Marsz równości. Po zajściach w Białymstoku policja zna już tożsamość ponad 100 osób

Pobliże uniwersyteckiego budynku przy ul. Liniarskiego. Ktoś próbuje wyrwać 13-latce z rąk tęczową flagę. Okaleczona drążkiem dziewczynka ma obrażenia palca i otarcia na udach. Sprawca wciąż jest poszukiwany.

Ulica Suraska. Do drobnego chłopaka podbiega rozjuszony mężczyzna w szarej czapce z daszkiem. Z wymachem kopie 17-latka. Dużo niższy od niego, dostaje cios w ramię. Ledwo utrzymuje równowagę. Schodzi z drogi innym pobudzonym agresją mężczyzn. Jeden upiór w czerwonej kominiarce, wyglądał jakby szykował się do ataku. Szukał ofiary. Sceny te zostały nagrane z wnętrza apteki, gdzie schronili się wystraszeni przechodnie. W tle słychać przejmującą rozmowę wystraszonego odgłosami petard dziecka z matką, która próbuje je uspokoić, Mówi o braku tolerancji.

Film został opublikowany w sieci. Obejrzeli go także policjanci.

- Dotarliśmy do pokrzywdzonego. Wszystkie czynności związane z tą sprawą zmierzają do identyfikacji napastnika - mówi nadkom. Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji.

Z przekazanych przez niego informacji wynika, że zaatakowany 17-latek ma złamany obojczyk.

Marsz równości w Białymstoku 2019. Poszukiwani przez policję. Ścigana jest też kobieta (zdjęcia)

To nie jedyna ofiara sobotnich zajść w Białymstoku. Co prawda na samym marszu - od zawiązania do rozwiązania zgromadzenia - mundurowi nie odnotowali osób rannych, ale poza nim działy się dantejskie sceny.

Białostoccy policjanci ze specjalnego zespołu cały czas analizują monitoring, nagrania wykonane przez policjantów, ze śmigłowca straży granicznej, ale również przeglądają internet i filmy publikowane w sieci przez postronnych świadków. To kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset godzin nagrań. Funkcjonariusze typują zachowania, które wpisują się pod paragraf, ale też ustalają dane pokrzywdzonych, o ile te nie zgłoszą się same. Tak było w przypadku 14-latka zaatakowanego na ul. Suraskiej. Wobec podejrzanego o pobicie jego i jeszcze innej osoby 24-latka sąd zastosował tymczasowy areszt na okres dwóch miesięcy.

Jak podało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, do piątku podlaska policja ustaliła tożsamość 104 osób, które 20 lipca w Białymstoku łamały prawo. Z 77 osobami zostały już wykonane czynności w związku z popełnionymi przestępstwami lub wykroczeniami.

Zarzuty z kodeksu karnego do tej pory usłyszało sześć osób. Jak ustaliliśmy to mieszkańcy Białegostoku i okolic. Odpowiedzą m.in. usiłowanie naruszenia nietykalności cielesnej policjantów, kierowanie gróźb karanych i udział w pobiciu.

Marsz równości w Białymstoku. Światowe media pokazują zamieszki. Zobacz, jak o marszu pisze CNN, Washington Post [ZDJĘCIA] [24.07.2019]

W trzech innych postępowaniach prowadzonych przez prokuraturę są na razie ofiary, ale nie ma sprawców. Chodzi o spowodowanie lekkich obrażeń ciała 13-latki z flagą oraz mężczyzny uderzonego kamieniem. Trwa ustalanie napastnika, który zaatakował dziennikarza i próbował wytrącić mu kamerę z rąk.

W pierwszym w historii Białegostoku marszu równości wzięło udział około 800 osób. Nad bezpieczeństwem manifestantów czuwało ponad 700 funkcjonariuszy policji z woj. podlaskiego, Warszawy, Radomia i Olsztyna. W mieście odbyło się kilkadziesiąt innych zgromadzeń, m. in. kibiców i czuwanie przy pomniku Bohaterów Ziemi Białostockiej.

Wzdłuż i na przeciwko trasy marszu równości ustawili się jego przeciwnicy. Wrogo nastawieni kontrmanifestanci próbowali zablokować marsz. W kierunku jego uczestników poleciały wyzwiska, a także kamienie, jajka i szklane butelki.