Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marszałek tropi panią kret z CBA

Magdalena Kleban
Przed laty była pracownicą urzędu marszałkowskiego w Białymstoku, dzisiaj jest funkcjonariuszką Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

To w niej marszałek województwa Jarosław Dworzański widzi główną przyczynę swoich obecnych kłopotów z prawem. Mowa o Magdalenie P.-K., która rok temu wraz z kolegami z CBA wkroczyła do urzędu marszałkowskiego na kontrolę. W efekcie w lutym tego roku olsztyńska prokuratura okręgowa przedstawiła marszałkowi województwa podlaskiego i jego czterem najbliższym współpracownikom zarzut przekroczenia uprawnień.

Białostocka Mata Hari?
Teraz marszałek przystąpił do kontrataku. Na pięć dni przed decydującym dla niego głosowaniem radnych o jego odwołanie, złożył w białostockiej prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Przekroczenie uprawnień oraz poświadczenie nieprawdy zarzuca byłemu marszałkowi Dariuszowi Piontkowskiemu i byłej dyrektor generalnej urzędu. Zarzuca też przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy CBA.

Największe zainteresowanie w tej sprawie budzi jednak osoba samej funkcjonariuszki Magdaleny P.-K. Współpracownicy marszałka sugerują bowiem, że ta kobieta została specjalnie zatrudniona w urzędzie - i to z naruszeniem prawa - by szukać haków na władzę nie związaną z PiS.

Agentka w urzędzie przepracowała zaledwie pół roku. Proces rekrutacji przeszła jeszcze za rządów PiS-owskiego marszałka Dariusza Piontkowskiego, ale już jej angaż, 21 stycznia 2008 r. podpisywał nowo wybrany włodarz - Jarosław Dworzański. W urzędzie przepracowała zaledwie kilka miesięcy, ale dopiero, kiedy wróciła na Wyszyńskiego, żeby przesłuchać pracowników i skontrolować dokumenty jako agent CBA (w dodatku w towarzystwie swojego męża, także agenta CBA), w urzędzie przyjrzeli się jej dokumentom. I doszli do wniosku, że osoba, która ścigała innych za niezgodne z prawem zatrudnianie, sama dostała się do pracy w urzędzie w co najmniej wątpliwych okolicznościach.

PiS: To odwracanie uwagi
Dariusz Piontkowski zarzeka się, że nie ma pojęcia jak wyglądała rekrutacja tej pani, bo nie brał w niej udziału. Przyznaje jednak, że zmniejszył dla tego konkursu wymagany od kandydatów staż pracy. - Z tego co pamiętam, to ustawa nie nakazuje, żeby na stanowisko nie dyrektorskie wymagać 10-letniego stażu. Blokuje to dostęp do pracy osobom młodszym - utrzymuje radny PiS. - Mogę się tylko domyślać, że to nie przypadek, że "Gazeta Wyborcza", która jako pierwsza opublikowała tę sprawę, "weszła w posiadanie" tych materiałów właśnie teraz, tuż przed głosowaniem nad przyszłością marszałka - 4 kwietnia. Ekipa Dworzańskiego próbuje wmówić wszystkim, że PiS zostawił w urzędzie swojego "kreta". A to zwykła bajka mająca stworzyć wrażenie, że my byliśmy tacy, jak obecnie rządzący.

Ale Jarosław Dworzański na zwołanej w czwartek konferencji prasowej utrzymywał, że urząd marszałkowski jest w posiadaniu dowodów przeprowadzenia za kadencji Piontkowskiego niezgodnego z prawem naboru na stanowisko głównego specjalisty jednego z departamentów.

- Pozostaje pytanie, dlaczego funkcjonariusze CBA nie zainteresowali się wcześniejszymi postępowaniami. Czyżby z obawy o ujawnienie "przekrętu" z zatrudnieniem swojego pracownika - zastanawia się marszałek Dworzański. I dodaje: - Zarówno pracownicy urzędu (były marszałek i dyrektor urzędu - przyp. red.), jak i osoba zainteresowana, działali na szkodę interesu publicznego, a zwłaszcza jednej z kandydatek, której oferta nie budziła wątpliwości.

Agentka Magdalena P.-K. dalej pracuje w CBA, obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna