. Chciałbym, by ludzie przestali już to wspominać. Rozmawiać mogę o winie, nie o aktorstwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna