Komentarz
Komentarz
Twarz majonezu
Moja twarz jest moją własnością i mogę chronić swój wizerunek. Na twarzy tym bardziej powinno zależeć tak ważnej osobie publicznej, jaką jest wojewoda. Marian Podziewski dał się jednak wkręcić w reklamę, a to stwarza dwuznaczną sytuację i rodzić może podejrzenia o wizerunku "na sprzedaż". Na udział w reklamie ważnych person nie zezwala coś, co nazywa się zwyczajnie - etyką polityka.
Kazimierz Radzajewski
Maniek wylizuje cały majonez z talerza, a nam zostają tylko same jajka - zachwala majonez z Kętrzyna Marian Podziewski. Maniek to jego kot. Obaj wystąpili w reklamie majonezu, choć - jak twierdzi wojewoda - nie było jego zgody na takie wykorzystanie jego osoby. Kota także.
Uwiecznili wizytę w firmie
Marian Podziewski i jego imiennik - kot Maniek zachwalają majonez w dodatku reklamowym do jednej z gazet.
Wojewoda opowiada w ulotce, że zajada się sałatką z tuńczyka z majonezem. Wielbicielem tego produktu jest też Maniek.
Majonezowa sprawa nabrała posmaku skandalu, gdy na reklamę zwrócili uwagę Czytelnicy. Natychmiast zareagowało biuro prasowe wojewody. W oficjalnym komunikacie czytamy, że wojewoda, wizytując różne zakłady w regionie, odwiedził też firmę z Kętrzyna.
- Wojewoda ze zdziwieniem zobaczył swoje zdjęcie w dodatku do gazety regionalnej. Nigdy nie uczestniczył i nie uczestniczy w jakiejkolwiek kampanii reklamowej - tłumaczy rzecznik prasowy Alfred Wenzlawski.
Z tak ostrym protestem nie zgadza się prezes "Majonezów Kętrzyńskich" Jarosław Ożański. On również wydał wczoraj komunikat.
"Nie było naszym zamiarem angażowanie wojewody do reklamy produktu. Z szacunku do włodarza województwa oraz zainteresowania, jakie wyraził działalnością firmy, zaproponowaliśmy mu uczestnictwo w elitarnym Klubie Przyjaciół Majonezu Kętrzyńskiego, na co wyraził zgodę" - czytamy w oświadczeniu.
Twarz wyceniona na 4 tys. zł
- Nie rozumiem tej reakcji. Z biura prasowego wojewody otrzymaliśmy zdjęcie Mariana Podziewskiego i jego kota. Był też autoryzowany cały tekst - powiedział nam Ożański.
Z wyjaśnień Wenzlawskiego wynika, że wojewoda był poinformowany tylko o tym, że "zaistnieje" w gazetce zakładowej.
- Nie robimy gazety dla 50 pracowników. Nasze pismo reklamowe jest dodatkiem do gazet regionalnych i ma nakład 13 tysięcy sztuk - tłumaczy prezes Ożański.
Szef firmy wycenił obecność wojewody na łamach reklamówki. Firma zdecydowała, że w drodze rekompensaty wpłaci 4 tys. zł na konto Domu Dziecka w Gołdapi. Z tego miasta pochodzą i wojewoda Podziewski, i prezes Ożański. Oraz kot Maniek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?