Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Krzywicki. Najpierw szyje, potem się przebiera

Helena Wysocka
Łazienki Królewskie w Warszawie, stara pomarańczarnia - tam także odbył się zjazd rekonstruk-torów.  - Na takim spotkaniu nie mogło mnie zabraknąć - żartuje Mariusz Krzywicki z Suwałk. - Kreację szykowałem parę miesięcy. Ale warto było, bo bardzo się podobała!
Łazienki Królewskie w Warszawie, stara pomarańczarnia - tam także odbył się zjazd rekonstruk-torów. - Na takim spotkaniu nie mogło mnie zabraknąć - żartuje Mariusz Krzywicki z Suwałk. - Kreację szykowałem parę miesięcy. Ale warto było, bo bardzo się podobała! Domowe archiwum M. Krzywickiego
Czepek robi w trzy godziny. Ale nad suknią musi ślęczeć nawet trzy miesiące. Mariusz Krzywicki z Suwałk szyje barkowe stroje i czasami sam w nich paraduje. Był już lokajem i... panną Popławską.

Sprawia mi to ogromną frajdę - nie ukrywa suwalczanin. - A przy okazji uczę się dawnej kultury i dworskiej etykiety. Wiem już, że na zamek trzeba się zapudrować A w pikniku można uczestniczyć z marszu, z rumianym licem.

Mariusz Krzywicki pracuje w jednym z suwalskich lokali. Jest kelnerem. A w wolnej chwili szyje osiemnastowieczne kostiumy.

- Jestem zafascynowany tą epoką - mówi. - Choć niewielu pewnie wie, że była ona bardziej zepsuta, niż wiek obecny.

Sceniczne pisklęta

Z rodzinnego domu wyniósł miłość do sztuki. Miał dziewięć, może dziesięć lat, gdy zaczął chodzić na zajęcia teatralne.

- Od kiedy pamiętam marzyłem, by grać na wielkiej scenie- wspomina. - Byłem chyba niezły, bo bez problemu dostałem się do akademii teatralnej.

Ale jej nie ukończył. Najpierw naukę przerwała choroba, a później posłuchał rady profesor Renaty Pałys. Tej, która w „Kiepskich” gra Paździochową.

- Uświadomiła mi, że szkoła do niczego nie jest potrzebna - opowiada. - Wielu świetnie wykształconych aktorów latami czeka na pracę, nawet na drugoplanowe role. Po co więc tracić czas na studia, skoro od dyplomu ważniejsze jest to, czy coś się potrafi, czy nie.

Krzywicki powrócił więc do rodzinnego miasta i trzy lata temu przy suwalskim ośrodku kultury założył teatr eksperymentalny ŻiŻo.

- Do współpracy zaprosiłem ludzi młodych, uczniów suwalskich szkół. Takie sceniczne pisklęta - dodaje.

Zrobił spektakl o uczuciach, od baroku po lata dzisiejsze. A właściwie o tym, jak łatwo jest przejść od miłości do nienawiści. Aktorzy recytowali wiersze Morsztyna, Słowackiego, czy Gałczyńskiego.

- Odpowiadałem za wszystko: scenariusz, reżyserię - wspomina. - Nie będę skromny, ale powiem, że odnieśliśmy wielki sukces. Sala ośrodka kultury była wypełniona po brzegi. Widzowie siedzieli nawet na schodach, otrzymaliśmy brawa.

Gromkie. Pierwsze i, póki co, ostatnie. Bo Krzywicki zawiesił teatr i poszedł pokrewną, ale inną drogą. Trochę przypadkiem. Otóż, dwa lata temu skorzystał z zaproszenia i wybrał się na bal barokowy w Radzyniu. Wcielił się tam w rolę nadwornego i przez cztery dni czesał damy. Tak mu to się spodobało, że postanowił działać jako rekonstruktor.

Szyje dla chłopek i księżniczek

Zafascynował się strojami XVIII-wiecznymi. Uważa, że mają one w sobie wiele fantazji. Poza tym, niesamowicie nawiązują do współczesności.

- Kobiety nosiły wtedy statki na głowie, metrowe fryzury - argumentuje suwalczanin. - I dzisiaj także znakomita większość pań ma „sztuczne włosy” - farbowane, doczepiane, sztucznie skręcane i prostowane. Przykleja sobie pieprzyki i się pudruje. Mężczyźni też nie byli lepsi. Zakładali poduszeczki na łydki, żeby wyglądały na bardziej umięśnione.

W kanonie ówczesnej mody dworskiej były bogato zdobione suknie, umieszczone na sztywnych konstrukcjach, pokaźna ilość wyrafinowanej biżuterii i strojne, wysokie peruki. A styl , jak wiemy, wyznaczała królowa Francji Maria Antonina, wielka pasjonatka mody.

- Wymyślała bardzo ekstrawaganckie stroje - przypomina Krzywicki. - Zmieniała kreacje co najmniej cztery razy w roku. Ale to bardzo dobrze, bo dzięki temu nie brakuje mi inspiracji.

Pierwszy kostium tworzył trochę po omacku i bardzo długo. Najpierw musiał zdobyć bowiem skany gorsetów, później wyszukać i zamówić jedwabie oraz damaszki. Bez pomocy mamy, która od lat mieszka we Francji, pewnie nie dałby sobie rady. Ale udało się zebrać wszystko i w końcu zaczął szyć. Czepek ręcznie, a suknię na starej, podarowanej lata temu przez mamę maszynie. Siedział przy niej dniami i nocami. Ciął, fastrygował i marszczył. Układał plisy i doszywał koronki. Efekt był piorunujący. Trudno więc się dziwić, że posypały się zamówienia.

- W naszym regionie nikt tego nie robi - przyznaje. - Myślę, że także stąd wzięło się zainteresowanie moimi strojami.

Dziś ma na swoim koncie kilkadziesiąt kreacji. Na różną okazję i głównie dla pań. Bo kostiumy dla panów szyje niechętnie. Nie cierpi zszywać spodni. Natomiast przy sukniach spędza każdą wolną chwilę. Tworzy stroje zarówno proste, dla chłopek, jak też bogato zdobione dla arystokratek. Szyje też kompletne kreacje przeznaczone na specjalną okazję. Choćby żałobne.

- Problemy? - zastanawia się głośno. - Pewnie, że są. Wykroje już opanowałem, ale materiały są trudno dostępne, a ich ceny powalają z nóg.

Za metr jedwabiu trzeba zapłacić kilkaset, nawet 800 złotych. A na jedną kreację potrzeba dużo, bo co najmniej dziesięć, a nawet dwanaście metrów. Do tego należy doliczyć dodatki, też w cenie. Łatwo więc wyliczyć, że strój kosztuje blisko dziesięć tysięcy zł. Kogo na to stać?

- Być może z tego właśnie powodu w naszym regionie rekonstruktorów jest niewielu - przyznaje. - Ale w dużych miastach, np. w Warszawie - są. Zresztą, tam ludzie zupełnie inaczej podchodzą do sprawy.

Przebrani, w perukach na głowach, czy fryzurach stylizowanych na osiemnasty wiek potrafią chodzić jak gdyby nic po starym mieście. Albo jeździć tramwajem, wsiąść do metra, czy robić zakupy w marketach. I nikt nie wytyka ich palcami.

- W Suwałkach byłoby to niemożliwe - śmieje się suwalczanin. - Niestety, nie jesteśmy aż tak tolerancyjni.

Ale nad Czarną Hańczą też wykorzystano talent Krzywickiego. Ośrodek kultury zamówił kreacje na paradę z okazji urodzin miasta. Było na co popatrzeć!

Za pannę dostał medal

Mariusz Krzywicki chętnie uczestniczy w zjazdach polskich rekonstruktorów. Przebiera się wówczas za różne postaci. Wszystko jedno jakie. Był więc mieszczaninem, lokajem, fryzjerem Augusta II Sasa, a nawet... panną Popławską. W jej rolę wcielił się tak dobrze, że zgromadzeni na zjeździe długo nie mogli poznać, kto paraduje w sukni i barwnym, okazałym kapeluszu. Zresztą też uszytem przez Krzywickiego.

- Za tę kreację dostałem medal, czyli złoty naparstek - dodaje suwalczanin. - To najwyższe i bardzo cenne wyróżnienie.

Z pasji, choć kosztownej i czasochłonnej, nie zamierza rezygnować. Daje mu ona wytchnienie psychiczne.

- Bardzo fajnie, że przez jakiś czas mogę być zupełnie kimś innym - tłumaczy suwalski „krawiec”. - Nie myśleć o trudnościach codziennego dnia...

A tych nie brakuje. Bo przecież większość rekonstruktorów to zwykli ludzie: sprzedawcy, pielęgniarki, kelnerzy, czy urzędnicy. Na co dzień zagonieni, przytłoczeni trudami życia. O tych trudach zapominają w momencie, gdy wkładają stare fraki. Myślą wtedy wyłącznie o tym, by zapamiętać kroki manueta, czy właściwie dobrać fryzurę.

Na ten rok Krzywicki ma dość bogate plany. Najpierw pojedzie do Rzymu, gdzie wystąpi jako podróżnik. Na razie wiadomo tylko, że będzie przechadzał się po murze. Oczywiście, w przebraniu, które już przygotowuje. W lipcu weźmie udział w bitwie, którą znajomi rekonstruktorzy planują zorganizować w Gdańsku. Tam wcieli się w rolę pirata. A na koniec wakacji pojedzie na piknik do Jabłonnej.

- Wtedy nie będę musiał się pudrować - śmieje się.

Dodaje, że trzy, cztery zjazdy w roku to dużo. Do każdego trzeba się przecież odpowiednio przygotować. Uszyć strój i zapoznać się ze scenariuszem.

A marzenia? Chciałby w Suwałkach stworzyć grupę rekonstruktorską. Wtedy można byłoby spotykać się częściej i przebierać też częściej. Marzą mu się też kolejne spektakle. W szufladzie ma już scenariusz na komedię o małżeństwie, które nieco się sobą znudziło. W tym spektaklu chciałby wykorzystać plenery Suwalszczyzny. No i w końcu zamierza przebierać się, przebierać i przebierać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna