Dzisiejsze zeznania Marka S., jednego z głównych świadków oskarżenia wnoszą do sprawy nowy wątek, jakim są powiązania gangsterów z łomżyńskim biznesem. Jako przykład podał działającą pod koniec lat 90. hurtownię "Wianex", która powstała jedynie po to by wyłudzać towary, co "wspólnikom" miało przynieść krociowe zyski.
Lewa hurtownia
Wedle Marka S., na pomysł całego interesu miał wpaść pod koniec lat 90. Jerzy W., znany łomżyński biznesmen i szwagier Sławomira W., ps. "Generał".
- Potrzebował na to pieniędzy. Nie miał, więc zwrócił się do "Generała" o pożyczkę. - zeznał Marek S. - Wtedy ja skontaktowałem się z Romanem D., ps. "Szweju" z Tarnowa. Ten sprzedał jakieś obligacje i przekazał mi 400 tys. zł. Po tym, jak osobiście dałem te pieniądze Jerzemu W., ten zapytał mnie o kogoś, kto mógłby poprowadzić firmę. Poleciłem Marka Ż. ze Szczytna. On został "słupem", formalnym właścicielem "Wianexu", który swoim podpisem firmował wszystkie lewe interesy.
Na początku firma, by nabrać wiarygodności, prowadziła legalne interesy. Potem zaczęła kupować duże ilości towaru, głównie artykuły spożywcze jedynie na faktury z odroczonym terminem płatności. Towary upłynniali potem m.in. w Gdańsku, gdzie odbiorcę znalazł "Samara".
Marek S. zeznał również, że "wspólnicy" wyłudzili też ogromny kredyt w białostockim oddziale jednego z dużych banków. A to było możliwe dzięki kamienicy przy Wiejskiej, którą Jerzy W. zapisał na Marka Ż., prowadzącego "Wianex" figuranta. Obaj panowie mieli pojechać do Białegostoku i wyłudzić kredyt pod zastaw tej kamienicy na kwotę 800 tys. zł. Wówczas miało też dojść do wręczenia łapówki dyrektorowi banku w wysokości 10 proc. tej sumy, za "przeoczenie", jakim miało być nie dokonanie przez bank wpisu do hipoteki tej kamienicy.
Dzięki temu budynek "przepisano" na Krzysztofa Ch., ps. "Tony", za co ten wedle Marka S. nie wziął ani złotówki. Bank nie mógł już zająć nieruchomości pod zastaw wyłudzonego w ten sposób kredytu.
Kiedy do bram "Wianexu" zaczęli dobijać się wierzyciele z żądaniami zapłaty za towar, Marek Ż., właściciel podstawiony przez gangsterów uciekł za granicę.
Łapówki dla stróżów prawa
Marek S. przyznał się również do opłacania policjantów. M.in. w Gdańsku przekazywał "bezzwrotną" pożyczkę Grzegorzowi K., wówczas oficerowi Centralnego Biura Śledczego.
Świadek wspominał też "bliską znajomość" gangstera Marka T., ps. "Trzewik" z byłym prokuratorem rejonowym. Obaj panowie znać się mieli jeszcze z czasów szkolnych. Wedle "Samary" prokurator miał załatwiać dla niego "wiele spraw", dzięki czemu "Trzewik" czuł się bezkarnie na terenie Łomży. Sam gangster wedle Marka S. głośno mówił o tym, że prokuratora ma w kieszeni. Żalił się również, że w nielegalną fabrykę papierosów, prowadzoną przez teścia prokuratora na jego działce, utopił masę pieniędzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?