Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marta Milan: Chcę śpiewać w Ich Troje

B. Malaszewska
Kiedy Marta Milan skończyła 16 lat, wyjechała z Białegostoku do Nowego Jorku, by szkolić swój głos. Potem przeniosła się do Miami. Jeżeli wygra casting na wokalistkę zespołu "Ich Troje”, znowu wróci do ojczyzny.
Kiedy Marta Milan skończyła 16 lat, wyjechała z Białegostoku do Nowego Jorku, by szkolić swój głos. Potem przeniosła się do Miami. Jeżeli wygra casting na wokalistkę zespołu "Ich Troje”, znowu wróci do ojczyzny. B. Malaszewska
"Marta przyjeżdżaj, bo Michał Wiśniewski szuka wokalistki!" - takiego sms-a dostała od cioci.

I czym prędzej wróciła z USA do rodzinnego Białegostoku. Po to, by zostać gwiazdą zespołu "Ich Troje". Z Martą Milan rozmawia Urszula Krutul.

Chcesz zostać wokalistką "Ich Troje"...?
- Zespół szuka wokalistki, a konkurs ma być rozstrzygnięty pod koniec listopada. Dowiedziałam się o nim zupełnie przypadkowo. Moja ciocia z Warszawy oglądała audycję "Dzień Dobry TVN" i zobaczyła tam program o castingu. Dostałam od niej sms-a: "Marta przyjeżdżaj, bo Michał Wiśniewski szuka kolejnej wokalistki". Doszłam do wniosku, że to jest szansa na promocję i pokazanie się. Zdecydowałam, że przyjeżdżam, kupiłam bilet i jestem w Białymstoku! Widocznie tak miało być. Chciałabym zachęcić białostoczan do głosowania na mnie!

Pochodzisz z Białegostoku...
- Tak. Tutaj się urodziłam, tutaj spędziłam 16 lat życia. I w wieku 16 lat wyjechałam do Stanów Zjednoczonych. Mieszkałam w Nowym Jorku, teraz mieszkam w Miami. Ale do Białegostoku wracam. Tu mnie ciągnie i chcę móc tu śpiewać.

Dlaczego wyjechałaś?
- Głównym powodem mojego wyjazdu była szkoła muzyczno-aktorska w Nowym Jorku. A że rodzice byli w Stanach, doszłam do wniosku, że to dla mnie szansa, żeby tam się uczyć. Jeszcze będąc w Białymstoku ukończyłam Szkołę Estradową im. Anny German, potem było The American Musical and Dramatic Academy w Nowym Jorku oraz The Lee Strasberg Theatre and Film Institute w Nowym Jorku. Obecnie kontynuuję naukę śpiewu w South Florida Voice Studios, a moją nauczycielką jest Beth Cohen - ta sama, która uczyła m.in. Kelly Clarkson, Desmond Child, Lindsay Lohan. Swoje pierwsze piosenki nagrywałam z Pawłem Mąciwodą z "The Scorpions" w Nowym Jorku. Brałam udział m.in. w Karaoke Idol USA 2009, gdzie zdobyłam pierwsze miejsce oraz w The New Wave Singing Competition w Helsinkach 2009, gdzie dostałam się do półfinałów. Na swoim koncie mam też rolę w sztuce Stevena Kalvara "Perfidia". Spektakl wystawiany był na Broadwayu. Wystąpiłam też w filmie "Engaging" (jego premiera planowana jest na koniec tego roku). Trochę więc tego jest! (śmiech). A to dlatego, że staram się cały czas iść do przodu.

Od dziecka interesowałaś się muzyką?
- To była moja pasja odkąd pamiętam. Jak miałam 5 lat, nakładałam buty babci, brałam długopis, który udawał mikrofon i śpiewałam. Pierwszą piosenką, której się nauczyłam było "Niech żyje bal". Do dziś ją śpiewam i mam do niej wielki sentyment. Moją pierwszą idolką była zaś Sandra. Znałam na pamięć wszystkie jej piosenki, starałam się ją naśladować. Potem dostałam od rodziców ze Stanów taki mikrofon i cały sprzęt do karaoke. Pamiętam, że zamykałam się z nim w łazience i tygodniami siedziałam i nagrywałam różne wersje piosenek. Po jakimś czasie doszłam do takiej wprawy, że nawet chórki sama nagrywałam, potem to montowałam na kasety i dogrywałam wokale... Po drodze była szkoła Anny German pani Heleny Mieszkuniec, różne festiwale, konkursy...

Śpiew to jest mowa mojego serca. To może zrozumieć tylko człowiek, który sam śpiewa. Kiedy stoję na scenie i widzę tych wszystkich ludzi, którzy przyszli, żeby mnie posłuchać, to czuję się wspaniale. To niezastąpione uczucie.

A trema się pojawia?
- Oczywiście. Za każdym razem! I cieszę się, że jest. Bo gdyby jej nie było, to by znaczyło, że coś jest nie tak. A za każdym razem jest i mnie mobilizuje i daje mi takiego "kopa".

A jak się jej pozbywasz?
- Trema zawsze się pojawia przed wyjściem na scenę, w momencie, kiedy ktoś mnie zapowiada. Wtedy serce wali mi jak młot. Ale jak już wyjdę na scenę i wezmę do ręki mikrofon, to wszystko się uspokaja...

W jakim repertuarze najlepiej się czujesz?
- W popowo-rockowym. W Nowym Jorku miałam swój zespół. Śpiewałam z nimi własne utwory, jak też kawałki innych wykonawców. Mogę śpiewać nawet bluesa czy jazz. Piosenka po prostu musi mieć to coś, żeby mnie zainteresowała. A słucham każdego rodzaju muzyki.

Mówiłaś, że lubisz wracać do Białegostoku. Co Cię tu ciągnie?
- Sentymenty. Bo tu się urodziłam. Gdziekolwiek jestem - czy to są Helsinki, czy Kostaryka czy Miami lub Nowy Jork - zawsze mówię, że jestem z Białegostoku. Z moim zespołem często występowaliśmy na różnych koncertach w amerykańskich klubach. Kiedyś podeszła do mnie taka pani, Polka, i spytała, skąd jestem. Ja mówię, że z Białegostoku. Okazało się, że ona też. Weszłam na scenę. Na sali było około 200 osób. I oczywiście powiedziałam, że pozdrawiam Białystok, i że cieszę się, że stamtąd pochodzę. Jestem z tego dumna.

Z kim chciałabyś zaśpiewać w duecie?
- Oczywiście z Michałem Wiśniewskim z "Ich Troje"! (śmiech). Chciałabym też zaśpiewać z Krzysztofem Krawczykiem, z zespołem "Feel", z Piaskiem i Beatą Kozidrak - bardzo podoba mi się jej barwa głosu. No i oczywiście z Kayah! Ona też pochodzi z Białegostoku. Jeśli zaś chodzi o muzyków zagranicznych, to na pewno chciałabym pracować z Carlosem Santaną.

A gdzie łatwiej rozpocząć karierę wokalną, w Polsce czy w USA?
- Nie ma reguły. Wszystko zależy od szczęścia. Ale szczęściu można też pomóc. Dlatego m.in. biorą udział w konkursie na wokalistkę "Ich Troje".

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna