Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marszałek nagrodził swoich 600 urzędników. Dostali nawet po kilka tysięcy złotych!

jsz
archiwum
Do ich kieszeni trafiło w sumie ok. 2,5 mln złotych.

Marszałek Jarosław Dworzański hojnie nagrodził swoich pracowników. Niektórzy dostali nawet po kilka tysięcy złotych. Nagrody wypłacono niemal wszystkim pracownikom Podlaskiego Urzędu Marszałkowskiego. Do ich kieszeni trafiło w sumie ok. 2,5 mln złotych.

- Taka praktyka, jeśli trwa od lat, to raczej coś, co się należy, a nie prawdziwy system motywacyjny - komentuje dr Anatoliusz Kopczuk, ekonomista z Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Białymstoku. - Pracę urzędnika tak naprawdę trudno jest ocenić.

Zatrudniony w urzędzie niczego bowiem nie produkuje, ani nie sprzedaje. Trudno więc mówić o konkretnym efekcie pracy. W ocenie ekspertów obecny system funkcjonuje, bo lepszych rozwiązań po prostu nie ma.

Najwięcej dostali dyrektorzy
Za co te nagrody? W uzasadnieniu można przeczytać, że szczególne osiągnięcia w pracy, za rozwijanie własnej wiedzy, za złożoność zadań czy umiejętność współpracy i za samodzielność. W urzędzie marszałkowskim finansowo doceniono 604 spośród 622 zatrudnionych pracowników. Średnio na urzędnika wyszło po 2,5 tys. zł brutto. Kto dostał najwięcej?
- Wysokość kwot zależała od pełnionego stanowiska - informuje Urszula Arter z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego.

Stąd wniosek, że najwięcej przypadło dyrektorom departamentów. A pieniądze były niemałe - najwyższa nagroda to aż 8 tys. zł brutto. Najniższa zaś to 167 zł. Tę prawdopodobnie otrzymały osoby zatrudnione na stanowiskach tzw. usługowych, czyli np. kierowcy.
Nagrody rocznej nie dostał natomiast marszałek, ani pozostali członkowie zarządu województwa.
Wspomniane pieniądze wypłacono z tzw. funduszu nagród. Kosztowało to podatnika w sumie ponad 1,5 mln zł.

I jeszcze prawie milion z unijnej kieszeni
Dodatkową gratyfikację otrzymali pracownicy, którzy zajmowali się programami unijnymi.
- To element systemu motywacyjnego, wymaganego przez Komisję Europejską - wyjaśnia Urszula Arter. - Unijny fundusz nagród wpisany jest w realizację np. Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego. Jeśli nie zostanie wykorzystany, to pieniądze wrócą do Brukseli.

W sumie "unijne" nagrody to przeszło 932 tys. złotych. Najwyższa nagroda - 8 tys. złotych brutto, a najniższa - 800 złotych brutto.
Pracownicy objęci tym systemem przechodzą cykliczną ocenę, na podstawie której dyrektor departamentu klasyfikuje i ustala wysokość nagród. Do tego dochodzą oceny różnych instytucji.
Łącznie z obu źródeł do urzędników trafiło prawie 2,5 mln zł.

Nagroda jak dodatek
W ocenie ekspertów, w urzędach przydałby się czytelny system motywowania.
- W tej chwili jest trochę tak, że mamy pewną pulę i ją rozdajemy - zauważa dr Kopczuk. - Nikt nie chce tego zmienić, bo wyjdzie na tego "złego", który zabiera.

Z drugiej strony, taki system to forma zapomogi.
- W urzędzie marszałkowskim pensje są niskie - mówi prof. Robert Ciborowski, ekonomista i prorektor UwB. - Takie nagrody, które przyznaje się prawie każdemu nazwałbym raczej dodatkiem socjalnym. Urzędnicy dostają je przecież za swoją normalną, codzienną pracę, a nie za coś dodatkowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna