Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marsz Wyklętych z Burym na czele. Bez poparcia Kościoła, Prezydenta RP i wbrew ludzkim łzom

azda/bak
Bury, Bury, nasz bohater - takie hasło było wykrzykiwane przez uczestników Marszu Żołnierzy Wyklętych, zorganizowanego po raz pierwszy w Hajnówce. Romuald Rajs ps. Bury był niemalże postacią przewodnią marszu. Jego zdjęcie znajdowało się w centralnym miejscu na głównym banerze...

Marsz nie jest poświęcony tylko „Buremu” ale wszystkim Żołnierzom Wyklętym - zapewniał jeszcze przed jego rozpoczęciem Bogusław Łabędzki, współorganizator marszu, prezes Stowarzyszenia Historycznego im. Danuty Siedzikówny ps. Inka, a jednocześnie radny z ramienia PiS.

Dodał też, że po rozmowie z przedstawicielami mniejszości białoruskiej ustalił z młodzieżą organizującą marsz, iż postać Romualda Rajsa ps. Bury nie będzie pojawiała się na plakatach, ulotkach czy koszulkach (było to zapowiadane na portalach internetowych). A Sergiusz Niczyporuk, przedstawiciel mniejszości prawosławnej, który w spacyfikowanych przez oddział „Burego” Zaleszanach stracił bliskich, zapewnił go nawet, iż jeśli marsz nie będzie nawiązywał do „Burego”, to sam weźmie w nim udział.

Marsz Wyklętychczy marsz „Burego”

Stało się jednak inaczej. Transparent ze zdjęciem „Burego” niesiono w pierwszym rzędzie marszu. Uczestnicy skandowali: „Bury nasz bohater”, do „Burego” i jego działalności odnosiły się odezwy i przemówienia podczas uroczystości. Trudno było uniknąć wrażenia, iż to właśnie Rajs jest głównym bohaterem marszu. Oprócz niego w okrzykach wymieniano tylko „Inkę”. „Łupaszkę” uczczono podczas składania kwiatów pod upamiętniającą go tablicą w przedsionku kościoła.

W przemówieniach wspomniano też partyzantów pochowanych na Topile i Zygmunta Błażejewicza „Zygmunta”, ale i tak nawiązywały one do „Burego” i jego działalności.

Jak po marszu tłumaczył nam Łabędzki, „Bury” pojawił się w trakcie marszu, bo na sesji rady powiatu część radnych nie chciała uczcić Żołnierzy Wyklętych bez wykluczenia z ich grona Rajsa. A okrzyki „Bury nasz bohater” miały być reakcją na prowokacyjne zaczepki gapiów.

Postać Rajsa budzi ogromne kontrowersje. W Hajnówce i okolicach żyje jeszcze mnóstwo osób, których bliskich zamordował oddział „Burego”.

„To nie bohater,to zbrodniarz”

- Mordercy - mówili ludzie patrząc na transparent niesiony przez młodzież w marszu.

Byli jednak i tacy, którzy uśmiechali się do demonstrujących.

- O, to ten człowiek zamordował mego dziadka - mówi pani Eugenia. - Mój dziadek nazywał się Grzegorz Dmitruk i mieszkał w Krasnowsi. Nie działał w żadnej partii. Po prostu pracował na gospodarstwie. Dostał nakaz pojechania do Łozic po drzewo na budowę szkoły w Orli. Pojechał i już nie wrócił. „Bury” go zabił, bo był prawosławny.

Dziadek pani Eugenii jest jednym z furmanów zamordowanych przez oddział „Burego”.

- Nie mam nic przeciwko temu, by czcić walczących o nie-podległość - dodaje pani Eugenia. - Czcijcie ich, bo walczyli i ginęli. Ale nie róbcie bohaterów z morderców niewinnych ludzi. Jeśli tego nie rozumiecie, to życzę wam byście sami przeżyli to, co rodziny pomordowanych.

Jeszcze bardziej dojmująca była treść odezwy, którą jeden z uczestników marszu odczytał pod urzędem miasta.

Wynikało z niej, że pomordowani to kolaboranci i sprzymierzeńcy władzy ludowej działający w różnych organizacjach. I w dodatku podczas ataku oddziału „Burego” byli oni uzbrojeni. A wszelkie niewinne ofiary, w tym dzieci, śmierć poniosły przypadkowo od zaczadzenia lub zbłąkanej kuli. Autor odezwy podważał też wiarygodność śledztwa IPN, które zaprzeczało temu, by pomordowani działali w jakiejkolwiek organizacji komunistycznej i by mieli broń. W odezwie stwierdzono, iż świadkowie przesłuchiwani przez prokuratora IPN celowo składali zeznania obciążające „Burego”.

- Nie można czcić mordercy pod oknami bliskich jego ofiar - mówił Arkadiusz Waszkiewicz kilka godzin wcześniej podczas pikiety SLD, która krytykowała marsz. - I w dodatku wmawiając, iż to ci niewinni pomordowani ludzie są winni zbrodni. Sprzeciwiamy się takiemu przekłamywaniu historii.

Pikieta SLD odbyła się jeszcze przed marszem. Wzięło w niej udział kilkanaście osób.

Z ikoną przeciw czczeniu mordercy

Większe zainteresowanie wzbudził protest grupy prawosławnych, którzy wyszli na przeciw marszu z chorągwiami i Zaleszańską Ikoną Matki Bożej, nawiązującą do spalenia wsi przez oddział „Burego”.

- Czczenie „Burego” jest albo wynikiem niewiedzy, albo prowokacją - mówił ojciec Marcin Piekarski, grecki mnich pochodzący z Hajnówki. - Moi rodzice sami przeżywali strach przedmordami „Burego”.

Pikietę prawosławnych od marszu odgrodził kordon policji. Jednak część jego uczestników wdała się w dyskusję z protestującymi przeciw marszowi. Przykrych słów nie brakowało.

- Czemu nie wyjechała pani w 1945 roku na wschód - pytał jeden z uczestników marszu uczestniczkę pikiety prawosławnych. - Czemu bierze pani emeryturę?

- A dlaczego miałam wyjeżdżać, ja pochodzę stąd, a na swoją emeryturę zarobiłam - odpowiadała. - Od lat tu wszyscy żyją w zgodzie, obchodzą razem jedne i drugie święta. A wy tu przyjechaliście dzielić i czcić mordercę.

- A skąd pani wie, skąd przyjechałem i po której stronie jestem? - kontynuował uczestnik marszu.

- Opaska pana zdradza - stwierdziła kobieta.

- Nie podoba się pani opaska, bo biało-czerwona? - dopytywał zaczepnie mężczyzna.

- Nie chodzi o te barwy, jestem Polką i kocham Polskę - odpowiedziała. - I tym bardziej mnie boli, że narodowe barwy łączycie z wizerunkiem mordercy, który gnębił tu ludzi.

Jeden z przedstawicieli prawosławnych podszedł nawet do Bogusława Łabędzkiego i chciał mu wręczyć Zaleszańską Ikonę NMB. Podczas rozmowy obie strony umówiły się na spotkanie na mogiłach partyzantów na Topile pod Hajnówką.

Nie tylko prawosławni skrytykowali marsz. Symboliczne było to, iż chociaż marsz miał się zacząć w jednym hajnowskim kościele, a skończyć mszą świętą w drugim, obie świątynie dla jego uczestników pozostały zamknięte. Nie wyszli też do nich duchowni.

Ale organizatorzy I Hajnowskiego Marszu Żołnierzy Wyklętych uważają go za sukces.

Jest nadzieja na pojednanie?

- Marsz uznaję za udany i chętnie włączę się do organizacji podobnych obchodów za rok - mówi Łabędzki. - Szczególnym optymizmem napawa mnie spotkanie z przedstawicielami prawosławia i przekazanie ikony. Mam nadzieję, że pod koniec maja będziemy mogli wspólnie pomodlić się nad mogiłą Żołnierzy 5. Wileńskiej Brygady na Topile.

Zapytaliśmy go, czy za rok również chce w podobny sposób eksponować „Burego”.

- Ten marsz miał upamiętnić wszystkich Żołnierzy Wyklętych z okazji narodowego dnia pamięci, który jest świętem rangi państwowej - podkreślił. - Mam nadzieję, że za rok w organizację obchodów, niekoniecznie marszu, włączą się lokalne samorządy.

Jednak dopóki będzie on miał prowokacyjny charakter, a na plakatach będzie „Bury”, samorząd raczej tej inicjatywy nie poprze. Tak samo jak Prezydent RP, który odmówił patronatu nad marszem i Kościół, który zamknął przed nim drzwi. Nie wspominając prawosławnych, którzy nie zgodzą się na czczenie mordercy swych rodziców i dziadków. Tym bardziej, że w przekazie marszu to pomordowani cywile ukazywani byli jako winni zbrodni. A jak stwierdził IPN, nie ma żadnych dowodów, by ofiary działały w strukturach komunistycznych. Zabijane były ze względu na wyznanie i białoruską narodowość.

Pikieta SLD przed marszem Żołnierzy Wyklętych
„Bury nie nasz bohater” to hasło przewodnie pikiety, którą zorganizowali przedstawiciele Sojuszu Lewicy Demokratycznej na kilka minut przez rozpoczęciem Marszu Żołnierzy Wyklętych. Organizatorzy pikiety zwrócili uwagę na fakt, iż Romuald Rajs „Bury”, mimo że był dobrym i bitnym żołnierzem, na Podlasku dopuścił się zbrodni i szczególnie z pamięci mieszkańców powiatu hajnowskiego ciężko jest wymazać jego krwawy rajd. Na przełomie stycznia i lutego 1946 roku dokonał on szeregu pacyfikacji prawosławnych wsi. Wówczas to zostały spalone m. in. Zaleszany, Szpaki i Zanie. Z jego rozkazu zginęło 79 osób, w tym kobiety i małe dzieci.

Prawosławni przeciwko gloryfikowaniu kapitana Romualda Rajsa
„Prawosławni nie chcą Burego” - z takim transparentem przywitało Marsz Żołnierzy Wyklętych kilka osób związanych z Cerkwią prawosławną. Na czele stanął mnich z Grecji pochodzą-cy z Hajnówki. Pikietujący podkreślali, że nie mają nic przeciwko Żołnierzom Wyklętym, bo byli to żołnierze, którzy walczyli o wolną Polską. Ale do tej kategorii na pewno nie należy kapitan Romuald Rajs „Bury”, odpowiedzialny za śmierć niewinnych. Pikietujący pokazywali listę zawierającą imiona i nazwiska niektórych ofiar cywilnych, które ciążą na sumieniu „Burego”. - Gdyby nie jego postać, nie stalibyśmy tutaj - podkreślali pikietujący. - Nie możemy pozwolić, by gloryfikowano osobę, która ma ludzką krew na rękach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna